Rozdział VI
"- O...No to masz blisko do mnie.
Mruknęłam pod nosem zerkając lekko na niego, a on tylko się uśmiechnął."
Ponująca cicha atmosfera po między mną, a Leonem trwała nie długo ponieważ podszedł do nas mój nauczyciel z fizyki.
- Azusa?
- Dzień dobry
- Dzień dobry. Przecież nie wolno wychodzić Ci z akademika po 18.
- Wiem proszę Pana, ale to nagły wypadek. Mój kolega się przeprowadził i chciałam go zobaczyć.
- No dobrze, ale wracajmy już, bo Pani profesor się zdenerwuje.
- Cześć! Może jeszcze kiedyś się spotkamy.
- Na pewno.
Pomachałam Leonowi i wróciłam z nauczycielem do akademika z czego wróciłam sama do pokoju.
Zmęczona tym dziwnym dniem rzuciłam się na łóżko wyjmując z kieszeni telefon i mamrotając cicho. " Tylko dwie wiadomości? No trudno..." Przeczytałam je i odłożyłam telefon. Wstałam z łóżka podchodząc do szafy i wyjmując piżame. " Nie mam siłby nawet się wykąpać. " Mruknąłam przebierajac się.
Rzuciłam szybko ciuchy na podłogę i wskaczyłam pod pierzyne. Nawet nie minęło pół godziny, a ja już usnęłam.
2:34
Białe tło, a gdzieś tam w dali stoi jakąś postać więc ruszyłam w tamtą stronę słysząc ciche szepty. "Ui...Ui..." Ta postać okazała się być mną z przeszłości. Nie co zdziwiona spoglądałam na nią uradowaną, która tak jakby cieszyła się z niczego nagle szepty ucichły, a ja z przyszłości stała z przestraszoną miną w moją stronę. Spoglądałam wciąż na nią lecz też przeszedł mnie mały dreszcz.
Gdy się odwróciłam stała za mną jakaś zakapturzona postać.
Cofnąłam się nie co do tyłu z przerarzenia, a ta druga ja zaczęła uciekać. Nie rozumiałam co się dzieje więc po biegłam za nią. W pewnym momencie ustałam ponieważ zauważyłam samochód, który jechał z prędkością światła. Nawet nie zdążyłam dostrzec, a już ta ja leżała na ulicy w kałuży krwi.
Odwróciłam się, a tam stała ta postać odwracająca się i idąca w swoją stronę.
2:58
Obudziłam się cała mokra.
Wstałam z łóżka i skierowała się do łazienki. Napełniłam szklanke wodą z kranu i się jej na piłam. Spojrzałam w lustro i stała za mną ta zakapturzona postać. Z przestraszenia upuściłam szklanke, która się rozbiła na drobne kawałki. Gwałtownie chciałam się odwrócić, ale ta osoba mnie unieruchomiła. Wierciłam się, wyrywałam, gryzłam, ale to nic nie dało.
Osoba w ciemnym kapturze chwyciła mnie w tali i psiknęła mi gazem usypiającym w twarz.
Cześć!
Jak tam minął wam sylwester?
U mnie nawet spoko. :D
Nowy rozdział już za tydzień. ^^
Ps: Przepraszam jak coś za błędy, ale nie chciało mi się sprawdzać. :V
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro