Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- 18 -

Enredaos

! UWAGA !

Mogą występować treści o zabarwieniu erotycznym ( 18 + )

Kocham cię - były to słowa jakie każdy pragnie usłyszeć od osoby, którą adoruje i podkochuje się w niej. Niektórzy odwzajemniają to uczucie, a niektórzy bojąc się możliwej straty przez pierwszą lepszą kłótnie, uciekają lub co gorsza; pozostają w bezpiecznej strefie przyjaźni. A to gorzej zabija niż sztylet przeszywający serce na wskroś lub jawne odtrącenie i nienawiść. Jednak i tu jest cienka granica pomiędzy nienawiścią, miłością i przyjaźnią. I tą granicę - tak cienką i kruchą jak talerz z porcelany - przekroczyli właśnie Castiel i Natalie. Od nienawiści ze strony brunetki po chwiejną, krótką przyjaźń aż po kompletne zatracenie się i zagubienie gdzieś po drodze. To właśnie te dwa, najważniejsze słowa w życiu każdego człowieka i istoty stworzonej przez samego Boga przyczyniły się do tego, że byli ze sobą splątani już na zawsze. Nie przez przeszłość i przeznaczenie, a przez miłość. Miłość, która była tak mocna, że pchnęła ich do decyzji, nad którą nowe pary zazwyczaj zastanawiają się dłuższy czas. Jednak Natalie wyszła z założenia, że co spontaniczne jest dobre, a Castiel się zgodził. Przecież seks z April też był spontaniczny i dobry. Nie miał jednak pojęcia jak dobry seks potrafi być kiedy pojawiają się w nim uczucia.

Gdy tylko przekroczyli próg wynajmowanego pokoju całując się zachłannie, Castiel z niemałym hukiem zamknął za sobą drzwi. Nie wiedział co się z nim dzieje. Wcześniej też czuł pożądanie, ale pierwszy raz było tak silne, że jeszcze chwila, a by oszalał i niekontrolowanie zaczął dobierać się do Natalie na ulicy. A kiedy byli sami, mógł wszystko. Od przyciśnięcia Natalie do drzwi i zmniejszenia dzielącej ich odległości do zera po łapczywe całowanie nie tylko soczyście czerwonych ust Natalie, ale też obojczyka, a po krótce ramion, piersi i brzucha. Natalie jak i Castiel w amoku żądzy nie byli w stanie określić jak i kiedy pozbyli się górnych części garderoby.

Natalie była pod wrażeniem tego jak Castiel stał się pewny siebie i władczy, bo zaraz po tym jak wrócił do maltretowania jej ust, jego ręce powędrowały pod jej pośladki. Uniósł ją niespodziewanie, co spotkało się z cichym krzykiem brunetki i owinięciem nóg wokół pasa anioła, który w dwóch krokach przeniósł ich na łóżko.

— Wow, Cas — odezwała się Natalie kiedy na chwilę oderwali się od siebie. Nie mogła uwierzyć w to, że naczynie należące obecnie tylko do Castiela, jego ciało, wyglądało tak dobrze.

A może to zasługa tylko tego, że Cas jest w środku tej kruchej cielesnej powłoki?, pomyślała, ale szybko odgoniła zbędne myśli. Ważne było tu i teraz. To jak ciało Castiela było umięśnione, ale nie przesadnie. To jak miał widoczne mięśnie, ale znowu nie przesadnie - po prostu ładnie zarysowane, a szczególnie te na plecach, które mogłaby przysiąc, że były na wzór skrzydeł. Aż w końcu idealne kości biodrowe, które aż się same prosiły o to by je wymacać. Idealne, bo lekko wystające i perfekcyjnie wykańczające dolne mięśnie brzucha Castiela.

Castiel przechylił głowę na prawy bok. Nie miał bladego pojęcia o co tym razem chodzi Natalie. Zrobił coś źle? Skrzywdził ją czymś czy po prostu prezentował się okropnie, nie tak jak sobie wyobrażała?

— Wyglądasz... Wow, nie mam słów. Powiedziałabym, że jak Bóg.

— Do Boga mi daleko — odparł spokojnie Cas.

Pocałował Natalie, ale tym razem delikatniej. Nie brutalnie, a kiedy oddała pocałunek mógł poczuć jak jej dłonie muskają jego biodra. Poruszył się niespokojnie, bo ta pieszczota dała się we znaki. Castiel nagle poczuł jak robi się twardszy niż był chwilę temu.

Natalie zaśmiała się obdarowując anioła rozczulonym spojrzeniem. Kąciki ust Castiela uniosły się do góry, zwiesił głowę w ten charakterystyczny sposób. Niepewność. Castiel był niepewny mimo, że wiedział, że bez wahania może robić co chce, a Natalie pozwoli mu na to. W życiu by nie pomyślał, że będzie się wahał nad czymś co dla jego gatunku jest tak naprawdę obojętne. Seks? Jak już, to mogą kogoś dosłownie przelecieć z czystej ciekawości, aby zobaczyć jak to jest i co ludzi w nim fascynuje. Zero emocji. Zero uczuć. A Castiel nie chciał po prostu przelecieć Natalie. Chciał się z nią kochać. Zobaczyć jak to jest, gdy robi się to kiedy są uczucia.

Natalie dostrzegając zawahanie Castiela, bez najmniejszego ostrzeżenia rozpięła pasek jego czarnych, garniturowych spodni wraz z guzikiem i rozporkiem. Nie musiała czekać długo aż Castiel pozbędzie się najpierw swoich spodni, a później jej. Delikatnie zahaczył palcami o koronkowe stringi Natalie jakby pytał o pozwolenie. A kiedy je dostał zjeżdżał z pocałunkami coraz niżej i niżej aż znalazł się przy koronkowym materiale. Chwycił w zęby blado - różowy materiał, delikatnie ciągnąc go w dół, pozbył się niechcianej części garderoby. Castiel chciał patrzeć w oczy Natalie kiedy w nią wejdzie, kiedy będą to robić. Chciał widzieć jej reakcję na najmniejszy gest, a aby do tego doszło utorował sobie drogę pocałunkami poczynając od obcałowywania wewnętrznej części ud dziewczyny. Nim jednak doszedł do celu, Natalie zwinnie ściągnęła Castielowi bokserki. Jękła, gdy anioł pochylił się nad nią i poczuła między udami wzwód Castiela i to jak w brew pozorom był duży.

— Wiem, że muzyka nadaje klimat — wypalił Cas między pocałunkami.

Natalie zachichotała. Jej było to obojętne. Bardziej liczył się dla niej fakt, że to zrobią i to nie tyle co z pożądania, a z uczuć. Z miłości.

— Zdaję się na ciebie — wyszeptała zaciskając uda na biodrach Castiela, co wywołało się z cichym warknięciem ze strony anioła. Cichym i podniecającym.

Tak więc Castiel sięgnął wolną ręką po telefon schowany w spodniach i włączył z pozoru pierwszą lepszą piosenkę. Jednak im bardziej się wsłuchało w tekst i znało się język hiszpański, szybko zmieniało się zdanie. Castiel jako anioł znał wszystkie języki, więc nie miał trudności w rozumowaniu tekstu. Wiedział też, że swego czasu Natalie uczyła się hiszpańskiego tak jak to, że piosenkarka i aktorka w jednym o przezwisku Lali, była jedną z ulubionych artystek dziewczyny. Idolką, która przyczyniła się do zamiłowania latynoskiej muzyki i języka większości Ameryki Południowej oraz Meksyku.

Delikatne dźwięki gitary rozbrzmiały tuż nad uchem Natalie, gdzie na szafce nocnej leżał castielowy telefon. Od razu rozpoznała melodię i głos należący do jej idolki. Uśmiechnęła się niewinnie.

Enredaos? Naprawdę? — spytała kiedy Castiel odchylił się do tyłu, by spojrzeć w jej ciemne oczy.

— Sądzę, że jest to idealna piosenka na tę chwilę. I do tego wiem, że lubisz te artystkę — odparł Castiel.

— Ja też tak sądzę — potwierdziła słowa anioła.

Castielowi więcej nie trzeba było, aby zrozumieć, że to już ta chwila kiedy ich ciała połączą się w jedno w dzikim i namiętnym tańcu. Wykorzystał fakt, że Natalie nadal miała owinięte wokół jego pasa nogi. Czuł dzięki temu lepszą rozkosz kiedy wszedł w nią pierwszy raz. Natalie nie była dłużna. Pod wpływem działań Castiela nie dość, że jęknęła z chwilowej rozkoszy to wbiła paznokcie w umięśnione ramiona anioła. Castiel uśmiechnął się całując Natalie w usta. Po tym krótkim pocałunku, ale pełnym uczuć, nie pożądania, przystąpił do powolnych pchnięć. I tak było za każdym razem, niekiedy zgrywając się z Enredaos i innymi romantycznymi piosenkami dopóki oboje nie byli na granicy wytrzymałości. Wtedy pchnięcia jak i wszystko co robili stało się chaotyczne, a jęki było słychać chyba na całym piętrze hotelu.

— Zrobiłem coś źle? — spytał Castiel kiedy spoceni i wykończeni igraszkami, polegli wtuleni w siebie.

— Ty chyba sobie jaja robisz! — Natalie zerwała się, podparła na łokciu i spojrzała prosto w te błękitne oczy, na które nie dało się długo gniewać. — Żartujesz sobie, prawda? Nie? To wiedz, że to był najlepszy seks w moim życiu. Jak na anioła to ty taki święty nie jesteś  — zażartowała.

— Mój też. Byłaś wspaniała.

Natalie już się nie odezwała. Wróciła na swoje miejsce, do bezpiecznej strefy jaką były ramiona Castiela. A Castiel? Leżał wyprostowany i gapił się w sufit nie mogąc uwierzyć w to, że znalazł osobę, która nie traktuje go jak wyjście awaryjne.

Dwu - trzy dniowy wypad do Telluride zamienił się w prawie tygodniowy podczas którego Natalie i Castiel spacerowali po głównych ulicach miasta oraz tych najrzadziej lub w ogóle uczęszczanych ścieżkach. Nie raz byli zatrzymywani przez starsze panie mówiące im, że są ładną parą. Że kontrastują ze sobą i na pierwszy rzut oka widać, że są zakochani po uszy jak to, że są idealnie dobrani. Kobiety życzyły im też wytrwałości w tych niepewnych czasach oraz by aniołowie z Bogiem na czele im sprzyjali. Castiel współczuł im. Nie znały prawdy o tym, że aniołowie to skończona banda worów jak to lubił mówić Dean. On sam taki bywał kiedy zaszła nagła potrzeba i mimo, że nadal tęsknił za rodziną i Niebem to nigdy w życiu by nie zamienił tego co ma teraz na powrót do utraconego domu. A Natalie natomiast ledwo co się powstrzymywała, aby nie palnąć największej głupoty jaką ktokolwiek mógł. Nie mogła przecież tym staruszkom odebrać ostatniej deski sensu życia i wiary w kogoś kto eony temu zrezygnował z własnego Dzieła.

Bullet ścisnęła mocniej rękę Castiela dając mu tym samym znak, że jest gotowa do teleportacji. Anioł w sekundę, nawet nie, przeniósł ich z powrotem do bunkra. Spodziewał się, że zaraz Dean na niego napadnie z milionem idiotycznych pytań i dogryzek, a Sam będzie próbował go powstrzymać. Ale nic takiego się nie stało, co od razu zaalarmowało Castiela.

Zmarszczył brwi przekraczając próg biblioteki.

— Pewnie pojechali na polowanie — odezwała się idąca za nim Natalie.

— Tak, ale to dziwne. Zawsze pisali, dzwonili albo zostawiali karteczkę.

— Jesteś pewny?

— Tak.

Teraz to Natalie zmarszczyła brwi. Castiel brzmiał nieprzyzwoicie pewny swoich słów, a ona ze swoją wiedzą na temat braci, przekaukulowała wszystko w swojej głowie i stwierdziła to samo. Coś było nie tak. Coś było na rzeczy, tylko pytanie co. I tu jak na zawołanie wzrok Natalie padł na drewniany parkiet, a na nim leżała zapisana kartka, która pewnie spadła kiedy któryś z braci przechodził obok. Podniosła ją i przeczytała.

Castiel dalej szukał jakiejś wiadomości podczas, gdy Natalie przeżywała wewnętrzną walkę sama ze sobą, aby nie wybuchnąć i zniszczyć wszystko wokół. Dopiero jej głos - drżący, przepełniony gniewem i jednocześnie głębokim smutkiem - zwrócił casową uwagę.

— Musisz mnie zabrać do Chicago. Proszę.

Od autorki: Piosenka Enredaos faktycznie istnieje i należy do Lali ( Lali Espósito ). Samo słowo znaczy tyle co splątani, a w tym konkretnym przypadku, w romantycznym sensie. Opowiada o tym jak ktoś pojawił się w czyimś życiu i wywrócił świat do góry nogami. O tym jak ten ktoś woła tę osobę, a jego ciało / skóra zawsze odpowie. Przetłumaczyłabym wam cały tekst, ale niestety mam totalny brak czasu. Jednak za to w internecie możecie znaleźć tłumaczenie na angielski.

W mediach jak i poniżej znajdziecie utwór Enredaos 😊.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro