Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wstęp

Cześć nazywam się Isabella Lewis, wszyscy mówią mi Bella. Mam 17 lat i właśnie zamieszkała razem z moim ojcem w Paryżu. Jestem długowłosa blondynką o błękitnych oczach

Zwykła historia powiecie? Otóż to nie wszystko.
Mój ojciec od lat przyjaźni się ze słynnym projektantem Gabrielem Agrestem i podczas gdy dziewczyny w moim wieku wzdychaja do jego syna Adriena, tak ja od 3 lat jestem zadurzona w samym Gabrielu. Oczywiście nikt o tym nie wie.

Mój ojciec, producent muzyczny, jest najbardziej nad opiekuńczym ojcem na świecie, serio. Odkąd moja matka popełniła samobójstwo a ja byłam tego świadkiem ojciec zwariował. Cóż moja mama nie była ideałem przykładnej i kochającej matki, szczerze powiedziawszy nawet jej nie pamiętałam. Ale ojciec uważał, że jej śmierć była dla mnie traumatyczna, bla bla bla.

Fakt faktem, zawsze miałam wszystko co chciałam, jednak byłam jak ten ptak uwięziony w złotej klatce. Dlatego zaprzyjaźniłam się z Adrienem, doskonale się rozumieliśmy.

-Kochanie, dzisiaj idziemy na kolacje do Agrestów, bądź gotowa przed 18 dobrze?- zawołał ojciec
-Jasne tato, będę gotowa - powiedziałam i spojrzałam na zegarek, była 16, spokojnie się wyrobie

Wziełam prysznic, pomalowałam się i ubrałam w jedna z sukienek projektu Gabriela.
Przed 18 zeszłam na dół.
-Już gotowa? Jeszcze się nie zdarzyło żebyś była przed czasem - zaśmiał się mój brat Adam

No tak, zapomniałam wspomnieć o najgorszym starszym bracie na świecie. Podejrzewam że uprzykrzanie mi życia to jego cel w życiu. Serio.

-Wal się Adam - syknęłam
-Bella, Adam przestańcie- powiedział ojciec- Chodzcie do samochodu.

Gabriel

-Nathalie, poinformuj Adriena, że będziemy mieli gości na kolacji, niech się przygotuje- powiedziałem do mojej asystentki
-Tak jest Panie Agreste, a kto przyjedzie?- zapytała kobieta
-Mój przyjaciel Lucas Lewis
-Rozumiem - powiedziała Nathalie i wyszła

Generalnie nie lubiłem gości, zwłaszcza odkąd nie ma mojej Emily, ale akurat Lucas był jedyną osobą która mnie rozumiała. Również stracił żonę i musiał wychowywać dwójkę dzieci samotnie. Spojrzałem na obraz ukochanej.
-Och Emily, jakbym chciał żebyś tu z nami była...- westchnąłem- ale zrobię wszystko, żebyś wróciła. Choćbym miał sprzedać dusze diabłu.

Spojrzałem na pudełko z Miraculum które trzymałem w rekach. Próbowałem wiele razy odebrać Miracula Biedronki i Czarnego Kota, bezskutecznie. Muszę teraz wymyślić inny plan, muszę dać sobie chwile przerwy, jednak to nie znaczy, że się poddaje....

....prawda?

Gdy rozległ się dzwonek do bramy poszedłem przywitać się z gośćmi.
Adrien już czekał na schodach. Widziałem, że się cieszył z odwiedzin Belli, wiem, że dobrze się dogadują. Mamy z Lucasem w planie żeby ich zeswatać ze sobą, mam nadzieje, że to się uda.

Gdy mężczyzna wszedł od razu się z nim przywitałem
-Witaj Lucas, dobrze Cię widzieć - powiedziałem zgodnie z prawdą
-Ciebie również Gabrielu - odpowiedział mężczyzna.
-Dzień dobry Panie Agreste- przywitała się dziewczyna
-Witaj Isabell, miło Cię widzieć, pięknie wygladasz - powiedziałem, rozpoznałem sukienke mojego projektu i się uśmiechnąłem- Masz świetny gust.
-Dziękuje bardzo - odpowiedziała dziewczyna posyłając mi uśmiech
-Adrien, zejdz się przywitać - powiedziałem do chłopaka -A gdzie Adam?- zapytałem Lucasa
-Rozmawia ze swoją dziewczyną, jakaś mega drame maja - zaśmiał się

Przeszliśmy do jadalni i zjedliśmy kolacje.
-Ja przepraszam - powiedział Adam - ale będę musiał juz iść, muszę coś załatwić.
-Jak kocha to zrozumie - powiedziałem z uśmiechem
-Leć synu- powiedział Lucas i chłopak wyszedł
-Adrien, zabierz Belle do swojego pokoju - powiedziałem
-Tylko bez szaleństw - Lucas puścił oczko na co Adrien się zarumienil
-Jasne - powiedział chłopak nieśmiało.

Gdy wyszli nalałem nam po szklance whisky.
-Więc co słychać?- zapytałem
-Ach ciężko, najgorszy okres w wychowywaniu dzieci to dojrzewanie, a gdy masz w domu dwójkę buzujących hormonami nastolatków to uwierz, ciesz się że masz tylko jednego syna.
-Jest aż tak źle?
-Non stop kłótnie, jeden na drugiego, Adam ciągle wychodzi a ja się modle żeby tylko dzieciaka nie zrobił. Bella niby siedzi w domu ale coś jest z nią nie tak, nie interesuje się niczym i nikim. - mężczyzna westchnal- nie radze sobie z nimi.

Nalałem kolejnego drinka.
-Właściwie to miałbym pewien pomysł...bo skoro Bella jest...wiesz mniej problemowa i pomyślałem sobie...bo sam wiesz, chcieliśmy ich zeswatać, może jakby tu została to by się zgadali?

Chwile się zastanowiłem nad tym co powiedział Lucas. W sumie, dlaczego nie?
-Jasne, nie widzę problemu. Bella wydaje się..spokojną dziewczyną. Niech zostanie, teraz sa wakacje wiec o szkole nie muszą się martwić.
-Na prawdę? Zgadzasz się?
-Tak, pewnie, czemu nie - powiedziałem- Może faktycznie coś z tego będzie?
-Dziękuje, oczywiście to nie potrwa długo, dopóki nie ogarne Adama.
-Nie ma problemu. - powiedziałem
-A jak Ty sobie radzisz?- zapytał Lucas
-Cóż, do tego potrzeba będzie więcej niż butelka whisky. - powiedziałem zgodnie z prawda


No i wjechał wstęp do mojej kolejnej opowieści ❤
Jestem ciekawa czy Wam się spodoba 🥰

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro