Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27. Sekret Lucasa

Dzisiaj wyjątkowo znowu rozdział z perspektywy Belli ❤ Jutro rozdział z perspektywy Gabriela ❤

W ramach ostatnich braków rozdziałów, dzisiaj będzie dłuższy rozdział ❤
Czekam na Wasze opinię ❤

Bella

Ta klątwa ciągle siedziała mi w głowie, nie mówiłam Gabrielowi, że planuje iść do domu ojca ale sama nie dam rady, potrzebuje czyjejś pomocy.
Wybrałam numer Luki, odebrał od razu.
-Hej, co słychać? - zapytał
-Słuchaj potrzebuje pomocy, mogę na Ciebie liczyć?
-Jasne, zrobię co zechcesz.
-Potrzebuje, żeby ktoś z Waszego zespołu umówił się z moim tatą i go zajął przez jakiś czas.
-Nie widze problemu ale o co chodzi?
-Yyy...po prostu muszę się dostać do domu, żeby coś sprawdzić.
-Dobrze, umówie z nim Rose i Juleke, a ja pójdę z Tobą. Juleka da nam znać jak będziemy wracał.
-Ale nie musisz...
-Wiem, ale chce Ci pomóc.
-Dobrze, to oddzwoń jak się umówią okey?
-Jasne, dam Ci znać. Pa

Denerwowałam się, bałam się czy wejdę do domu, czy ojciec mnie przyłapie oraz czy znajdę potwierdzenie słów ojca. Musiałam się uspokoić, ponieważ mogłabym zasłabnąć.

-Wszystko okey? - usłyszałam głos Gabriela
-Tak, wszystko okey - starałam się uśmiechnąć, ale chyba słabo mi to wyszło
-Bella, widzę, że coś się dzieje
-Muszę dowiedzieć się prawdy - powiedziałam patrząc mu w oczy- Będę spokojniejsza.
-Dobrze kochanie, pójdę z Tobą.
-Nie- powiedziałam -Jeżeli coś pójdzie nie tak i ojciec wróci i zastanie Cię w domu narobi Ci jeszcze większych problemów. .
-Ale...
-Nie Gabriel, nie ma żadnego ale, nie możesz iść ze mną.
-Samej Cię na pewno nie puszczę.
-Nie będę sama, Luka ze mną pójdzie, a jego siostra spotka się z tata, żebyśmy mogli wejść do domu. Mam jeszcze klucze, lidze że nie zmienił zamków.
-Bella...- objął mnie
-Nie martw się, wiem co robię - pocałowałam go
-Tylko obiecaj mi coś
-Co?
-Cokolwiek tam znajdziesz, chce o tym wiedzieć.
-Oczywiście - przytuliłam mężczyznę.

Kochałam go całym sercem, bałam się śmierci ale jeżeli miałaby się spełnić , wole umrzeć w Jego ramionach, niż żyć bez niego.
Dostałam SMS-a od Luki
Wszystko załatwione, za chwile po Ciebie będę.

-Luka tu zaraz będzie.
-Dobrze, chciałbym z nim porozmawiać

Luka przyszedł po paru minutach.
-Gotowa?- zapytał
-Posłuchaj - zaczął Gabriel chłodnym tonem- Masz na nią uważać, włos ma jej z głowy nie spaść.
-Ma się rozumieć Panie Agreste - powiedział chłopak na co Gabriel lekko się uśmiechnął- Bella wróci cala i zdrowa, ma Pan moje słowo .
-Dziękuje. - powiedział Gabriel i mnie objął - Uważaj na siebie
-Oczywiście- powiedziałam i pocałowałam go - Kocham Cię
-Ja Ciebie też- odpowiedział Gabriel i wyszliśmy

Szybko doszliśmy do domu ojca. Przemknęliśmy się do tylnego wejścia, żeby nie rzucać się w oczy. Na szczęście klucze pasowały.
-Ile mamy czasu?- zapytałam Luke
-Sama droga na i z spotkania to minimum godzina, więc spokojnie.

Weszliśmy do domu, od razu ruszyłam do gabinetu ojca w którym trzymał dokumenty.
Rozejrzałam się
-Wiesz od czego zacząć?- zapytał Luka
-Raczej tak, pamiętam, że tata przed nami chował taką czerwoną teczkę. Teraz trzeba ją znaleźć.
-Okey, to ja zacznę od biurka a Ty zobacz regał.- powiedział Luka.

Przeszukałam cały regał, bez skutku.
-Masz coś?- zapytałam
-Niestety, żadnej podejrzanej teczki, same służbowe papiery.
-Cholera...Gdzie ojciec mógł to schować..
-Słuchaj, może to glupio zabrzmi ale czasami najciemniej jest pod latarnią, może sprawdzisz swój pokój?
-Nie mam nic do stracenia - wzruszyłam ramionami i poszliśmy do mojego dawnego pokoju.

-Ale tu...różowo- zaśmiał się Luka
-Nie bądź dowcipny, mieszkałam tu gdy miałam 10 lat , później na jakiś czas się wyprowadziliśmy, ale tata nie sprzedał domu wiec wszystko zostało tak jak wtedy.
-Dobra, dobra, nie tłumacz się.- chłopak puścił mi oczko.

Szukaliśmy dobrych 20 minut jednak nic nie znaleźliśmy. Byłam zrezygnowano gdy naszla mnie myśl żeby spojrzeć pod łóżko. Pamiętałam, że pod jedna z desek zawsze chowałam różne rzeczy. Moja intuicja mnie nie myliła, pod deską była schowana czerwona teczka. Ręce zaczęły mi się trzasc a serce biło jak szalone.
Bałam się otworzyć teczkę, bałam się co tam przeczytam.
-Mam ją otworzyć za Ciebie?- zapytał Luka
-Tak...nie..kurwa nie wiem - miałam łzy w oczach

Otworzyłam teczkę. Było tam mnóstwo dokumentów od psychiatrów, opinie różnych lekarzy. Wyglądało na to, że mama długo przed śmiercią leczyła się na depresje. Mama miała stany lękowe, urojenia, była w tragicznym stanie.
Znalazłam również listy mamy do ojca.

(...) Lucas, nie czuje się tu za dobrze, faszerują mnie tylko lekami a to nie pomaga. Boje się bo mam okropne myśli których nie powinnam mieć.

To był jeden z fragmentów. Spojrzałam na datę, to było na dwa lata przed moimi narodzinami, czyli Adam miał około 1.5 roku.
Wiec nawet jeżeli mama była zakochana w Gabrielu, nie mógł on być powodem jej samobójstwa.

Znalazłam inny list, list napisany już po moich narodzinach.

Gabrielu, wiem, że nigdy nie odwzajemnisz mojego uczucia do Ciebie jednak chciałam Ci podziękować ponieważ Ty okazałeś mi więcej wsparcia i pomocy niż Lucas, on by mnie tylko faszerował lekami a to nie pomaga. Nie mam już siły dłużej walczyć, dlatego proszę Cię żebyś zajął się Bellą , wiem, że Lucas nie będzie dla niej dobrym ojcem. Wiem, że Ty lepiej się nią zajmiesz.

Oniemiałam, to nie mama była "tą złą" jak to zawsze ojciec mi wmawiał.
-Bella...- szepnął Luka. Całkiem zapomniałam o Jego obecności- wszystko okey?
-Tak - otarlam łzę- muszę zrobić tego zdjęcia, nie wezme tego bo ojciec zauważy. Przejrze wszystko na spokojnie w domu.

Tak więc z Luką zrobiliśmy zdjęcia wszystkich dokumentów i listów. Schowałam teczkę tam gdzie była i wyszliśmy z pokoju.

Nagle usłyszeliśmy trzask drzwi.
Spojrzałam na Luke a on na mnie, oboje byliśmy przerażeni. Słyszałam głos ojca rozmawiającego przez telefon.
-Co robimy?- szepnął Luka
-Do garderoby - odpowiedziałam szeptem i wepchnęłam chłopaka do garderoby.
Ledwo zamknęłam drzwi i usłyszałam kroki ojca. Starałam się uspokoić oddech żeby nas nie usłyszał. Luka złapał mnie za rękę i to podziałało, zaczęłam oddychać spokojniej.

-Tak wiem stary, ale jej matki się pozbyłem to i ze smarkulą dam rade. Taaa nagadałem jej coś o jakiejś klątwie, później naśle na nią psychiatrów no i wiesz - zaśmiał się mężczyzna.

Spojrzałam na Luke, nagrywał wszystko co mówił tata.
-Taa, mogła usunąć jak jej mówiłem, ale nie, ta psycholka musiała kurwa urodzić. Ech, nawet nie wiesz jak ciężko jest udawać idealnego tatusia żeby się nikt nie zorientował. -Chwila ciszy - Tak, wracam zaraz na spotkanie, zapomniałem dokumentów.

Po chwili ojciec wyszedł, usłyszeliśmy trzask drzwi frontowych więc wyszliśmy z garderoby.
Luka mnie objął, a ja dopiero teraz zauważyłam, ze cala się trzese.
-Chodźmy stąd- szepnęłam
-Jasne, już Cię stąd zabieram

Wyszliśmy z domu i Luka odprowadził mnie bez słowa do Agrestów. Miałam metlik w głowie, nie wiedziałam jak to wszystko powiem Gabrielowi.
Jeden jedyny plus był taki, że mogliśmy być razem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro