2. Nowinki na temat Flinta
- Podoba Ci się kąpiel? - usłyszał zza siebie. Jak najszybciej pobiegł do powozu. Kim był ten Ślizgon? Wydawało mu się, że to Flint, ale to nie możliwe. On już skończył Hogwart.
Przemoknięty do suchej nitki i naburmuszony opierał się o oparcie. Nawet nie otworzył parasolki, to nie miało sensu i tak był cały mokry. Powóz ciągnęły testrale, które jak nieliczni widział. Siedział w towarzystwie jakiś Gryfonów, którzy się z niego podśmiewywali.
- Życzę wam tego samego - uśmiechnął się w ich kierunku, a oni zamilkli. Do końca przejażdżki panowała cisza.
- Kto Cię tak urządził! - wrzasnęła Angelina Johnson, gdy tylko usiadł przy stole, przyszedł już na końcówkę przydziału pierwszorocznych.
- Powiedziałbym, że to Flint, ale on no wiecie... - poczuł, że ktoś się na niego patrzy, jego zdanie rozbawiło Freda i Georga.
- To ty nie wiesz? - Katie spojrzała porozumiewająco na przyjaciółki.
- Czego nie wiem? - spytał rozdrażniony.
- On nie zdał, poprawia ostatni rok - dokończyła Alicja.
- Nie! - był załamany - No nie, miało być tak dobrze! - Hermiona spojrzała się w jego stronę.
- A swoją drogą teraz śmieje się z twojej reakcji - mruknęła Pani Wszystko-wiem, Ron zaczął się niecierpliwić brakiem jedzenia.
- Ale śmieszne kochana - Hermiona posłała mu delikatny uśmiech i rozmawiała przez niego z Harrym.
- Potter! Potter! - Golden Trio i przy okazji Oliver odwrócił się do tyłu. Oliver zobaczył Marcusa Flinta, który nie miał już wystających zębów w towarzystwie Malfoya i kilku innych Ślizgonów - Podobno zemdlałeś!
- Ahhh~! - odezwał się Teodor Nott i zrobił jakiś dziwny gest.
- Normalnie jak długi leżałeś!
- Zamknij się Malfoy! - zareagował Ron i odwrócił Harrego.
- Cześć Wood, ale musi być Ci gorąco! - Pansy Parkinson mówiąc to zaczęła się śmiać.
- Jest fenomenalnie
- Wyjdziesz ze mną na kawę? - mrugnęła, ten jednak przewrócił oczami i się odwrócił.
- Wow wyprostował zęby - szepnął Fred.
- 'Nie wygląda już jak trol, szkoda' - Oliver zaczął jeść kurczaka z ziemniakami, a przy tym dalej rozmyślał.
- Za tydzień w piątek pierwszy trening - oznajmił biorąc do buzi kolejny kęs drobiu. - McGonagall jeszcze nie zabroniła wczesnego zaklepywania boiska - dodał z pełnymi ustami, czego nie miał w zwyczaju.
- Jasne - bliznowaty się uśmiechnął.
- Ty nie, nie będę narażać twojego zdrowia - nastała chwila ciszy.
- OLIVER! - odezwało się te pół stołu, które akurat teraz miało coś do powiedzenia.
- Dobra, dobra jak chcecie Jezu!
- Kapitan Gryffindoru ma natychmiast po kolacji zgłosić się do mojego gabinetu - usłyszeli spokojny, lecz stanowczy głos opiekunki Gryffindoru.
- Co zrobiłeś? - zapytał George.
- No w tym rzecz, że nic - trochę się uspokoił. - Filch będzie musiał wycierać podłogę, moją szatę można wyciskać z wody - dodał po chwili i zaczął się śmiać. Dojadł swoją porcję i udał się w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Nie obyło się przy tym od obelg, na temat tego, że jest cały mokry i wygląda jak idiota. Oczywiście ze strony Ślizgonów.
- Tak pani profesor? - kobieta zwróciła na niego uwagę.
- Wood jesteś świetnym kapitanem cały Gryffindor będzie opłakiwał twoje odejście - mówiąc to położyła rękę na jego ramieniu.
- Pani profesor w tym roku wygramy puchar, mam ogromną motywacje!
- Kochany mam nadzieję, że w tym roku nie dostaniesz żadnych szlabanów
- Pani profesor, jeśli Flint nie zdał może być ciężko - zrobił krótką pauzę. - Postaram sie jednak nie wpaść w kłopoty
- Pamiętaj nic się nie stanie jeśli nie wygrasz
- Mhm - nauczycielka odprawiła go do dormitorium, to był właśnie jeden z plusów dzielenia go sam ze sobą. Nikt nie będzie Cię jeszcze dobijał tym, że przecież to nic, że jesteś mokry.
- To będzie ciężki rok - szepnął i zaczął się przebierać w suche ubrania.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro