Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

~Oczami Senseia Wu~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Słońce wzeszło. Obudziłem się jako pierwszy ku porannej medytacji. Jednak nie mogłem się skupić. Czułem się strasznie. Jakbym nie był sobą, jakbym chciał zrobić krzywdę komuś, na kim mi zależy.
   Nie mogłem im powiedzieć, dlaczego tu jesteśmy, dlaczego wybrałem drogę morską, dlaczego ich okłamałem.
   Wtedy pewnie nie chcieliby mnie znać... Ale ja... W pewien sposób zostałem do tego zmuszony. Miałem wizje. Mroczne wizje przyszłości. To wszystko miało się zdarzyć tutaj. Właśnie na tej wyspie.
   Mam wyrzuty sumienia... Nie powinienem tego robić. A jednak... Muszę.
   Lloyd już częściowo poznał prawdę. Na szczęście poprzysiągł, że nic nikomu nie powie, chociaż pozostali też już zaczynają coś podejrzewać.
   Nie mogą wiedzieć. Nie mogą.
  
~Oczami Zane'a~
*By Czesieł*

   Tej nocy nie spałem. Zasadniczo mógłbym nigdy nie spać, moje sny to tak jakby medytacja. Wizje, których jednak ostatnio nie chciałem do siebie przywoływać. Miałem jakieś koszmary.
     A co do medytacji - widziałem jak Sensei Wu wychodzi z jaskini, by ją poćwiczyć. Postanowiłem, że z nim porozmawiam.
   Wstałem i wyszedłem cicho jak ninja (którym przecież jestem).
    - Witaj, Sensei. Nie przeszkadzam? - zapytałem, przysiadując obok niego.
   - Nie spałeś? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
   - Owszem, Sensei. Widziałem, jak wychodzisz - spojrzałem wstecz na moje ślady na piasku.
   - Nic nie szkodzi, że przyszedłeś. Dzisiaj i tak nie mogę się skupić - zerknął na mnie z niepokojem.
   - Coś się stało, Sensei? - znacznie zmarkotniał na to pytanie.
   - Są sprawy, których nie da się zmienić, Zane. Jedną z takich właśnie rozpocząłem - powiedział i wstał. Nie chciał dłużej rozmawiać.  Zaakceptowałem to. Wrócił do jaskini, by obudzić pozostałych.

~Oczami Lloyda~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   - Wujku, pozwól nam jeszcze trochę pospać! Dopiero słońce wzeszło! - powiedziałem, przykrywając głowę poduszką.
   Naprawdę świetnie urządziliśmy się w tej jaskini... Każdy już miał swoje łóżko i kilka mebli przyniesionych z Perły Przeznaczenia.
   - Wstawajcie, szkoda dnia. Trening czas zacząć - poganiał Sensei. Wszyscy zaczęli wstawać z ponurym jękiem. Po prostu... Z lenistwa.
    Gdy już wygramoliliśmy się z łóżek i doprowadziliśmy do ładu (co najdłużej zajęło Kaiowi ze względu na układanie fryzury), wyszliśmy na plażę i zaczęliśmy trening.
   Naśladowaliśmy ruchy Senseia Wu. Rzecz jasna, nie wszyscy. Ronin rozłożył leżak i zaczął się opalać.
   - Ktoś mi wyjaśni dlaczego go tu zabraliśmy? - Jay wściekle spojrzał na opalającego się wojownika.
   - Masz coś do mnie, Rudy? - spytał Ronin w taki sposób, żeby jeszcze bardziej zdenerwować Ninja Błyskawic.
   - Nie jestem rudy! - odpowiedział, zaciskając pięści.
   - Jay, uspokój się. Nie warto marnować nerwy na tego idiotę! - powstrzymała go Nya. Uspokoił się znacznie, słysząc głos swojej dziewczyny. Rzucił tylko w stronę Ronina nienawistne spojrzenie i wrócił do treningu, ignorując jego dalsze zaczepki.

~Oczami Lilianne~
*By Gwiazdeczka*

   Obudziły mnie okrzyki nowych przyjaciół. Otworzyłam oczy i machnęłam ogonem, by wypłynąć na powierzchnię. Oczywiście zapomniałam o braku płetw.
   Zacisnęłam wargi i rozejrzałam się po zatoczce. Z jednej strony był spory kamień wychodzący nad powierzchnię.
   Wczepiłam się palcami w porastające go glony i dotarłam nad wodę. Przysiadłam na głazie i spojrzałam na ludzi.
   Wykonywali jakieś dziwne ruchy. Byli w to bardzo zaangażowani.
   Cole na mnie zerknął i po chwili, zawstydzony, spuścił wzrok. Cichutko się zaśmiałam, na co znów na mnie spojrzał
i ,,oddał" uśmiech. Przyglądał mi się jeszcze chwilę, a później nagle zrobił przerażoną minę.
   - Lilianne, uważaj! - krzyknął i razem z pozostałymi zaczął biec w moją stronę. Odwróciłam się i zobaczyłam, co wywołało ich reakcję.
   Za mną był syren z trójzębem uniesionym do góry. Chciał mnie zabić. Byłam przerażona.
   - Lilianne, uciekaj! - krzyknął Sensei Wu. Odepchnęłam się ogonem od skały i wskoczyłam do wody.
   Tryton też się zanurzył. Nie miałam szans, by przed nim uciec. On był silny i szybki.
   Na szczęście ludzie już dobiegli. Ronin i Zane wskoczyli do wody z wielkimi mieczami, ratując mnie przed syrenem, który nagle uciekł, nie otrzymując żadnej rany.
   Moi wybawiciele wyciągnęli mnie spowrotem na kamień, na którym wcześniej siedziałam.
   - Dzięki za ratunek, chłopaki - powiedziałam, ciężko jeszcze dysząc.
   - Nie ma sprawy - rzekł Ronin przyglądając się mojemu ciału i robiąc ,,przystanki" na takich miejscach, jak twarz czy klatka piersiowa. Pragnął mnie.
   Gwałtownie się odsunęłam i zasłoniłam włosami. Wolałam się trzymać od niego z daleka.
   - Widzę, że będzie trzeba Cię pilnować. Musisz nam sporo wyjaśnić - Misako spoważniała.
   - Tak... Wyjaśnię wam wszystko - spuściłam głowę.
   - Dobrze. Więc kto chce pierwszą wartę?; - zapytała mama Lloyda.
   - Ja!!! - krzyknął Ronin. Rozchyliłam włosy na tyle, żeby widzieć chociaż jednego wojownika i spojrzałam na pierwszego, który tam był.
   Stał tam Jay. Moje oczy wyrażały: ,,Nie, błagam! Tylko nie Ronin!". Niebieski Ninja najwyraźniej to zobaczył.
   - Misako, a może ja jako pierwszy popilnuję Lilianne? - spytał zarówno z wahaniem, jak i litością w głosie.
   - Lilianne, a ty kogo wybierasz? - chciała się upewnić kobieta.
   - Wybieram Jaya - powiedziałam z ulgą w głosie. Ronina się bałam, a Jaya nie. Z jednej strony wolałabym, żeby to Cole mnie pilnował, ale najwyraźniej nie miałam takiego wyboru.
   - Postanowione. Wszyscy wracają do ćwiczeń, a Jay zostaje z Lilianne. Lily, jakby Ci się nie podobało czyjeś towarzystwo, to mnie zawołaj - skinęłam głową na znak zgody. Każdy powrócił do swoich zajęć.

~Oczami  Jaya~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Przysiadłem na kamieniu obok syreny i czekałem na to, co powie.
    - Dzięki, Jay - powiedziała i spojrzała na mnie tymi swoimi pięknymi, niebieskimi oczami. Gdybym nie był zakochany w Nyi, to pewnie szalałbym na jej punkcie.
   - Nie ma sprawy - odpowiedziałem, zdejmując buty i wkładając stopy do wody.
   - Ja to mówię na poważnie. Boję się Ronina - Lilianne usadowiła się wygodnie na głazie i znowu na mnie spojrzała.
    - Mnie on zaczyna wkurzać... I to bardzo - zerknąłem wściekle na wciąż opalającego się wojownika.
   - To może zmienimy temat? Jakie masz hobby? - zapytała.
   - Żarty i gry komputerowe - odpowiedziałem automatycznie.
   - A co to są gry komputerowe?- spytała marszcząc czoło. Może Zane by jej to wszystko wytłumaczył w jakiś zrozumiały sposób, ale ja nie potrafię.
   - Hmm... To może ja będę pytać? - zastanawiałem się.
   - Dobra. Jakieś konkrety? - ciekawiła się.
   - Bo jest taka sprawa, która mnie męczy od dzieciństwa i dotyczy syren... Może ty mi rozjaśnisz w głowie? - zawahałem się.
   - Pytaj śmiało - uśmiechnęła się.
   - No, bo... Powiedz mi... Jak to się dzieje, że... Duże syreny... Robią małe syreny?
   - Jay! - spojrzała na mnie i się popłakała. Nie wiedziałem, o co jej chodzi - Misako! - krzyknęła. Po chwili przybiegła mama Lloyda.
   - Jay, najlepiej, żebyś stąd poszedł - powiedziała do mnie i przytuliła Lilianne. - Już dobrze, już dobrze. Jay sobie idzie - mówiła do syreny, chcąc ją uspokoić.
   Zrobiłem świetne pierwsze wrażenie (sarkazm). Ale ten jej napad histerii nie był raczej potrzebny.
   Od razu wróciłem na plażę do pozostałych ninja. Po chwili usłyszałem krzyk Misako:
   - To kto teraz popilnuje Lily? - powiedziała uspokoiwszy syrenę.
   - A ja mogę wybrać? - zapytała.
   - Oczywiście - odrzekła mama Lloyda.
   - Wybieram Cole'a - zapewniła Lilianne.

~Oczami Cole'a~
*By Czesieł*

   Zdziwiłem się, gdy usłyszałem swoje imię. Przerwałem trening i zacząłem podchodzić w stronę zatoczki.
   Zatrzymałem się kilka metrów przed nią, by nie dotykać wody.
   Misako odeszła spowrotem w okolice jaskini, a ja usiadłem na piasku.
   - Ty i Zane jesteście inni niż pozostali. Nie jesteście ludźmi - powiedziała syrena.
   - To prawda. Zane jest nindroidem, a ja duchem - odpowiedziałem, unikając wzroku Lilianne. Zacząłem się rumienić. Chyba... Nie wiem, czy na mojej bladozielonej twarzy widać rumieńce.
   - Podejdź bliżej. Chciałabym Ci się przyjrzeć - pokazała dłonią, bym podszedł.
   - Nie mogę - nie chciałem opowiadać dlaczego.
   - Z jakiego powodu jesteś tak zamknięty w sobie? - wyszeptała i zaczęła jeździć palcami po swoich łuskach.
    Zawstydziłem się. Kocham ją, a nie mam odwagi tego powiedzieć. ,,Podejdź chociaż trochę!" - pomyślałem. Przysiadłem się na tyle blisko syreny, że mogłaby mnie dotknąć. Wtedy zdecydowałem się, że wyznam, co czuję:
   - Lily, ja... Zakochałem się w tobie - ulżyło mi, gdy to powiedziałem. Bardzo bałem się, że ona nie potrafi kochać lub odrzuci moje zaloty, jednak nic takiego się nie stało.
   - Cole, ja chciałam Ci powiedzieć to samo - spojrzała na mnie, a jej oczy zamigotały od łez szczęścia.
   - Lily... Kocham Cię - uśmiechnąłem się najszczerzej jak się dało. Udało mi się. Powiedziałem jej to.
   - Ja też Cię kocham, Cole - przygryzła swoje mokre wargi ze wzruszenia.
   Właśnie... Mokre... Jak mam jej wytłumaczyć, że nigdy nie mogę dotknąć wody?
   - Lily, pamiętaj. Nikomu nie możemy powiedzieć o naszej miłości. Bo jest...
   - Zakazana - dokończyła za mnie i spuściła głowę. Dobrze wiedziała, że jeśli którakolwiek ze stron (ta syrenia lub ta ludzka) dowie się o wszystkim, to będziemy mieć sporo problemów.
   - Przyjdę do Ciebie, gdy wszyscy zasną. Wtedy porozmawiamy - spojrzałem na wołającego mnie Lloyda.
   - Cole, chodź tutaj! Jay i Ronin się biją! Musisz ich rozdzielić! - krzyczał Zielony Ninja. Jak zwykle liczyli na moją supersiłę. Wstałem, żeby odejść w tamtą stronę.
   - Cole, zostań, proszę - Lilianne nie czekała na moją reakcję. Chwyciła mnie za ramię.
   Poczułem piekący ból i upadłem. Wydałem z siebie głuchy jęk, po czym zacząłem szlochać. Lily miała mokrą dłoń.
   Gwałtownie puściła moją rękę, a ja zwinąłem się z bólu.
   Ronin i Jay przestali się bić i popędzili w moją stronę wraz z pozostałymi.
   Syrena zakryła usta dłonią i się rozpłakała, po czym wskoczyła do wody, by się ukryć. Nie chciała zrobić mi krzywdy. Ona po prostu... Nie wiedziała.
   Zacisnąłem zęby i spojrzałem na ,,wypalone" ślady palców na moim ramieniu. To wyglądało strasznie. Zielonkawa poświata wokół mojego ciała dziwnie przygasła.
   - Czy ja... Umieram? - zapytałem płacząc. Po policzkach ciekły mi łzy, robiąc poparzenia także na mojej twarzy.
   - Cole... Wszystko będzie dobrze... - rzekł mój najlepszy przyjaciel - Jay. Najwyraźniej uznał za argument to, że duchy umierały od razu po zetknięciu z dużą ilością wody, a ja nadal żyję... Ucieszyłem się na tą myśl.
   Moja twarz skrzywiła się w grymasie bólu, a ciało zaczęło dygotać. Przygryzłem wargi. Minie jeszcze trochę czasu, zanim się zregeneruję.
   - Będzie dobrze, będzie dobrze - powtarzał Mistrz Piorunów. Zacisnąłem pięści i podniosłem się do pozycji siedzącej. Wtedy skupiłem się, wyciągając ręce do Ninja Błyskawic. Od razu mnie przytulił. Tego mi brakowało. Chociaż ręka bolała niemiłosiernie, to przynajmniej byłem szczęśliwy.

Wow! Ponad 1600 słów! Pobiliśmy rekord o ponad 500! Mamy nadzieję, że rozdział się spodobał ;) Poprzednie na pewno były świetne, bo skądby się wzięły 402 oczka, 71 gwiazdek i 21 komentarzy? Normalnie szaleństwo liczbowe! Czytaliście ten rozdział to też zostawcie coś po sobie. Akcja się dopiero rozkręca, więc myślimy, że z chęcią poczytacie dalsze rozdziały. To do następnego, Gwiazdeły! :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro