Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

~Oczami Nyi~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   - Co się dzieje? - krzyknęłam do Kaia, który podchodził do burty. Ledwie udało mi się przekrzyczeć szalejącą burzę.
   - Sa... mi... zo... ba... czcie... - wydukał mój brat. Stanęłam za nim i spojrzałam tam, gdzie on.
   Wstrzymałam oddech, gdy to zobaczyłam. W wodzie pływali syreni. Były ich setki.
   - Nya, spróbuj uspokoić sztorm! - krzyknął Sensei Wu, wybudzając mnie z osłupienia.
   Z początku drżały mi ręce, ale skupiłam swoją moc wody na wzburzonych falach. I nic.
   Spróbowałam jeszcze raz. Efekt był podobny. Nie zadziałała nawet cała energia żywiołu. Wycieńczona upadłam na kolana i zaczęłam płakać:
   - Sensei, oni też władają wodą! - wykrzyczałam przez łzy, których zapewne nikt nie widział, bo deszcz lał się strumieniami z ciemnego nieba.
   Zane walczył także z powiewami wiatru, próbując dostać się do kajuty:
   - Sprawdzę, czy Misako wie, jak pokonać syrenów! - meldował. W głebi duszy wiedziałam, że miał inny zamiar. Chciał sprawdzić, czy w środku jest Cole.
   ,,A jeśli go tam nie ma?" Wolę o tym nie myśleć... Nie... On przecież musi żyć! Nie pogodziłabym się ze stratą przyjaciela... Więc może... Może jednak zginął? Nie, nie mógł! A jeśli?
   - Stuknij się w głowę! - krzyknęłam, obrażając samą siebie.
   Jak zwykle Sensei Wu przywrócił mnie do rzeczywistości. Jego władczy głos zmotywował wszystkich do walki:
   - Lloyd, skorzystaj ze smoka! Patroluj powietrze, używaj mocy! Ronin, zejdź z gniazda, teraz przydasz się na pokładzie! Stań przy sterach! Kai, Nya, wy zostańcie ze mną tutaj! Atakujcie! A ty, Jay... Dołącz do Lloyda! - Sensei wykrzykiwał polecenia.
   Wiedziałam, że z tymi niemal mitycznymi postaciami ma do czynienia po raz pierwszy.
Podziwiam go za to, że nawet w takiej sytuacji potrafił zachować zimną krew.

~Oczami Zane'a~
*By Gwiazdeczka i Czesieł*

   Otworzyłem ostrożnie drzwi kajuty, żeby nie naleciało do środka za dużo wody.    Zeskanowałem pomieszczenie. Misako klęczała przy ścianie, a obok niej siedział...
   - Cole! - bez wahania podbiegłem do przyjaciela.
Matka Lloyda wstała i chwyciła dłonią swoje czoło w zamyśleniu.
   - Cole... - przyglądałem się przyjacielowi. Na jego ,,ciele" zauważyłem wgłębienia przypominające rany poparzeniowe.
   - Cole, jak się czujesz? - spytałem go o samopoczucie.
   - A jak mam się czuć? Prawie zginąłem! - wypowiedział z zaciśniętymi zębami.    Widziałem jak się trzęsie i powstrzymuje łzy. - To tak strasznie piecze... - dokończył   Cole łagodniejszym głosem i jęknął. Oparłem się o ścianę obok ninja ziemi.
   W drzwiach kajuty nagle stanął Kai:
   - Cole, jak dobrze, że żyjesz! - spojrzał na Mistrza Ziemi -  Zane, niech P. I. X. A. L. zbada słabe punkty syren! - Czerwony ninja w pośpiechu zmienił temat. Najwyraźniej zrobiło się naprawdę niebezpiecznie.
   - Zane, ja... - Cole spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, ale ja musiałem już iść.
   - Wybacz, Cole. Jestem teraz potrzebny na pokładzie - odpowiedziałem mimowolnie.
   - Zane, ja... Idę na dolny pokład - oznajmił Cole.
   - Przecież wszędzie jest woda! Jak masz zamiar... - I wtedy właśnie zobaczyłem mojego przyjaciela przenikającego w dół przez podłogę kajuty.
   Wyszedłem z pomieszczenia i dołączyłem do Kaia, a Misako ze mną.

   Hej, czytelnicy! W następnym rozdziale będzie sporo akcji!
Ale co do tego rozdziału:
Tak szczerze, to chyba nie wyszedł nam najlepiej... Czekamy na hejty ;)
Kto odważy się napisać pierwszy komentarz? :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro