Rozdział 2
~Oczami Lilianne~
*By Gwiazdeczka*
Nagle słońce zasłonił mi olbrzymi cień:
- Mamo, co to takiego?
- To statek! Są na nim ludzie! - odpowiedziała. Widziałam w jej oczach strach.
- Mamo... - przestraszyłam się.
- Lilianne, ilu ludzi jest na pokładzie? - syrena wykorzystywała mój Dar do sprawdzenia ilości obcych.
- Siedmiu, ale wyczuwam też kilka innych istot - odparłam bezuczuciowo, chociaż w mojej głowie kłębiło się wiele emocji. Skupiłam umysł na statku. Mama zapewne będzie bić na alarm.
Miałam rację:
- Alarm! Alarm! - krzyczała. Syreny z wielu sąsiednich domów, wraków i jaskiń wypłynęły nad rafę w oczekiwaniu tego, co nastąpi.
Z pałacu nadpływali żołnierze ku powierzchni.
- Musimy ich zabić! Ku chwale miasta! Ludzie muszą zginąć! - na dnie oceanu rozległy się okrzyki.
Wypuściłam przypadkiem worek z paszą dla koników morskich. Opadł na koralowce i się otworzył, a Diana i Gaya rzuciły się na jego zawartość. Byłam zbyt nastraszona, by się tym przejąć. Słyszałam o okrucieństwie ludzi wobec syren i innych morskich stworzeń...
A teraz? Teraz NASI najwięksi wrogowie dostali się na NASZE terytorium.
Potężni żołnierze trzymali w dłoniach trójzęby. Refleksy światła ,,tańczyły" po umięśnionych klatkach piersiowych syrenów. Wiedziałam, że szkolili się miesiącami, by wywoływać sztormy, mogące przewrócić ludzkie statki i zatapiać je razem z pasażerami.
Jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam ludzi. Chciałam zobaczyć, jak wyglądają.
Legendy niewiele mówiły, a wtedy miałam świetną okazję, by dowiedzieć się więcej. Postanowiłam, że popłynę za żołnierzami ku powierzchni.
~Oczami Kaia~
*By Czesieł*
Wszyscy bawiliśmy się w najlepsze. Przed chwilą akurat Cole popisywał się swoim Potrójnym Tygrysim Podskokiem. Perfekcyjnie wylądował, a reszta, łącznie ze mną, biła mu brawo.
Włożyłem swoje okulary przeciwsłoneczne i wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu.
W tych okularach zawsze czuję się taki sexi. [<-Pomysł Gwiazdeczki XD]
Dla zabawy zacząłem ćwiczyć ,,Kręci-dżitsu".
Coś gwałtownie szarpnęło statkiem. Zatrzymałem swoje Spinjitzu, a deski Perły Przeznaczenia zaczęły dziwnie trzeszczeć. Sensei kazał wszystkim się uciszyć, by sam mógł wsłuchać się w niepokojące odgłosy gruchotania, które rozbrzmiewały coraz głośniej.
Trwaliśmy w ciszy, niemal bojąc się oddychać.
Nieco przestraszony postanowiłem, że podejdę do burty i zobaczę, co się dzieje.
Nie zrobiłem tego, bo pokład się zachwiał. To wytrąciło mnie z równowagi.
Z nieba lunął deszcz, a fale wzburzyły się i zaczęły rzucać statkiem na wszystkie strony.
Podniosłem się i przyszła mi do głowy myśl: ,,Cole! Czy zdążył uciec?"
Pozderka od nas :* Wybaczcie, że zatrzymujemy akcję akurat w takim momencie, ale po prostu... Musieliśmy XD Oczekujcie wkrótce nexta ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro