14 - Matura z przeklinania
Matura z przeklinania składa się z czterech części:
Pierwsza część to dwa słowniczki: Wulgarny Słownik Yakova i Jurija oraz Słownik Pijanego Rosyjskiego. Oba zawierają najzabawniejsze zwroty i słowa z całego opowiadania.
Druga część to Ćwiczenia Dla Chętnych. Jeżeli macie czas, możecie się pobawić.
Trzecia część to moje refleksje odnośnie fanfików oraz „Zakazu Przeklinania". Jeżeli nie lubicie tekstów typu „artykuł" albo „babka siedzi i biadoli", nie czytajcie.
Czwarta część to podziękowania imienne oraz krótka informacja dla czytelników DTWD. Plus zapowiedź moich przyszłych projektów. Natomiast ludzi czekających na „Zakład" już teraz informuję, że nowy rozdział zostanie opublikowany dzisiaj. Pytanie tylko - o której godzinie?
A zatem, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko życzyć wam miłej laktury!
Wulgarny Słownik Yakova i Jurija
(jeżeli nie zgadzacie się z poniższymi opisami, albo macie lepsze pomysły, możecie podać własne definicje)
Chujochwyt upierdalający – złapanie kogoś za genitalia w taki sposób, by doznał poważnej krzywdy
Chujogenny – dziedziczący same niefajne cechy
Chujokurwy – wulgarne słowa
Gównoburza – wulgarna wymiana poglądów
Jebaletki i pierdopuenty – baletki i puenty
Jęczyzłamas – osoba, która bez przerwy się nad sobą użala
Kręcidupiec – osoba, która poznała naturę dojrzałego erosa
Kurwać jeb – urwać łeb
Kurwogrzech – przewina popełniona z udziałem przeklinania
Kurwonanista – zboczeniec
Kurwotekst – wypowiedź zawierająca przekleństwa
Kurwoterapia doodbytowa – kopniak w tyłek
Kurwozjebka – obrzucenie kogoś serią wulgaryzmów
Nifiutorov – wulgarny Rosjanin
Pakernia – siłownia
Pałojeb – niepożądany przedstawiciel prawa
Pierdolpop – agresywny duchowny
Pizdoanaliza – ocenianie czyjegoś zachowania w najgłupszy możliwy sposób
Pizdogenny – to samo, co „chujogenny", tyle że opisujący zachowanie osoby płci żeńskiej
Pizdogłowy – bardzo głupi
Pizdogówniary – niesympatyczne młode dziewczyny
Pizdusiowaty chujocholik – osoba homoseksualna, która umiera z tęsknoty za partnerem
Pojebanka – opieprzenie kogoś w wulgarny sposób
Rosjebacki – wulgarny język rosysjki
Siedzieć jak stare pizdy w kościele – nie reagować
Skurwipojęcie – wulgarny zwrot
Skurwisłowo – słoto tabu, ewentualnie wielce niepożądane słowo
Skurwizłamas – nielubiany przez nas człowiek
SSIJ (Seria Super Intensywnego Jebania) – zaproszenie do ustawki
Wieprzowe porno – sytuacja, w której ktoś publicznie okazuje czułość prosiaczkowi
Wtrynianie fiutonochala do czyjejś dupy – bycie wścibskim
Wyjebać komuś w zapizdne – obić komuś okolice genitaliów
Wypizgać się z czegoś – obiecać coś komuś i się z tego nie wywiązać
Zajebieniec – osoba, która nas wkurzyła
Zatrzasnąć wrota chujoryja – przestać mówić
Zjebofaza na Wieprzowinę – miłość do Yuuriego Katsukiego
Słownik Pijanego Rosyjskiego
Chuć – chcieć
Miesiączki – miesiące
Mistrzostwa Swatania – Mistrzostwa Świata
Obciągle – ciągle
Orgii analny – oryginalny
Pieścić – pichcić (gotować)
Robić komuś wzwód – sprawić komuś zawód
Satysfakcją jebany – usatysfakcjonowany (zadowolony)
Sssać – znać
Śnię jebanie – śniadanie
Wyzwać Czechy – wyznać grzechy
Zapompować – zaimponować
Ćwiczenia Dla Chętnych:
1 Przetłumacz: Huius penis curvam sciebas?
2 Jakie jest najbardziej znienawidzone brzydkie słowo przez profesora Miodka?
3 W ilu językach jesteś w stanie powiedzieć słowo „kurwa"? Zapisz wszystkie obcojęzyczne „kurwy", które znasz.
4 Czym się różni słownictwo potoczne od słownictwa wulgarnego?
5. Słowotwórstwo
Przekształć poniższe fragmenty zdań w taki sposób, żeby stały się wulgarne:
- zasadzić drzewo
- spaść z roweru
- wystawić komuś nieprzychylną opinię
- pokazać środkowy palec
- pocałować kogoś
- podlać kaktusa
- tańczyć na rurze
- wyspowiadać się
- stracić wszystkie pieniądze
- ćwiczyć na siłowni
Pisać czy nie pisać? – oto jest pytanie! O fanfikach krótkie sprawozdanie!
Na początku kilka słów o samym „Zakazie Przeklinania". Pomysł na to opowiadanie siedział w mojej głowie już od bardzo dawna (pół roku – nie przesadzając?). Marzyłam o tym, by napisać coś takiego – coś zabawnego, a zarazem kontrowersyjnego, coś w czym niemal każda sytuacja graniczyłaby z absurdem.
Realizacja tego projektu była możliwa dzięki istnieniu fanfiction.
Powiem wam szczerze, że kiedyś nie lubiłam fanfików. Nie, nie dlatego że wielu młodych autorów (i nie tylko młodych!) pisze niegramatycznie i niestylistycznie. W końcu, gdy ktoś dobrze poszuka, znajdzie w tym morzu różności kilka zacnych perełek.
Nie, chodziło o coś zupełnie innego. Kiedyś uważałam, że pisanie fanfiction to dla osoby aspirującej do bycia pisarzem krok w tył. Jaki pożytek możesz mieć z bawienia się cudzymi bohaterami? Po co pisać historie, których i tak nie możesz wydać? Co to za sztuka napisać coś, gdy nie musisz nawet wymyślać własnych postaci, tworzyć im osobowości, zainteresować nimi czytelników, i tak dalej, i tak dalej?
„To dobre dla dzieci" – myślałam.
Ostatnie dwa laty wiele mnie nauczyły. Pokochałam fanfiction – momentami nawet aż za bardzo (ograniczanie się do fanfików po pewnym czasie rzeczywiście może zaszkodzić autorowi, ale o tym potem). Zrozumiałam, że operowanie bohaterami ulubionych serii (książkowych, filmowych, anime) może przynieść autorowi wiele korzyści.
Po pierwsze – co jest dosyć oczywiste – łatwo o znalezienie czytelników. Zazwyczaj, gdy publikujesz coś własnego, ale tak w stu procentach własnego, prędzej czy później musisz bawić się w akwizytora. Ludzie nie wiedzą, kim jesteś. Twoje nazwisko nic dla nich nie znaczy. Stanowisz zaledwie kroplę w morzu debiutujących autorów. Możliwe, że będziesz jak J. K. Rowling i na swojej pierwszej książce zarobisz masę kasy. Ale NAWET gdyby miało tak być, wcześniej musisz przejść przez wiele trudnych etapów. Proces wydawniczy, korekta, redakcja, sracja, okładka, reklama... Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. A przecież człowiek jest tylko człowiekiem i ma swoje wątpliwości.
„Czy ja naprawdę powinienem się w to pchać?"
„Czy ja w ogóle umiem pisać?"
Kto odpowie na te wszystkie pytania? Ano właśnie – czasami może to zrobić fanfiction.
Nie musisz martwić się szukaniem odbiorców – oni już tam są, chętni do przeczytania opowieści z udziałem ulubionych bohaterów. Nie musisz budować uniwersum, ani tworzyć własnych postaci – ale o tym już mówiłam. Co ważnego z tego wynika?
To, że ludzie, do których skierowane są twoje fanfiki, oceniają cię przede wszystkim za styl i sposób prowadzenia narracji. Innymi słowy – za cały warsztat rzemieślniczy (gorąco polecam felieton Feliksa Kresa o „artystach i rzemieślnikach"). A to jest dla pisarza rzecz diabelnie ważna. A poza tym, tworzenie opowieści, której nie zamierzamy formalnie publikować... otwiera możliwość eksperymentowania.
Fanfiki nie zapewnią ci nieśmiertelności. Nie wydasz ich. Jest niemal pewne, że kiedy „szał" na daną serię minie, ludzie o nich zapomną. ALE póki są, możesz się nimi bawić. Wykorzystać do osobistego treningu. Nawet jeśli nie piszesz idealnie i popełniasz masę błędów, trenuj na fanfikach! Bo niby na czym innym miałbyś trenować – na wypracowaniach w szkole? Okej, zgoda, wypracowania też czegoś tam uczą, ale... chyba rozumiecie, o co mi chodzi?
W fanfikach możesz sobie na wiele pozwolić. Między innymi na wrzucenie do dialogów wulgarnego języka, co na typowej lekcji polskiego byłoby całkowicie niedopuszczalne. A tak w ramach dygresji – sądzę, że chowanie nieocenzurowanych tekstów przed młodzieżą trochę mija się z celem. W naszych czasach co poniektórzy gimnazjaliści (a nawet uczniowie podstawówek) klną gorzej niż dorośli. A i do pornoli łatwo zdobędą dostęp – nawet nie muszą się specjalnie starać, serio. Zresztą, zwykle czynią to często, bo wszystko, czego zabraniają dorośli jest wielce podniecające i atrakcyjne, a łamanie zakazów dodatkowo zwiększa szanse na zyskanie poklasku kolegów. Już lepiej otwarcie z nimi o tym wszystkim (seksie, bluzgach) otwarcie porozmawiajmy, zamiast kusić zakazanym owocem. A nuż się czegoś nauczą? Ale mniejsza o to. Wróćmy do pisania.
Każdy autor ma prawo napisać fanfika w stylu wulgarnym, niewulgarnym, słodkim, arcysłodkim, gorzkim, poprawnym, niepoprawnym, fluffowym, angstowym i generalnie dowolnym możliwym*. Bo co? Ktoś mu zabroni? Co najwyżej zmieszają go z błotem! Ale to, w zasadzie, też ma swoje plusy, gdyż można wypróbować różne sposoby radzenia sobie z hejterami, jeszcze PRZED opublikowaniem autorskiej powieści. Osoby nam nieprzychylne zawsze były i zawsze będą – nie urodził się jeszcze pisarz, malarz czy muzyk, który tworzyłby dzieła zadowalające WSZYSTKICH. Ktoś ma święte prawo do skrytykowania cię... ale ty nie masz ustawowego obowiązku udzielenia odpowiedzi. Możesz odpowiadać, nie odpowiadać, wzruszyć ramionami, ziewnąć, zapłakać albo puścić bąka. Możesz zrobić, co chcesz. Kiedyś odnajdziesz idealną reakcję – a do tego czasu nie zniechęcaj się do fanfików!
To jedna sprawa. Natomiast druga jest związana ze zwykłą, surową radością tworzenia. Czasami, gdy w grę wchodzą pieniądze i wydawnictwa, autor zaczyna odczuwać solidne pokłady presji. Nie mówię, że w fanfikach nigdy tego nie ma (kto nigdy nie zaznał blokady twórczej, niechaj pierwszy rzuci klawiaturą!), ale umówmy się – fanfiki piszemy PRZEDE WSZYSTKIM dla frajdy. Dla siebie. Dla fanów (jeśli ich mamy). Dlatego możemy wyluzować, nie martwiąc się - że tak powiem – „konsekwencjami dalszymi".
Oczywiście jest też „ciemna strona" – a nawet więcej niż jedna. Dla mnie największym zagrożeniem ze strony fanfików były momenty, w których tak bardzo tonęłam w fandomie, że budziłam się w środku nocy i uświadamiałam sobie, że wcale NIE chcę tworzyć własnych postaci i pisać własnych książek... No bo przecież JAK moje własne wymysły mogłyby dorównać ulubionym bohaterom z YOI, Haikyuu albo czegokolwiek innego?
Przez pewien czas tak miałam. Na szczęście mi przeszło.
Aczkolwiek kogoś innego ten problem może w ogóle nie dotyczyć. Moim zdaniem nie ma „dobrych" i „złych" powodów, dla których piszemy fanfiki. Ktoś może publikować w internecie z nudów, dla zabawy, albo i dla „fejmu", a i tak ma szansę stworzyć coś niesamowitego. Jak powiedział kiedyś Feliks Kres – powód się nie liczy.
A zatem, moje zdanie jest takie – piszmy! Piszmy te fanfiki i bawmy się! Tu dostaniemy po nosie, tam czegoś się nauczymy, czasami będziemy płakać, ale też okazjonalnie odtańczymy taniec radości, bo „komuś to się spodobało i zostawił nam takiego zarąbistego komenta!"
„Zakaz Przeklinania" przyniósł mi całą masę frajdy. Zarównie w trakcie pisania, jak i już PO napisaniu. Jestem autorką tego szalonego fanfika, a mimo to czytając go, wielokrotnie szczerzyłam się do ekranu – to chyba oznacza, że jest fajny albo coś.
Jestem też mega usatysfakcjonowana, bo nareszcie mogłam zrobić coś, na co nigdy nie pozwolono mi w szkole – czyli wypróbować możliwości języka polskiego do absolutnego maksimum! No sami powiedzcie – czyż nasza rodzima mowa nie jest przepiękna? Tyle wspaniałych słów można stworzyć, tak fajnie można pobawić się formą! To się w życiu przydaje, naprawdę.
Pisanie „Zakazu..." było frajdą, dzięki której zrozumiałam, że nie powinnam ograniczać się tylko do „Zakładu" (najdłuższego fanfika w mojej karierze, nie licząc dawnej APki**). Monotonia nie jest dobra dla każdego. Najwidoczniej nie jest dobra dla mnie.
Przy okazji mam nadzieję, że skłoniłam paru ludzi do refleksji na temat przekleństw. To, co przydarzyło się Jurijowi i Yakovowi, gdy stali w korku, może uchodzić za nieprawdopodobne, ale wierzcie mi – SĄ w życiu takie sytuacje, gdy człowiek jest doprowadzony na skraj, że po prostu MUSI rzucić tym mięsem i nie potrafi się powstrzymać. Czasami przesadzi z tym i stanie się nieznośny dla otoczenia. Albo... w ogóle nie będzie przeklinał, co też nie zawsze jest zdrowe. Wydaje mi się, że są ludzie (kaszl, kaszl, Lilia), którym kilka porządnych bluzgów dobrze by zrobiło. No, sami wiecie – można robić wszystko, ale grunt to umiar.
Gorąco pozdrawiam wszystkich, którym spodobał się ten fanfik! Jesteście absolutnie cudowni i totalnie was uwielbiam!
*Niektórzy twórcy (lista jest bodajże na fanfiction .net ?) W OGÓLE nie wyrażają zgody na pisanie fanfików. Między innymi J.D. Robb i Anne Rice. Pozostali twórcy podchodzą do fanfikopisarstwa raczej przychylnie bądź neutralnie. Generalnie, póki ktoś nie wyciąga z fanfiction korzyści finansowych, nie będzie miał kłopotów.
** AP to skrót od „Autorska Powieść". Najdłuższa APka mojego autorstwa liczy sobie 900 stron A4. Tematyka to science fiction. Możliwe, że kiedyś wrócę do tej powieści, bo pomysł jest zbyt dobry, by o nim zapomnieć.
Do wszystkich osób, które pytają, czy „Dawno temu w Detroit" zostanie kiedyś opublikowane? -> mój szczegółowy komentarz znajdziecie w Statystykach, Ciekawostkach i Podziękowaniach (bodajże czternasty rozdział Detroit?)
No to teraz to, co Tygryski i Kaktuski lubią najbardziej, czyli Podziękowalnion!
Jeżeli ktoś nie zostanie wymieniony, niech krzyczy. Zrobię w mojej mocy, by o nikim nie zapomnieć, ale jestem tylko człowiekiem, więc... eghm.
Czytelników, którzy zostawili gwiazdki nie wymieniam imiennie z powodów technicznych – po prostu nie mam jak tego podejrzeć (próbowałam przez powiadomienia, ale dostałam oczopląsu). Ale chcę, by ci ludzie TEŻ czuli, że mają moją dozgonną wdzięczność. Tymczasem przejdę do komentujących...
A zatem, chciałabym gorąco podziękować następującym osobom:
- Wspaniała Yuogito
- Moja ulubiona tegoroczna maturzystka Zenaida0
- Zacna mróweczka (ari to mrówka, tak?) katakume_ari
- Wielmożna pani WielmoznaRivaille
- Osoba, która docenia Yurio AoMegami
- Hersztówna Katsusowej Mafii, Panienka Błękitna Bluemiss_96
- Posiadaczka pięknego zdjęcia profilowego z zielonymi włosami Wodorus
- Kochana Złota Rybka idle_goldfish
- Niezastąpiony strumyczek izumii
- Wielomiesięczna komentatorka siushu
- Osoba o nicku tak samo smacznym, jak moje kochane pierożki ruskie ruski_pierozek
- Kasieńka (mam nadzieję, że nie tak straszna jak małżonka Wronkova) thekatherine97
- Osoba, którą podejrzewam o przynależność do gangu (to przez to "rasta") Rastaytee
- Kochana duszyczka z baaaardzo trudnym nickiem AiraropmetseAtivaem
- Cudowna _Commelina_
- Osoba, która (podobnie jak ja) lubi Tendou? CzurkeLiLAbetho
- Mistrzyni przeklinania po angielsku Tleniona_Blondynka
- Wspaniała osoba o imieniu _Tible_
- Baba jaga jagababa1
- Przemiła KashiaSekaki
- Właścicielka jednego z moich ulubionych nicków NocnaPisarka
- Sasza o wiele milszy od Zakładowego Saszy Sasza16
- Autorka jednego z najmilszych komentarzy Nerleshy
- Chodząca przyjacielskość Chodzaca_biblioteka
- Wielka i silna Asami Asami-chi
- Lisek urwisek (albo i nie?) lisekMSPMSP
- Króliczek, którego chciałabym przytulić onewhitebunny
- Osoba, która (tak jak ja) lubi Naruto Narutoismydream
- Szalony kotek FreakyNeko
- Wspaniała ktosia77
- Niesamowita Dantella2000
- Różowa i oryginalna PinkFlari
- Kochana MartaAckermann
- Cudowna osoba Sabciaj
- Niezapomniana Shiranamei
- Równie kochana jak mój ulubiony napój -herbata
- Zacna dusza HiroshiTsukkiro
- Biała i wspaniała Shiro12
- Kochana i misiowata misiamia
- Mistrzyni dywersji (?) Diversa12
- Czarny i oryginalny KuroosYuri
- Moja cudowna korektorka Akaitori07
- A także jasne punkty mojego życia, czyli Storkrot i Arienek <3
Uff, no dobra. Trochę to trwało, ale CHYBA nikogo nie pominęłam. Raz na dwa tygodnie będę jeszcze dodawać "zasłużonych". Jak na razie jest was (liczy): 41 luda. Nieźle.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim, a zwłaszcza tym, który komentowali na bieżąco i polecili opowiadanko znajomych (to między innymi o tobie, Pierożek). Jesteście absolutnie fantastyczni i uwielbiam was!
Coś jeszcze? Aha, tytuły robocze moich przyszłych projektów:
- Droga do intymności (Victuuri R18)
- Deja vu (oneshot, Otayuri R18)
- Jurki grają w hokeja
- Przyczajony tygrys, ukryty pudel i superświnka
- Haikyuu crossover (na razie brak tytułu)
Trzymajcie się cieplutko i do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro