Mój szczęśliwy dzień
Dziś miałam mało pacjentek wróciłam do domu wcześniej nie mogłam się doczekać , za kilka tygodni mam urodzić , ach jak się cieszę. Mój mąż wrócił dziś do domu z kwiatami czerwonych róż , wie że je kocham.
- An czy to chłopiec czy dziewczynka?
- zapytał mnie Will.
- Will bądź cierpliwy.
- An mam zaproszenie do hrabi Phantomhive na bankiet z okazji urodzin jego żony i twojej siostry.
- William naprawde jesteś kochany , kiedy jest ten bankiet ?
- 19 października czyli za 2 dni .
- Will pomożesz mi w doborze sukienki.
- Dobrze jutro zamówie krawcową.
- Will kocham Cię i nigdy nie przestanę.
- An ja Ciebie też kocham .
- Will jestem zmęczona chodźmy spać .
- Dobrze An chodźmy.
Po tym wzięłam letnią kąpiel w olejku lawendowym i umyłam się różanym mydłem. Potem wytarłam się w czerwony ręcznik i włożyłam na siebie bawełnianą koszule nocną.
Poszłam spać .
Gdy słońce zaświeciło mi w oczy wstałam z łóżka spojrzałam na zegar - była 7:00 ~ o nie zaraz się spóźnie do pracy ~ pomyślałam i wstałam z łóżka , powlokłam się do szafy i wyjęłam czerwoną, prostą sukienkę , białą bluzkę z żabotem , gorset , bieliznę i czerwony płaszcz oraz mój ulubiony kapelusz. Potem poszłam do łazienki , zrobiłam poranną toaletę i ubrałam się . Następnie podeszłam do toaletki by zrobić makijaż . Gdy zrobiłam makijaż to zjadłam śniadanie zrobione przez mojego kochanego Willa składające się z owsianki z jabłkiem i czekoladą oraz herbaty Early Grey. Po śniadaniu wzięłam torbę i popatrzyłam na zegar była 7:45 ~ zdąże , ale powozem ~ pomyślałam i już miałam wyjść lecz Will mnie zatrzymał :
- An może Cię podwiozę powozem , nie możesz za dużo chodzić .
- Dobrze Will wyjąłeś mi to z ust kochanie.
- Chodź An .- wyszliśmy przed wille , a tam czekał już przygotowany powóz .
- William Dziękuje .
- An przecież wiesz jak się martwię o twoje zdrowie.
- Wiem kochanie.
- Chodź An .
- Po czym wsiadłam do powozu , a Will usiadł na miejscu dla woźnicy.
10 minut później.
Byliśmy już pod szpitalem .
- Will Naprawdę Dziękuje.
- An przecież wiesz , że Cię kocham.
- Wim Will.
- An o której kończysz o 3:30 popołudniu ( Dopisik od Autorki 15:30)
- Będę punktualnie .
- Dobrze Will.
- Po tym pocałowałam go , a on uśmiechnął się do mnie ciepło i wsiadł na kozioł , a potem odjechał do domu.
Później weszłam do gmachu szpitala i udałam się do swojego gabinetu, ubrałam fartuch po czym wygodnie usiadłam na krześle i zawołałam pacjentke .
Pacjentką była Luiza Mark , była młoda choć po mieście chodziły plotki , że się puszcza .
- Dzień Dobry Doktor Burrnet .
- Witam Cię moja droga co Ci dolega , z czym do mnie przychodzisz?
- Mam zapalenie płuc .
- Oj niedobrze , chodź osłucham Cię .
- Dziewczyna zdjęła bluzkę i kamizelkę .Potem poluźniłam jej gorset i zaczęłam osłuchiwać pacjentke. W trakcie osłuchiwania stwierdziłam , że oprócz zapalenia płuc dziewczyna ma astmę ~ biedaczka tak jak mój kochany siostrzeniec i siostra~pomyślałam , a potem wystawiłam receptę na kompresy nasączone olejkiem miętowym rozcieńczonym pół na pół z wodą oraz na lek na zapalenie płuc .
Potem podałam jej receptę i powiedziałam :
- Moja droga masz astmę , ale jeśli będziesz ją leczyć olejkiem miętowym to nie będzie zagrażać twojemu życiu na zapalenie płuc stosuj ten lek , który Ci zapisałam . Po leki zgłoś się do Apteki jeszcze dziś .
- Dziękuję , do widzenia.
- Do widzenia.
Powiedziałam . Dziewczyna wyszła .
Poprosiłam następną pacjentke.
Następna była ... Rachel Phantomhive moja ukochana siostra .
- An .
- Rachel co ty tu robisz ?
- Przyszłam tu bo Ciel źle się czuje .
- Rachel powiedz co się stało.
- An Ciel ma Atak Astmy.
- Rachel chodźmy .
- Wstałam z krzesła i założyłam płaszcz, wzięłam torbę i kapelusz , założyłam rękawiczki .
Wyszłam z gabinetu , przed którym nie było pacjentek. Potem podeszłam do rejestracji i poinformowałam , że mam wizytę domową.
Potem pojechałam z moją siostrą do jej domu.
Gdy byłyśmy na miejscu z powozu pomógł nam wyjść Pan Tanaka majordomus rezydencji .
Po czym udałam się prosto do pokoju , którym leżał Ciel .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro