Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Fido robi duży skok i nagle znika gdzieś w śniegu. Ogarnia mnie przerażenie. Najszybciej jak się da, brnę w tamtą stronę.

- Fido? Piesku! - wołam ze strachem.

Niespodziewanie, spomiędzy ośnieżonych gałęzi, pokazuje się jego głowa. Chwilę potem znika ponownie. Odchylam całą plątaninę gałęzi i... nagle znajduję się w ciepłym, szczelnie zamkniętym zakątku. Na ziemi rośnie nawet kilka źdźbeł trawy. Obok spokojnie leży Fido i zlizuje śnieg z łap.

- Mądry piesek - mówię i ściągam rękawiczkę. Wydaję z siebie stłumiony syk. Dłoń wcale nie wygląda lepiej. Może nawet... gorzej?

Odpycham od siebie złe myśli i ponownie masuję dłonie. Strzepuję też śnieg z całego ciała.
- Zobaczmy - mówię. - Jest ciepłe miejsce, wodę możemy pozyskiwać ze śniegu, zostaje tylko kwestia jedzenia...

Burczy mi w brzuchu. Od rana (prawdopodobnie wczorajszego) nic nie jadłam. Ile bym teraz dała za kanapkę, kotleta lub choćby sałatkę! Jeśli szybko nie znajdę drogi do domu, to... to... Wolę o tym nie myśleć!

Nagle słyszę dziwny dźwięk. Jakby... ryk? Warczenie? To brzmi zupełnie jak... helikopter!

Wyskakuję z kryjówki mimo zmęczenia i głodu. Pomoc! Jedzenie! Dom!

Widzę go. Leci nad drzewami z lewej strony. Za daleko i za głośno, by mnie usłyszał. Mimo wszystko krzyczę na cały głos i macham rękami.

Nie widzą mnie. Odlatują dalej. Mimo to, wiem, że był to helikopter ratunkowy. Szukają mnie! Szukają!

Stoję po kolana w śniegu nawet gdy znika mi już całkowicie z oczu. Pomruk cichnie całkowicie. Może jeszcze wrócą? Na pewno! Muszą wrócić.

***

Nie wiem ile czasu mija, ale nie wracają. Wchodzę z powrotem do kryjówki i kładę się obok Fida. Jestem bardzo zmęczona, o głodzie nie mówiąc. Momentalnie zasypiam.

***

W nocy słyszę wycie. Wilki - nasuwa mi się na myśl. Nie zaatakują mnie, prawda? Jestem schowana, do obrony mam psa, poza tym, wilki raczej nie atakują ludzi. Raczej...

Przytulam się do Fida. Pies ciągle stara się mnie chronić, widzę jednak, że również jest głodny i zmęczony.

- Oj, piesku. W co myśmy się wpakowali? - wzdycham i obserwuję mały obłoczek pary wylatujący z moich ust.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro