6. Tragiczny wypadek
Minęło kilka dni Oliver czuł się już lepiej. Szukał swojej siostry, martwił się nie widział jej od kilku godzin.
- 'Szukałem chyba wszędzie!' - usłyszał krzyk, a po nim idealną ciszę.
- Co do jasnej cholery? - Wood nie miał wyjścia zaczął biec w jednym kierunku. Chwilę potem zamarł. Postaram się wam wytłumaczyć co go tak przeraziło. Na korytarzu leżało ciało dziewczyny, całe w krwi, widocznie ledwo oddychała. Miała rozbitą głowę i wbity sztylet w prawe ramie.
- Na Merlina! - odzyskał zimną krew. Wziął ją na ręce i popędził do skrzydła szpitalnego.
- Przyniosłeś ją do mnie w ostatniej chwili, a teraz wynocha! - chłopak wyszedł, usiadł na zimnej podłodze i zaczął szlochać.
- Czemu akurat ona, kurwa czemu? - pani Pomfrey postanowiła go jednak wpuścić do środka. Minęło kilka godzin była druga w nocy, dalej czuwał nad siostrą, ale nic. Nie obudziła się. Nie spał całą noc. Aż nagle dziewczyna przestała oddychać.
- Proszę nie kurwa zostań ze mną! - zrobił miejsce dla pielęgniarki, ale nie był w stanie pohamować łez, ile razy to robił? Milion, ale nadeszła sytuacja, która nie obejdzie się bez ich wylania.
Zapytacie czy umarła. Była temu bliska
- Ollie? - zapytał cichy głosik, chłopak padł na kolana i zaczął wychwalać Merlina, a nawet samego mugolskiego Boga za to, że pozwolił jej przeżyć.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz, nigdy - mocno ją przytulił, uważając aby nic jej przy tym nie zrobić. Pamiętajmy, że minęła się ze śmiercią.
Oliver obiecał sobie, że ktokolwiek to zrobił zapłaci za to swoim życiem. Nie były to żarty, był do tego zdolny. Dziewczynka musiała jeszcze zostać w skrzydle szpitalnym, a praktycznie nie przytomny chłopak poszedł na lekcje. To nie był najlepszy pomysł, ale wróżbiarstwo i transmutacja nie były AŻ tak męczące.
Na przerwie przed eliksirami podszedł do niego Potter, aby za całą drużynę zapytać czy nic mu nie jest.
- Mówię Ci nie spałem przez całą noc, ale to nic - kiedy skończył zdanie ziewnął.
- Coś się stało, że nie spałeś? - Harry zasłonił się rękami mina kapitana nie zwiastowała niczego dobrego.
- Moja siostra prawie umarła - szepnął.
- Żartujesz?
- Nie
Po całym dniu Oliver położył się spać o 18, był naprawdę zmęczony, a jutro miał mieć pierwszy trening, musiał się wyspać.
Miał nadzieję, że chociaż na nim nic się nie stanie.
- Wstawaj! - Hermiona Granger przywaliła mu książką.
- Oh cześć Granger
- Spóźnisz się na trening debilu! - dopiero teraz dotarło do niego jaki był głupi myśląc, że nie ustawianie budzika było dobrym pomysłem.
- Dobra tym razem mam specjalne oświadczenie, że boisko jest nasze i Flint nie może nam go zabrać nie ma takiej możliwości - o wilku mowa.
- Hm, a boisko jest wasze?
- Masz - podał mu zapisany pergamin.
- Nauczyłeś się czegoś - resztę treningu towarzyszyli im wyśmiewający się z każdego słowa Wooda Ślizgoni.
- Żegnam państwa - zmęczony kapitan skończył trening.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro