Rozdział XII cz. 2
Kiedy lekarz wyszedł z sali dyrektora wiedziała już czego ma się spodziewać dlatego też usiadła na krześle pod ścianą i spytała się.
- Da się go jeszcze uratować?
Lekarz pokiwał głową na znak "nie" z czego jak to lekarze dodał "bardzo mi przykro". Jednak dyrektorka nie miała sił obwiniać lekarzy o to. Teraz się tylko liczyło to by odnaleźć Azuse i powiedzieć jej o tym choć to nie będzie łatwe.
- Alex poszukasz jej?
Pokiwał głową i od razu poszedł odnaleźć Azuse.
W tym samym czasie u Azusy
Biegnąc tak przed siebie i skręcając w nie znane jej uliczki Azusa poczuła w pewnym czasie kucie w sercu. Chwyciła się za pierś upadając na ściane.
- Chyba powinnam odpocząć.
Po tych słowach zrobiłam sobie małą przerwę po czym wstałam i szłam dalej, aż wyszłam na przeciw wielkiego budynku z napisem "Cafe Vincent", który stał w samym sercu centrum. Ku moim oczom ukazał się Alex biegnący w moją stronę. "Co on tu robi?! Nie możliwe, żeby tak szybko mnie znalazł!" Od wróciłam się próbując uciec lecz Alex zdążył mnie już do gonić.
- Azusa! Musimy wracać!
- Nie!
Odparłam zirytowana, bo w końcu po co mam wracać jak uciekłam? Powtarzając sobie to w kółko Alex chwycił mnie za rękę.
- Czekaj! Już idę tylko nie szarp mnie tak.
- Może lepiej przenocuj dziś u mnie?
- Nie dzięki przenocuje u Leona!
Alex nic nie mówiąc zaczął mnie prowadzić do swojego domu. Po chwili z zamyślenia powiedziałam.
- Alex?
- Co?
- Przenocuje u Leona.
- Nie możesz.
- Ponieważ, bo?!
- Bo nie możesz!
Warknął wkurzony na mnie.
Ucichłam i nic już się nie odzywałam , lecz jeszcze przed tym wyszeptałam cicho pod nosem.
- Przepraszam
Kiedy już byliśmy przed domem Alexa wsiedliśmy do środka. Dopiero w środku Alex puścił moją rękę.
- Coś się stało prawda?
Spytałam się cichym głosem.
- Nic się nie stało. Przenocujesz dziś u mnie w pokoju, a ja będę spać w salonie. Nie martw się nie wejdę Ci do pokoju więc czuj się jak i siebie. Jak będziesz czegoś potrzebować to powiedz.
Nie odpowiadając na moje pytanie poszedł do salonu skazując mi pierw pokuj.
Na następny dzień wstałam dość wcześnie i się ubrałam. Zjadłam śniadanie które sobie sama zrobiłam i miałam już po cichu wyjść z mieszkania ,kiedy z salonu wyszedł Alex.
- Gdzie idziesz?
- D-Do akademii.
- Aż tak ci się spieszy? Z resztą jak chcesz. Tylko się nie zgub po drodze!
Po tych słowach wyszłam .
~~
Iiii znowu zrobiłam krótszy rozdział. >.<
Za tydzień będzie kolejny rozdział kończący tą naszą historię o Azusie.
Dziękuję wszystkim tym co wytrwali do końca. :'D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro