Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VI

"- O...No to masz blisko do mnie.

Mruknęłam pod nosem zerkając lekko na niego, a on tylko się uśmiechnął."

Ponująca cicha atmosfera po między mną, a Leonem trwała nie długo ponieważ podszedł do nas mój nauczyciel z fizyki.

- Azusa?

- Dzień dobry

- Dzień dobry. Przecież nie wolno wychodzić Ci z akademika po 18.

- Wiem proszę Pana, ale to nagły wypadek. Mój kolega się przeprowadził i chciałam go zobaczyć.

- No dobrze, ale wracajmy już, bo Pani profesor się zdenerwuje.

- Cześć! Może jeszcze kiedyś się spotkamy.

- Na pewno.

Pomachałam Leonowi i wróciłam z nauczycielem do akademika z czego wróciłam sama do pokoju.
Zmęczona tym dziwnym dniem rzuciłam się na łóżko wyjmując z kieszeni telefon i mamrotając cicho. " Tylko dwie wiadomości? No trudno..." Przeczytałam je i odłożyłam telefon. Wstałam z łóżka podchodząc do szafy i wyjmując piżame. " Nie mam siłby nawet się wykąpać. " Mruknąłam przebierajac się.
Rzuciłam szybko ciuchy na podłogę i wskaczyłam pod pierzyne. Nawet nie minęło pół godziny, a ja już usnęłam.

2:34

Białe tło, a gdzieś tam w dali stoi jakąś postać więc ruszyłam w tamtą stronę słysząc ciche szepty. "Ui...Ui..." Ta postać okazała się być mną z przeszłości. Nie co zdziwiona spoglądałam na nią uradowaną, która tak jakby cieszyła się z niczego nagle szepty ucichły, a ja z przyszłości stała z przestraszoną miną w moją stronę. Spoglądałam wciąż na nią lecz też przeszedł mnie mały dreszcz.
Gdy się odwróciłam stała za mną jakaś zakapturzona postać.
Cofnąłam się nie co do tyłu z przerarzenia, a ta druga ja zaczęła uciekać. Nie rozumiałam co się dzieje więc po biegłam za nią. W pewnym momencie ustałam ponieważ zauważyłam samochód, który jechał z prędkością światła. Nawet nie zdążyłam dostrzec, a już ta ja leżała na ulicy w kałuży krwi.
Odwróciłam się, a tam stała ta postać odwracająca się i idąca w swoją stronę.

2:58

Obudziłam się cała mokra.
Wstałam z łóżka i skierowała się do łazienki. Napełniłam szklanke wodą z kranu i się jej na piłam. Spojrzałam w lustro i stała za mną ta zakapturzona postać. Z przestraszenia upuściłam szklanke, która się rozbiła na drobne kawałki. Gwałtownie chciałam się odwrócić, ale ta osoba mnie unieruchomiła. Wierciłam się, wyrywałam, gryzłam, ale to nic nie dało.
Osoba w ciemnym kapturze chwyciła mnie w tali i psiknęła mi gazem usypiającym w twarz.

Cześć!
Jak tam minął wam sylwester?
U mnie nawet spoko. :D
Nowy rozdział już za tydzień. ^^

Ps: Przepraszam jak coś za błędy, ale nie chciało mi się sprawdzać. :V

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro