Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

~Oczami Jaya~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

Słońce zaszło, a na niebie pojawiły się gwiazdy i księżyc. Zjedliśmy kolację (ale Cole nie) i położyliśmy się spać.
Większość usnęła z łatwością, ale ja, Nya i Cole mieliśmy z tym problem.
W końcu Mistrzyni Wody położyła się do mojego łóżka [bez skojarzeń, zboczuszki] i oboje zasnęliśmy.
Ninja Ziemi też pewnie po chwili zapadł w sen.

~Oczami Cole'a~
*By Czesieł*

Odczekałem przynajmniej z dwa kwadranse, by upewnić się, że wszyscy głęboko śpią.
Postawiłem stopy na podłożu jaskini i po cichu wyszedłem na plażę. Dotarłem do zatoczki, chociaż chwilami chciałem zawrócić, żeby wypocząć. Ramię bolało w tylko trochę mniejszym stopniu. W każdym razie nie czułem ulgi.
Ukucnąłem przy brzegu oceanu i zajrzałem do wody.
- Lily... - zawołałem ją słabym głosem.
Wtem na dnie zatoki coś się poruszyło i wypłynęło na powierzchnię, siadając na kamieniu.
- Cole... Dlaczego tu przyszedłeś? - spytała syrena.
- Obiecałem - odparłem, delikatnie się przy tym uśmiechając.
- Cole, nie powinieneś tu być.
Ja nie chcę zrobić Ci krzywdy - odsunęła się kawałek dalej ode mnie i spojrzała smutno w moje oczy.
- Lily, ja Ciebie kocham - wyciągnąłem ręce w jej stronę, ale odsuwała się jeszcze bardziej. W końcu sam ruszyłem w jej kierunku. Została w miejscu.
Pocałowałem ją. Nie mogłem się dłużej powstrzymywać. Chwyciłem jej zarumienioną twarz.
Z początku się bała. Nie chciała mnie poparzyć... Jednak po chwili odwzajemniła pocałunek.
Nie interesowały mnie moje piekące dłonie i wargi. Liczyła się tylko miłość.

~Oczami Ronina~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

Często budzę się w środku nocy... Tak jak i teraz.
Znudzony rozejrzałem się po jaskini. Wszyscy spali, ale dwa łóżka były puste.
Zobaczyłem, że Nya śpi w jednym z Jayem [bez skojarzeń], ale wciąż mi kogoś brakowało...
,,Gdzie jest Cole?" - pomyślałem. Wstałem, żeby go poszukać. Po drodze potknąłem się o kilka rzeczy, jednak nikt się nie obudził.
Wyszedłem z jaskini i od razu ujrzałem zielonkawą poświatę ducha, która była wyjątkowo jasna.
Klęczał przy Lilianne i... Oni się całowali! Przekląłem w myślach Mistrza Ziemi. Odebrał mi kolejną miłość!
Miałem ochotę iść i od razu odebrać mu Lily, ale uszykowałem już w głowie idealny plan.
Uśmiechnąłem się złowieszczo i wróciłem spać do jaskini.

~Oczami Lilianne~
*By Gwiazdeczka*

Przerwałam pocałunek, bo zaczęło mi brakować powietrza. Spojrzałam na Cole'a i zobaczyłam coś strasznego:
- Cole, twoje usta... - powiedziałam. Pewnie od razu zdał sobie sprawę, że są poparzone. Założył swoją maskę ninja i spojrzał na mnie.
- Lily, czy zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał odważnie.
- W sensie... Twoją syreną, tak? - spytałam. Wiedziałam, o co mu chodzi, tylko potrzebowałam chwili do namysłu.
- Tak... Myślę, że tak - rzekł Cole. - To zgadzasz się?
- Tak! - krzyknęłam z radości.
- Cichutko, nikt się nie może dowiedzieć - mówił czule, przykładając swój poparzony palec do moich warg.
Nie chciałam, żeby cierpiał, ale tak bardzo go kochałam, że musiałam się zgodzić.
- To ja już pójdę. Rany na twarzy do rana znikną - powiedział i wstał. Zerkał na mnie co kilka kroków.
Wtedy zobaczyłam, jak bardzo bolą go te nowe rany.
Miał przymrużone oczy, które migotały do łez, a gdy szedł to chwilami załamywały się pod nim nogi.
Gdy zniknął w jaskini, zanurkowałam. Bałam się zostać bez opieki w zatoczce, ale nikt o tym nie myślał.
Wtuliłam się w algi porastające dno tego zbiornika wodnego i zasnęłam, nadal czując wargi ducha na tych swoich.

~Oczami Zane'a~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

Obudziłem się skoro świt, ale całą noc miałem wizje.
Widziałem trytonów i symbole śmierci. Od razu wstałem i pobiegłem do Senseia Wu, mówiąc o tym.
- Zane, ja miałem takie same wizje. Właśnie dlatego tu jesteśmy. Któreś z was umrze - rzekł Sensei Wu ze smutkiem w głosie. Od razu zapytałem przestraszony:
- Czy to będzie Cole? - spojrzałem w stronę przyjaciela, którego rana na ręce wciąż się nie goiła.
- Bardzo możliwe - powiedział Sensei zrezygnowany.
Nie miałem sił, by cokolwiek odpowiedzieć. Po moim srebrzystym policzku pociekła łza.
- Obudź wszystkich z wyjątkiem jego. Musimy im przekazać prawdę - rozkazał Mistrz Wu. Przemyślał to, żeby nie budzić Ninja Ziemi. W sumie miał rację. Gdyby Cole się dowiedział, poczułby się jeszcze gorzej.
Wojownicy od razu wstali i wyszli na plażę, zostawiając śpiącego ducha samego.
- Sensei, dlaczego kazałeś nie budzić Cole'a? - zapytał Kai.
- Ja wiem, ale nie mogę tego powiedzieć - wtrącił się przygnębiony Lloyd.
- Posłuchajcie. Nie jesteśmy tu po herbatkę, ale po to, by wypełnić przeznaczenie. Ktoś z was ma zginąć na tej wyspie i najprawdopodobniej będzie to Cole - przemówił syn Pierwszego Mistrza Spinjitzu.
- Sensei, jak mogłeś?! - krzyknęła Nya, płacząc. Jay ją przytulił. Teraz myślę, że wszyscy się rozpłakali. Nawet androidka w mojej głowie.
Chwila... Ktoś nie był smutny. To Ronin. On wcale się do Cole'a nie przywiązał, więc nie cierpiał.

~Oczami Cole'a~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

Obudziłem się. Zdjąłem maskę ninja i spojrzałem w lustro. Rzeczywiście rany z twarzy zniknęły.
W jaskini nikogo nie było, więc postanowiłem wyjść na zewnątrz.
Moi przyjaciele... Płakali?
- Co się stało? - zapytałem podchodząc.
- Nic. Zupełnie nic. Lepiej wróć do jaskini - rzekła spokojnie Misako i odprowadziła mnie do mojego łóżka.
- O co chodzi? - spytałem podejrzliwie.
- O nic. Lepiej powiedz: jak Twoje rany? - dopytywała. Pokazałem jej niezregenerowane wgłębienia na ramieniu i dłoniach. Skrzywiła się trochę. Wiem, nadal wyglądały paskudnie. A jeszcze bardziej bolały.
Pozwoliłem jej dotknąć poparzeń. Cicho syknąłem z bólu.
- Cole, ja znam sposób na leczenie takich ran. Tylko uprzedzam... Będzie boleć - chwyciła miejsce z najgłębszą raną, wyjęła jakieś dziwne liście z kieszeni i ułożyła tam.
Miała rację. Piekielnie bolało. Zacisnąłem pięści, wargi i powieki.
- Cole, wytrzymasz? - zapytała troskliwie - Jeszcze tylko chwila.
Wytrzymałem. Nagle przestałem czuć obecność rany. Misako zdjęła liście. Rzeczywiście... Wgłebienia zniknęły.
- To jest genialne! - powiedziałem uszczęśliwiony. Mama Lloyda zrobiła mi okład także na pozostałych ranach. Pogodziłem się z silnym bólem ku zregenerowaniu swojego ciała.
Po kilku minutach czułem się zupełnie dobrze. Podziękowałem mamie Lloyda i wyszedłem na plażę.
Wszyscy ucieszyli się na mój widok. Zwłaszcza, że czułem się świetnie i nie miałem ran.
Ronin wbiegł do jaskini. Wracając trzymał w rękach deskę surfingową. Rzucił się na pierwszą dużą falę, jaką zobaczył.
Przyznam szczerze, że całkiem nieźle mu szło.

~Oczami Ronina~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

Z łatwością pokonywałem każdą kolejną falę. Od zawsze byłem świetny w surfowaniu. I w nurkowaniu też.
Na tym polegał mój plan. Upozoruję upadek.
Gdy nadeszła odpowiednia fala zachwiałem się na desce i wskoczyłem do wody. Do dna miałem kilka dobrych metrów.
Przy nim czekała już Lilianne, by mnie uratować. Nie mogła wypłynąć przecież na powierzchnię z powodu braku płetw.
Zamknąłem oczy udawając nieprzytomnego, a ona mnie chwyciła i ciągnęła w stronę brzegu. Oddechu starczało mi z łatwością.
Po chwili wyciągnęła mnie na plażę. Wokół siebie usłyszałem okrzyki typu:
- Kto mu zrobi ,,usta, usta"?
- Czy on w ogóle żyje?
- Dajcie mu chwilę. Może się ocknie.
Uchyliłem jedno oko tak, żeby nikt tego nie zauważył i po chwili znowu je zamknąłem.
Tak, jak się spodziewałem. Obok mnie była Lily. Przygotowałem się, by ostatecznie zagarnąć ją dla siebie.
Przechyliłem głowę w stronę Lilianne, chwyciłem ją za kark i złączyłem nasze usta w wymuszonym pocałunku.
Cole, widząc to, odbiegł spowrotem do jaskini.
Właśnie o to chodziło. Teraz Lily jest moja!
Syrena odepchnęła moją twarz od siebie i spoliczkowała mnie. Po chwili zapłakana zniknęła w wodzie.

Już widzimy w komentarzach te hejty na Ronina :P Rozdział długi, ale działo się sporo. Dziękujemy za uwagę, Gwiazdeły!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro