Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22. Propozycja Lucasa


5 dni później

Bella

W końcu, jutro moje urodziny. Będę pełnoletnia i ojciec będzie mógł mi naskoczyć.

Nie mówiłam Gabrielowi o wczorajszej propozycji ojca.
Jeżeli zerwe z Gabrielem będę miała nieograniczony dostęp do Jego pieniędzy, nie będę musiała pracować, kupi mi mieszkanie i co będę chciała.
Jeżeli nie, zostanę z niczym, żadnych pieniędzy, żadnego kontaktu, żadnej pomocy.

Czy się wahałam? Tak, ale nie dlatego, że nie byłam pewna moich uczuć do Gabriela, kocham go,  jednak nie wiadomo, co będzie , jeżeli uczucie Gabriela wygaśnie? Jeżeli się mną znudzi? Zostanę bez niczego.

Cóż, trudno. Może nawet nie do żyje dziewiętnasty urodzin więc zaryzykuje.

Zeszłam na dół i zrobiłam sobie kawy. Podobno nie powinnam jej teraz pić, ale nie mogę sobie odmówić. Usiadłam do stołu i miałam zamiar napić się kawy gdy do kuchni wszedł Gabriel i zabrał mi kawę
-Nie wolno Ci - powiedział z uśmiechem a ja wywróciłam oczami.
-Nie wolno mi być z Tobą - powiedziałam z uśmiechem na co mężczyzna wywrócił oczami i oboje się zaśmialiśmy
-Już niedługo - uśmiechnął się i mnie pocałował

Powiedzieć mu o rozmowie z ojcem?
Lepiej nie...pomyśli, że będę chciała być na jego utrzymaniu...
Poszukam może jakiejś pracy? Łatwo nie będzie, ledwo skończyłam szkołe, ale coś wymyśle.

-Wiesz już co chcesz ode mnie dostać na urodziny?- wyrwał mnie z zamyśleń Gabriel
-Tylko i wyłącznie Ciebie - uśmiechnęłam się uwodzicielsko.
-Da się załatwić - mężczyzna odwzajemnił uśmiech a ja poczułam, że robi mi się gorąco.
Pocałował mnie namiętnie a moje serce przyspieszyło.
-Przygotuje dla Ciebie coś specjalnego - powiedział obejmując mnie
-Nie mogę się doczekać - uśmiechnęłam się głaszcząc go po policzku.

-Czyli podjełaś dezycje?- usłyszałam glos ojca
-Jaka decyzje?- Gabriel spojrzał na tate, później na mnie - Bella?
-Nieważne Gabriel, na prawdę...- powiedziałam nieśmiało.
Tak bardzo nie chciałam, żeby Agreste się o tym dowiedział.

-Postawiłem Belli ultimatum, albo zerwie z Tobą i wtedy cały mój majątek będzie do jej dyspozycji, albo zostanie z Tobą ale dostawie ja bez grosza i bez pomocy.- ojciec uśmiechnął się do Gabriela
-Słucham?! Jesteś Ty normalny Lucas? Coś takiego proponować Twojemu dziecku?- Gabriel się wściekł, widziałam to po jego twarzy.
-Mogła Cię zostawić, wtedy nigdy by jej niczego nie zabrakło. - Wtedy spojrzał na mnie - To Twoja ostateczna decyzja?

Poczułam łzy napływające mi do oczu. Byłam na niego wściekła, że każe mi wybierać między nim a Gabrielem.
-Tak tato, to moja ostateczna decyzja - powiedziałam twardo -Jednak gdy stad teraz wyjdziesz nie chce Cię więcej widzieć, rozumiesz? Ani Ciebie ani Adama!
-Bella - zaczął Gabriel - Nie możesz się denerwować...
-A to niby czemu?- zapytał ojciec
-Nie Twoja sprawa! - krzyknęłam
-Jesteś moją córka
-Aha, teraz to jestem Twoja córką, tak? Nagle się kurwa obudziłeś? Ale zostawić mnie bez środków do życia możesz?
-Niech Cię Twój książę utrzymuje - powiedział i chciał wyjść

Gabriel spojrzał na mnie a ja na niego. Wiedziałam że go nie powstrzymam.
-Bella będzie miała operacje- powiedział do ojca, a on się zatrzymał.
-Slucham ?! Jaką operacje?
-A taką kretynie, że gdy się urodziła miała wadę serca, Ty tego nie kontrolowałeś i musi być operowana. - Powiedział Gabriel trzymając mnie za rękę. Chciał w ten sposób dodać mi otuchy.

-Bella..- zaczął ojciec
-To nie niczego nie zmienia. Nie chcę Cię więcej widzieć!- krzyknęłam -Skoro nie potrafisz zaakceptować mojego związku z Gabrielem to trudno, żegnam.
-Ale...
-Wyjdz stad albo zawołam ochronę.- powiedział Gabriel

Mężczyzna spojrzał na mnie i na Gabriela i wyszedł.
Ukochany mnie przytulił.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?- zapytał patrząc mi w oczy
-Bo nie chciałam, żebyś pomyślał, że będę Twoją utrzynanką...
-Bella...
-Ja znajdę pracę - przerwałam mu - Obiecuje, nie będziesz mnie musiał utrzymywać...
-Posłuchaj - uśmiechnął się -Jeżeli będziesz chciała pracować, nie widzę problemu, ale po pierwsze najpierw musisz być zupełnie zdrowa. A po drugie chce żebyś robiła coś co Ci się podoba, a nie żebyś zmuszała się do pracy tylko po to żeby zarobić marne pieniądze.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale Bella. Nie chce się przechwalać, ale mój majątek jest większy niż Lucasa, możesz być spokojna, niczego nie zabraknie ani Tobie, ani Adrienowi.

Patrzyłam na niego a łzy spływały mi po policzkach. Myślałam, że będzie zły, że będzie miał pretensje...nie zasługuje na kogoś tak cudownego jak on.

Nagle zakręciło mi się w głowie.
-Wszystko okey?- zapytał zmartwiony Gabriel
-Wiesz co, chyba się położe, strasznie słaba jestem

Mężczyzna bez słowa z uśmiechem zaprowadził mnie do pokoju. Położyłam się do łóżka i momentalnie zasnełam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro