Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział X

Kiedy już znajdowaliśmy się w środku usiedliśmy na krzesłach spoglądając na nią.

- Więc. Panie Leon... Jeśli chodzi o Azuse to raczej musiała by zostawać po lekcjach na dodatkowych zajęciach jeśli chciałaby zdać z języka hiszpańskiego.

Rzekła opierając się o biurko ze skrzyżowanymi rękami.

- Z hiszpańskiego?

Uśmiał się cicho pod nosem po czym po chwili z poważniał unosząc na dyrektorke wzrok.

- Pani wybaczy, ale my nie w tej sprawie.

- Nie w tej? To w jakiej?

Zaskoczona spojrzała na niego.

- Więc... to już trochę zeszło za daleko. Osiem dni temu Azusa została uprowadzona i do tego widzi jakieś fragmenty.

- Fragmenty?

- Tak proszę pani. Na tych fragmentach okazują mi się jacyś ludzie ze mną..

Odpowiedziałam szybko nie mam na jednym wydechu. Dyrektorka tylko się spojrzała na mnie i usiadła na tym swoim skórzanym fotelu.

- Od jak dawna ukazują ci się te fragmenty?

- No nie wiem.. jakiś parę tygodni.

- Prawdę mówiąc nie uderzyłaś się przypadkiem w głowę?

- Czy pani mnie słyszała?! Została uprowadzona, a pani nawet tego nie dostrzegła!!

Wkurzony wstał z krzesła opierając się o biurko.

- Leon!

- Panie Leonie. Niech pan nie podnosi na mnie głos. Rozumiem pana zdenerwowanie, ale muszę się dowiedzieć.

Odpowiedziała dyrektorka spokojnym głosem.

- Więc? Uderzyłaś się?

Kiedy miałam już odpowiedzieć zadzwonił telefon.

- Przepraszam, ale mam ważny telefon. Później dokończymy tą rozmowę.

Bez narzekania wyszliśmy z gabinetu kierując się do mojego pokoju. Przed drzwiami Leon chwycił mnie za bark.

- Leon?

- Nie uderzyłaś się w głowę prawda?

- Jasne, że nie! Nie jestem, aż tak niezdarna!

Podniosłam na niego głos po czym ruszyłam w kierunku pokoju. Nie zwracając uwagi na Leona zamknęłam się w pokoju.

Pół godziny później wyszłam z pokoju i skierowałam się do wyjścia z akademii. Nikogo nie spotkałam po drodze ,więc to mi tylko ułatwiło ucieczkę.

Nie chcący gdy biegłam wpadłam w jakiegoś chłopaka, który miał ciemne jak noc włosy oraz jego oczy, które były błękitne jak niebo. Mówiąc szczerze to nawet jest podobny do...mnie?

- Uważaj gdzie chodzisz! Kretynko!

- A! Przepraszam ,zamyśliłam się.

Odpowiedziałam nie co zdenerwowana z czego szybko wstałam, a on wraz ze mną.

- Doprawdy kretynka z Ciebie.

- To było już nie miłe. Mogłeś to zachować dla siebie.

Odpowiedziałam prychając. Odwróciwszy wzrok złapał się za tył głowy. Zapadła niezręczna cisza zignorowałam go i chciałam już pobiec ,kiedy on nagle chwycił mnie za nadgarstek.

- Czego chcesz? Przecież przeprosiłam.

- N-No tak, ale ja również przepraszam. To nie tylko twoja wina.

- Nic się nie stało.

- Jestem Alex, a ty?

- Azusa. Więc co tu tak sam robiłeś?

- Właśnie szedłem się z kimś spotkać, a ty dlaczego tak biegłaś?

Spytał się zaciekawiony. Nic nie odpowiedziałam. Burknęłam cicho pod nosem spószczając wzrok.

- Ćwiczę.

Puścił mnie i się odwrócił, więc zrobiłam to samo.

- To nie będę przeszkadzać.

Nie odzywając się więcej Alex ruszył w swoją stronę i ja również w swoją. Chodziłam tak bez celu dobre dwie godziny raz po parku, a raz po mieście, aż w końcu wróciłam do akademika.
Pierwsze co to przy wejściu już powitała mnie dyrektora. Innymi słowami dostałam karę na wychodzenie z akademii przez pewien czas. Wróciłam do swojego pokoju, a kiedy już w nim byłam zamknęłam drzwi i poszłam się wykąpać włączając przy tym głośną muzykę.

Na następny dzień nudziło mi się, ponieważ nie mogłam wyjść z akademii, a była dziś sobota. Błąkałam się tak po całej akademii, aż napotkałam Leona.

- Leon? Co ty tu robisz?!

- Cześć. Słyszałem, że oberwało ci się.

- M-Można tak to powiedzieć z resztą nie ważne! Dlaczego tu jesteś?

- Przyszedłem Cię odwiedzić.

- Kłamiesz!

Warknęłam spoglądając na niego z rękoma w kieszeni.

- Tak szczerze to chciałem się coś w tej sprawie dowiedzieć. Wczoraj zastanawiałem się przez całą noc.

- Ja za to dostałam karę, że wyszłam z akademii.

- Więc wracając do tematu...uderzyłaś się?

- No nie...chyba, że liczy się jak spałam i spadłamz łóżka uderzając się przy tym o ziemię.

~~~

Przepraszam za błędy. Nie miałam jakoś specjalnie czasu na poprawienie ich. :/

XI Już za tydzień!! :D



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro