„Dom strachów"
Zwyczajne łóżko
Zwyczajny piec
Jednak tyle tu wspomnień
I tyle łez
Nie
To miejsce to nie jest dom
Może mieszkanie, może budynek
Może i ogród prześliczny ma
Jednak uprawiany jest diabelskim zielem
Brudnymi rękami
Koszmarami dziecięcych lat wcale
Domu nie przypomina
Za każdym rogiem wszak widzę ten wrzask
Te przepychanki, te sztyleciane słowa
Które tkwią w ścianach
Długo goiły się te blizny
Dobre wiele lat
I niby spokojniej już jest
Niby każdy miły, ciastem częstują, a rusz
Czekoladką przekupią
Dla mnie to za mało
Za mało by odkupić upokorzenie,
Strach
Poczucie winy
Nienawiść
Żal
Zbyt mało by pozbyć się tego
Tak bez przyczyny
Nie znoszę tu być
W cieniu wściekłości
W echu tych krzyków
Tu pośród was
Wiecznie knujących
Sercami z kamienia
Które nigdy nie zagrały
/21.04.2019/
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro