Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Gabriel

3 lata później

-Tato, tato – obudził mnie głos małej Hope – wstawaj – zawołała wskakując do łóżka
-Nie krzycz bo obudzisz mamę i małego Patricka- powiedziałem szeptem przykładając palec wskazujący do ust
-Dobrze tato – powiedziała również szeptem – Zrobimy śniadanie?
-Pewnie – powiedziałem wstając z uśmiechem

Spojrzałem na spokojnie śpiącego chłopca, był tak samo spokojny jak Adrien gdy się urodzin, przesypiał cale dnie i noce.
-Chodź tatusiu – poganiała mnie dziewczynka ciągnąc za rękę
-Już idziemy – powiedziałem śmiejąc się
W kuchni siedział już Adrien, na stoliku leżał stos książek
-Hej Adi – zawołała Hope obejmując chłopaka
-Hej księżniczko – uśmiechnął się i wziął dziewczynkę na kolana
-Spałeś w ogóle czy zakuwałeś całą noc? – zapytałem robiąc śniadanie
-Coś tam spałem, ale mało. Denerwuje się tym kolokwium – westchnął
-Zdasz na pewno – spojrzałem na niego z uśmiechem – Zjedz coś – podałem mu śniadanie i kawę
-Dzięki tato – uśmiechnął się i odłożył książki na bok.
-Tato a kiedy przyjedzie ciocia Nathalie z Michaelem? – zapytała dziewczynka
-Dzisiaj będą kochanie – powiedziałem podając jej płatki
-Hura! Hura! – ucieszyła się

Wtedy do kuchni weszła Bella z małym Patrickiem  na rękach.
-Dzień dobry – przywitała się z uśmiechem
-Witaj kochanie – powiedziałem i pocałowałem ukochaną – Hej szkrabie – wziąłem małego na ręce- wyspana?
-Oj tak – uśmiechnęła się – Mały śpi całą noc, raz się obudziłam to sprawdzałam czy oddycha – zaśmiała się
-Po przebojach Hope nic dziwnego – również się zaśmiałem

Zjedliśmy wspólnie śniadanie , później Adrien zaczął się zbierać na uczelnie.
-Powodzenia – zawołaliśmy jednocześnie z Isabell
-Dzięki – zawołał chłopak i wybiegł
-Jakie plany ma dzisiaj?- zapytałem obejmując ukochaną
-Poranek mam wolny, ale popołudniu muszę skoczyć do wydawnictwa , zajmiesz się dziećmi?
-Oczywiście, teraz pozałatwiam wszystko i o 13 będę gotowy – uśmiechnąłem się
-Jesteś cudowny – pocałowała mnie
-Nie bardziej niż Ty.

-Gabriel- zawołał Tobias – Czy Patrick nie powinien mieć jakiejś czapeczki? – zapytał – Chciałem wziąć ich na dwór ale...
-Spokojnie tato, jest 20 stopni, bez przesady – wywróciłem oczami, był taki nad opiekuńczy, że nawet mnie to irytowało. To samo przerabialiśmy przy Hope.
-Na pewno?- zapytał wkładając Patricka do wózka
-Tak , na pewno – powiedziała Bella śmiejąc się
-Nie przeziębi się?- spojrzał na nas
-Tato...- skarciłem go
Starszy mężczyzna wzruszył ramionami
-No okey, chodź Hope, idziemy ma dwór. – zawołał dziewczynkę
Gdy zeszła na dół wszyscy wybuchnęliśmy  śmiechem, ubrała się w różową sukienkę, dwie różne skarpetki oraz opaskę koronę na głowę
-Co jak co, ale wyczucie stylu na po ojcu – zaśmiała się Bella patrząc na mnie
-Jak wyglądam?- zapytała dziewczynka
-Prześlicznie – powiedziałem przytulając ją – Bądź grzeczna – zawołałem gdy wychodziła z Tobiasem
-Przecież zawsze jestem – zawołała śmiejąc się
-Dziadzia a wiesz co...? – usłyszeliśmy zanim wyszli na dwór

Spojrzałem na Isabell i uśmiechnąłem się
-Co? – zapytała również się uśmiechając
-Nic, po prostu Cię kocham
-Ja Ciebie też – powiedziała i mnie pocałowała

Nie wiem czy kiedykolwiek byłem równie szczęśliwy jak teraz, wszystko się tak układało. Adrien i Marinette zaręczeni, niedługo mieli brać ślub, oboje studiowali, Isabell miała swoje wydawnictwo i robiła to co kochała czyli pisała, ja dalej byłem jednym z najlepszych projektantów na świecie i w końcu dogadałem się z ojcem. Mam trójkę cudownych dzieci i wspaniałą żonę.
Bez Lucasa i Jego intryg Bella w końcu mogła żyć spokojnie, skończyły się koszmary, nerwy o jej życie oraz ciągła niepewność co jeszcze się może zdarzyć. Na prawdę, teraz wyszło na to, że wszystko co złe skończyło się z odejściem mojego byłego przyjaciela. Nawet Nathalie ułożyła sobie życie u boku pewnego bankiera którego poznała tuż pi narodzinach jej synka Michaela.  Czego więcej mogłem chcieć od życia?

Żeby to się nigdy nie skończyło.




-Tato, tato – obudził mnie głos małej Hope – wstawaj – zawołała wskakując do łóżka
-Nie krzycz bo obudzisz mamę i małego Patricka- powiedziałem szeptem przykładając palec wskazujący do ust
-Dobrze tato – powiedziała również szeptem – Zrobimy śniadanie?
-Pewnie – powiedziałem wstając z uśmiechem

Spojrzałem na spokojnie śpiącego chłopca, był tak samo spokojny jak Adrien gdy się urodzin, przesypiał cale dnie i noce.
-Chodź tatusiu – poganiała mnie dziewczynka ciągnąc za rękę
-Już idziemy – powiedziałem śmiejąc się
W kuchni siedział już Adrien, na stoliku leżał stos książek
-Hej Adi – zawołała Hope obejmując chłopaka
-Hej księżniczko – uśmiechnął się i wziął dziewczynkę na kolana
-Spałeś w ogóle czy zakuwałeś całą noc? – zapytałem robiąc śniadanie
-Coś tam spałem, ale mało. Denerwuje się tym kolokwium – westchnął
-Zdasz na pewno – spojrzałem na niego z uśmiechem – Zjedz coś – podałem mu śniadanie i kawę
-Dzięki tato – uśmiechnął się i odłożył książki na bok.
-Tato a kiedy przyjedzie ciocia Nathalie z Michaelem? – zapytała dziewczynka
-Dzisiaj będą kochanie – powiedziałem podając jej płatki
-Hura! Hura! – ucieszyła się

Wtedy do kuchni weszła Bella z małym Patrickiem  na rękach.
-Dzień dobry – przywitała się z uśmiechem
-Witaj kochanie – powiedziałem i pocałowałem ukochaną – Hej szkrabie – wziąłem małego na ręce- wyspana?
-Oj tak – uśmiechnęła się – Mały śpi całą noc, raz się obudziłam to sprawdzałam czy oddycha – zaśmiała się
-Po przebojach Hope nic dziwnego – również się zaśmiałem

Zjedliśmy wspólnie śniadanie , później Adrien zaczął się zbierać na uczelnie.
-Powodzenia – zawołaliśmy jednocześnie z Isabell
-Dzięki – zawołał chłopak i wybiegł
-Jakie plany ma dzisiaj?- zapytałem obejmując ukochaną
-Poranek mam wolny, ale popołudniu muszę skoczyć do wydawnictwa , zajmiesz się dziećmi?
-Oczywiście, teraz pozałatwiam wszystko i o 13 będę gotowy – uśmiechnąłem się
-Jesteś cudowny – pocałowała mnie
-Nie bardziej niż Ty.

-Gabriel- zawołał Tobias – Czy Patrick nie powinien mieć jakiejś czapeczki? – zapytał – Chciałem wziąć ich na dwór ale...
-Spokojnie tato, jest 20 stopni, bez przesady – wywróciłem oczami, był taki nad opiekuńczy, że nawet mnie to irytowało. To samo przerabialiśmy przy Hope.
-Na pewno?- zapytał wkładając Patricka do wózka
-Tak , na pewno – powiedziała Bella śmiejąc się
-Nie przeziębi się?- spojrzał na nas
-Tato...- skarciłem go
Starszy mężczyzna wzruszył ramionami
-No okey, chodź Hope, idziemy ma dwór. – zawołał dziewczynkę
Gdy zeszła na dół wszyscy wybuchnęliśmy  śmiechem, ubrała się w różową sukienkę, dwie różne skarpetki oraz opaskę koronę na głowę
-Co jak co, ale wyczucie stylu na po ojcu – zaśmiała się Bella patrząc na mnie
-Jak wyglądam?- zapytała dziewczynka
-Prześlicznie – powiedziałem przytulając ją – Bądź grzeczna – zawołałem gdy wychodziła z Tobiasem
-Przecież zawsze jestem – zawołała śmiejąc się
-Dziadzia a wiesz co...? – usłyszeliśmy zanim wyszli na dwór

Spojrzałem na Isabell i uśmiechnąłem się
-Co? – zapytała również się uśmiechając
-Nic, po prostu Cię kocham
-Ja Ciebie też – powiedziała i mnie pocałowała

Nie wiem czy kiedykolwiek byłem równie szczęśliwy jak teraz, wszystko się tak układało. Adrien i Marinette zaręczeni, niedługo mieli brać ślub, oboje studiowali, Isabell miała swoje wydawnictwo i robiła to co kochała czyli pisała, ja dalej byłem jednym z najlepszych projektantów na świecie i w końcu dogadałem się z ojcem. Mam trójkę cudownych dzieci i wspaniałą żonę.
Bez Lucasa i Jego intryg Bella w końcu mogła żyć spokojnie, skończyły się koszmary, nerwy o jej życie oraz ciągła niepewność co jeszcze się może zdarzyć. Na prawdę, teraz wyszło na to, że wszystko co złe skończyło się z odejściem mojego byłego przyjaciela. Nawet Nathalie ułożyła sobie życie u boku pewnego bankiera którego poznała tuż pi narodzinach jej synka Michaela.  Czego więcej mogłem chcieć od życia?

Żeby to się nigdy nie skończyło.





Jak się podoba zakończenie? ❤

Wybaczcie, że tak późno, ale byłam na badaniach🤣

Już wkrótce nowe opowiadanie na które już teraz serdecznie zapraszam ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro