Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

=4=

TODOROKI

Todoroki Shoto swoje miejsce w szkole odnalazł dopiero pod koniec drugiej klasy, kiedy to przejął funkcję kapitana drużyny pływackiej i pomimo swojej dość wycofanej osobowości szybko zdobył zarówno przyjaciół jak i popularność. Oczywiście szkolna społeczność nadal była podzielona na fanów lacrosse oraz zwolenników pływania, jednak wśród tej drugiej części, Todoroki był niezwykle lubiany i szanowany, czego sam nie do końca rozumiał.

Zadziwiające było to, jak szybko z cichego, niewychylającego się ucznia drugiego roku stał się "super przystojnym pływakiem" i to wszystko dzięki nowej funkcji. Shoto wewnętrznie gardził tym, jak jedna etykietka mogła zmienić niemal całe jego życie.

Mimo wszystko chłopak bardzo lubił bycie kapitanem i od początku wkładał całe serce w zarządzanie drużyną, jak również w trenowanie jej, ponieważ (w przeciwieństwie do drużyny lacrosse) nie mieli trenera. Podczas ich treningów na basenie siedział tylko nauczyciel chemii, który stanowił jedynie element krajobrazu, drzemiąc na trybunach i będąc z nimi wyłącznie "dla zasady".

Shoto lubił papierkową robotę, zapisy na zawody, rozsyłanie chłopakom wiadomości o terminach treningów, planowanie, załatwianie i motywowanie swoich pływaków. Był jednak jeden drobny aspekt, z którym Todoroki ni zawsze sobie radził i nie zawsze chciał sobie radzić.

A był nim Bakugou Katsuki.

Uczeń drugiej klasy o tak nieznośnym i ciężkim charakterze, że wszyscy wokoło wstrzymywali oddech, gdy tylko go zauważali. Wiele osób nie raz sugerowało wyrzucenie go z drużyny, jednak wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że umiejętności Bakugou są naprawdę znaczące dla wyników drużyny. Zwłaszcza jeśli chodziło o sztafetę.

Otóż blonyn miał jedną, bardzo ważną cechę. Najlepiej płynął pod presją. Potrafił nadgonić największą stratę, wyprzedzić najlepszych zawodników w ostatnich sekundach i dać z siebie sto dziesięć procent by nadrobić błędy poprzedników. Dlatego w sztafecie był im niezbędny, mimo iż nie zawsze był chętny do współpracy.

Shoto starał się jak mógł trochę utemperować chłopaka, pokazać mu kto tu rządzi, ustawić i nauczyć pracy w zespole, jednak na darmo. Bakugou był jak tykająca bomba zegarowa i nikt, absolutnie nikt nie miał pojęcia co i kiedy może aktywować zapalnik. Nikt też nie miał pojęcia jak tę bombę rozbroić.

A po akcji sprzed południa, Shoto naprawdę nie miał pojęcia co powinien z nim zrobić. Wiedział jedynie, że coś zrobić musi.

Todoroki ocknął się nagle, kiedy zamiast czarnego, jednolitego materiału koszulki chłopaka przed sobą, ujrzał usianą piegami szczupłą twarzyczkę i zielone błyszczące oczy.

Osiemnastolatek kompletnie zapomniał, że ten sam Izuku Midoriya, którego wcześniej wyrywał z rąk wściekłego Bakugou, siedzi tuż przed nim na japońskim.

— Dziękuję za dzisiaj — powiedział nieśmiało i podrapał się nerwowo po przedramieniu. — Iii... Masz pożyczyć długopis?

Shoto nie mógł się nie uśmiechnąć. To był już co najmniej ósmy raz w przeciągu tego semestru, kiedy ten siedemnastolatek o zielonych lokach prosi go o coś do pisania. Todoroki nie raz zastanawiał się, co chłopak w taki razie nosi w tym swoim piórniku z nadrukiem w statki kosmiczne, skoro nie ma nawet jednego pisaka.

— Jasne — odparł, wyciągając z kieszeni torby czarny długopis kulkowy (swój ulubiony), po czym podał go chłopakowi. Izuku uśmiechnął się szeroko i wziął przedmiot do ręki powoli i spokojnie, jakby usilnie chciał uniknąć przypadkowego muśnięcia skóry pływaka.

Kiedy się odwrócił, Todoroki w końcu otworzył segregator na czystej stronie i zaczął od nabazgrania daty na marginesie i przepisania tematu, który nauczycielka właśnie zapisywała na tablicy pochyłym pismem. Naprawdę starał się skupić. Japoński był dla niego jednym z najważniejszych przedmiotów, był punktowany na prawo, a wynik z egzaminów decydował o przyjęciu na studia w prawie osiemdziesięciu procentach, jednak kiedy dotarł do niego subtelny zapach wanilii i cynamonu, Shoto zupełnie stracił koncentrację. Zwłaszcza kiedy domyślił się, że to chłopak siedzący przed nim pachnie jak świąteczna świeczka zapachowa.

Todoroki do końca lekcji myślał o tym zapachu.

No bo serio. Kto normalny pachnie jak świeczka?

***

Yaoyorozu Momoi założyła za ucho kosmyk lśniących czarnych włosów i zerknęła nieśmiało na przyjaciela. Jak zawsze miała problem z utrzymaniem kontaktu wzrokowego, jednak Todoroki zdążył się do tego przyzwyczaić. Usiadł na trybunach przy pustym o tej porze boisku i patrzył cierpliwie jak dziewczyna wyciera chusteczką plastikowe krzesełko, a następnie z gracją zajmuje miejsce i krzyżuje nogi, wygładzając czerwony materiał sukienki. Obcasy czarnych kozaków zastukały o deski, gdy odwróciła się w stronę przyjaciela.

— No słucham.

Todoroki odetchnął głęboko i oparł przedramiona na kolanach, pochylając się lekko w przód. Biało-czerwone kosmyki opadły mu na twarz, zasłaniając zamyślone spojrzenie.

— Wybacz, że zajmuje ci przerwę obiadową — zaczął. — Mogłem zadzwonić.

Brunetka machnęłam lekceważąco ręką i uśmiechnęła się.

— Mów w końcu, chcę jeszcze złapać Kyokę przed francuskim — powiedziała i splotła dłonie na kolanach, a jej długie, nienagannie pomalowane paznokcie zabłyszczały w południowym słońcu.

Shoto westchnął.

— Nie wiem co robić z Bakugou — powiedział, a dziewczyna przechyliła lekko głowę, patrząc na niego spod przymrużonych powiek.

— Okay. A dlaczego uważasz, że musisz coś robić?

Shoto podźwignął się i oparł na plastikowym krzesełku.

— On naprawdę jest agresywny — odparł. — Dzisiaj zaatakował Midoriyę...

— Kogo? — Dziewczyna spojrzała na niego pytająco.

— Drobny dzieciak, zielone włosy, chodzi z nami na japoński.

Dziewczyna zerknęła na niego przepraszająco. Todoroki machnął ręką jakby odganiał natrętnego owada.

— To nie jest ważne — dodał. — Chodzi o to, że szedł korytarzem i nagle się na niego rzucił. Zupełnie bez powodu.

Brunetka przyłożyła dłoń do ust i otworzyła szerzej oczy.

— Błagam, powiedz, że jakoś zareagowałeś — jęknęła.

— Oczywiście, że tak. — Shoto założył ramiona na piersi.

— Biedny dzieciak — westchnęła Yaoyorozu, opuszczając dłoń. — Wydaje mi się, czy naprawdę z dnia na dzień zachowuje się coraz gorzej?

Chłopak wzruszył ramionami.

— Myślę, że nie tylko ty tak uważasz.

— I co chcesz z tym zrobić? — spytała. — Pójdziesz do psychologa szkolnego? Myślę, se będzie w stanie doradzić ci lepiej niż ja.

— Wolałbym uniknąć interwencji grona pedagogicznego — odparł, skubiąc poszarpany brzeg dziury w jasnych dżinsach. — Jeśli będzie miał kłopoty, mogą go zawiesić w drużynie, a to postawi nas w dość kiepskiej sytuacji.

— Zawsze masz Shinsou, nie? — zasugerowała, po czym otworzyła lekko usta, patrząc na niego z wahaniem. — Shinsou, prawda? Nie pomyliłam imienia?

— Nie, nie — westchnął Todoroki. — Ale Hitoshi tak łatwo się nie zgodzi. Poza tym, niechętnie to mówię, ale Bakugou ma dobry czas. Prawdopodobnie dużo lepszy niż Shin.

— Rozumiem... — westchnęła dziewczyna, patrząc na sportowy zegarek na nadgarstku chłopaka. Kończyła im się przerwa, lecz dziewczyna nie miałam zamiaru zostawić przyjaciela bez rozwiązania.

— Daj mu jeszcze szansę — powiedziała z ciepłym uśmiechem. — Jak coś jeszcze odwali możesz iść do Aizawy albo do psychologa. Teoretycznie nie ty za niego odpowiadasz, Shoto.

Todoroki zaczekał włosy do tyłu szybkim ruchem i spojrzał na brunetkę.

— Nie mam wyjścia, nie?

— W sumie nie bardzo — uśmiechnęła się i podniosła z miejsca, ponownie strzepując wyimaginowany brud z czerwonej sukienki. Złote bransoletki na nadgarstku dziewczyny brzęczały przy każdym ruchu.

— Nie bierz tego na siebie — dodała. — Jest dużo osób, które mogą ci pomóc.

Dziewczyna patrzyła w milczeniu jak pływak wyłamuje sobie palce.

— Bardziej mnie martwi czy ktoś pomoże jemu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro