20. Kurwa, bo Cię kocham! (Koniec<33)
- Oliver otworz drzwi postaram się pomóc! - wolała bezskutecznie od jakiejś godziny Olivia.
- Nie pomożesz
- Daj mi spróbować - otworzył drzwi cały zapłakany. - Ollie...
- I jak masz zamiar mi pomóc? - weszli do środka.
- Dlaczego płaczesz?
- Nie ważne - złapała go za rękę.
- To ja jestem kobietą niezależna w tej rodzinie! - popatrzył się na siostrę jak na wariatkę.
- Ty jesteś kim?
- Jestem Olivia Wood kobieta niezależna!
- Aha - roześmiał się.
- Znowu Ci się to przypomniało?
- Taa - pokiwała głową.
- Jak już przestaniesz się go bać to spróbuj z nim pogadać
- Tak zrobię - przytuliła go.
- Diggory mnie prześladuje ehh
- Zrobił Ci coś?
- Nope, łazi za mną i mnie komplementuje
- Ah no widzisz
- Nienawidzę tej kurwy Oliver i dobrze o tym wiesz - odwróciła wzrok.
- Pamiętam - pogłaskał ja po głowie.
- Ja wolałabym nie pamiętać
- Przepraszam - mruknęła coś w stylu to nie ważne. Oliver postanowił, że w końcu jej coś powie. - Hej, bo muszę Ci coś powiedzieć
- Hm? - odsunęła się od niego.
- Viktor Krum o Ciebie pytał - zaświeciły się jej iskierki w oczach.
- On... pytał się o mnie?
- Aha, matka mu o tobie ostatnio pierdoliła - uśmiechnęła się szeroko.
- To bardzo fajnie, a teraz - usłyszeli pukanie. - Kto to o tej porze?
- Twój chłopak?
- No chyba twój Ollie - otworzyła drzwi i zobaczyła Marcusa. - Mówiłam!
- Spierdalaj Liv - mrugnęła do niego i nie chcąc przeszkadzać wyszła.
- Ollie czy ty się mnie boisz? Tak szczerze? - Gryfon unikał kontaktu wzrokowego.
- Ja Ciebie? Nie co ty
- A jednak czyż nie? - patrzył jak chłopak kiwa głową. - Jestem chujowy - złapał za klamkę i chciał wyjść.
- Marcus poczekaj - spotkał się z jego wzrokiem.
- Po co mam Cię bardziej przerażać? - Oliver szybko do niego podszedł.
- Kurwa, bo Cię kocham! - zapadła cisza.
- Co?
- Przepraszam ja nie chciałem - cofną się pod ścianę Ślizgon szybko to wykorzystał i przycisnął go do niej.
- Ty mnie kochasz, ciekawę - spojrzał się na jego usta.
- Słuchaj to nie tak, znaczy się chciałem, znaczy to nie miało ta - przerwał mu namiętnie i pożądliwe go całując, Oliver uchylił usta. Chwile potem toczyli walkę na języki, która przegrał młodszy. Oderwali się od siebie, ten sam co zawsze przegrywał teraz głośno dyszał.
- Pamiętaj, że w stosunku do mnie zawsze będziesz uległym przegrywem
- B-bardzo dobrze o tym p-pamiętam
- To dobrze mam nadzieję, że nie będę musiał Ci o tym przypominać
- P-powiemy im?
- Tak, ale nie teraz - rozwalił mu włosy.
- HEJ!
- I tak to właśnie było. Tak właśnie poznali się wasi ojcowie
- Ciociu Olivio! Jeszcze raz! Prosimy! - odezwała się mała Lily.
- Tak, tak jeszcze raz! - krzyknęła Diana.
- Ciociu prosimy~ - odezwał się Viktor Krum i złapał ja w tali.
- Nie. Jeden raz wam wystarczy
- A dlaczego ty i wujek jesteście razem!? Jak to się stało!? - powiedziały jednocześnie bliźniaczki.
- To skomplikowana historia kochane - panna Krum szukała ratunku w swoim mężu.
- Nie męczcie cioci. Opowie wam jutro
- Oh no dobrze - Olivia otuliła Dianę kocem. - Dziękuję i dobranoc ciociu!
- A ja!? - wrzasnęła Lily i po chwil też została nim otulona. - Dobranoc
- Brakuje Ci Hogwartu co kochanie? - pogłaskał ją po włosach.
- Tak, bardziej niż czegokolwiek innego - rozmarzyła się.
- Idziecie na tę kolację? - Oliver popatrzył się na swoje dzieci. - Aniołki
- Po cioci - odezwał się Marcus.
- Oczywiście! - zaśmiała się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro