Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 ~"Pierwszy skoczek: Alyss!"

Członkowie Nieustraszoniści już od razu zapewnili mnie, że właściwie wybrałam. Stanęłam zadowolona na tyle grupy gdzie czekali na rozwój zdarzeń pozostali nowicjusze, w tym już kilku transferów. Gdy ceremonia się zakończyła, nagle zerwaliśmy się do biegu: najpierw przez betonowe schody a później musieliśmy dostać się na wyżej położony, metalowy peron. Zrobiłam to w oka mgnieniu jedynie z lekką zadyszką. Po raz pierwszy w duchu podziękowałam sobie za ćwiczenia w domowym zaciszu spowodowane chęcią ładnej sylwetki. Teraz, po raz pierwszy i na pewno nie ostatni raz w życiu, musiałam wskoczyć do pędzącego pociągu. Tak jak wszyscy przygotowałam się w odpowiedniej pozycji, następnie pobiegłam kilka metrów i złapałam za drążek przy wejściu do stalowego wagonu w ostatniej chwili. Gdy wciągałam się do środka, nie miałam już gruntu pod sobą. Oparłam się o zimną ścianę transportu i unormowałam oddech gdy w tym czasie małe kropelki potu lśniły na moim czole. Kondycje może i mam... ale mięśnie oraz siłe, w ogóle. Będę musiała nad tym poćwiczyć, jednak zastanawia mnie jedno - czy dożyję ćwiczeń.

-W tym roku żadnych Sztywniaków, świetnie!- zawołał z boku jakiś Prawy w białej koszuli i czarnych spodniach. -Podobno w tamtym roku się trafił jeden.

-Statystycznie ujmując ilość Altruistów w Nieustraszoniści to jeden nowicjusz na pięć lat.- rzekłam do chłopaka i uśmiechnęłam się przepraszająco wskazując na kolor moich ubrań.

-Statystyka czasami zawodzi moja droga.- odpowiedział na mój komentarz. -Ale po części coś w tym jest.- mruknął jakby od niechcenia przez co na mojej twarzy zawitała jeszcze weselsza mina. -Jestem Mark, a Wy?

Spojrzałam w okół siebie i zauważyłam jeszcze piątkę osób - trójka z Prawości, kiedyś widziany przeze mnie Erudyta i jakaś Serdeczna.

-Mark, zostaw ludzi w spokoju w końcu.- westchnęła w jego kierunku jakaś brunetka, dopiero teraz zauważyłam, że są podobni do siebie, nawet za bardzo. Oboje mieli orli nos, dość głęboko osadzone, piwne oczy i ciemno-brązowe włosy.

-Jesteście rodzeństwem?- spytałam dla rozluźnienia atmosfery mimo iż znałam odpowiedź na to pytanie.

-Moja Kochana siostrzyczka jest ode mnie starsza o dwanaście minut.- uśmiechnął się niemrawo na co ona dała mu dość mocnego kusańca w lewy bok. -Ej, to bolało!

-I miało boleć!- brązowo-oka po chwili podeszła do mnie i wyciągnęła dłoń moim kierunku z sympatycznym oraz szczerym uśmiechem. -Kaira, miło mi.

-L..- zaczęłam, ale po chwili naszła mnie nowa inicjatywa. Skoro zmieniam frakcję i tym samym moje obecne życie, to nowe imię by się przydało aby zupełnie przestać myśleć o przeszłości. -..Alyss- również uścisnęłam dłoń dziewczyny. Nie dało rady nawet zamienić słowa, bo usłyszeliśmy przerażony głos Serdecznej.

-Oni skaczą!- krzyknęła i schowała twarzy dłonie. -Najpierw bieg, potem wbieganie do pociągu, mam tego dosyć! Ja tu zostaje..- dodała ze łzami w oczach.

-Jak zostaniesz tutaj, to będziesz bezfrakcyjna.- rzucił obojętnym tonem Mark. -Decyduj sama.

-Skaczemy?- zwróciła się w moim kierunku stojąca obok mnie Kaira dopiero teraz zauważyłam, że była ubrana w czarną koszulę, tego samego koloru spodnie i biały, elegancki żakiet.

-Jasne.- mruknęłam w odpowiedzi bez większego entuzjazmu. Stanęłyśmy na drugim końcu wagonu, wzięłyśmy rozbieg i w dobrym momencie skoczyłyśmy, tym samym upadając na ostry żwir, który wbił się mocno w mój prawy bok, na który Upadłam. -To bolało!- zaśmiałam się wstając i wyciągając rękę w kierunku dziewczyny, dzięki której się podniosła.

-Ale żyjemy!- również się zaśmiała. W jej oczach mogłam dostrzec błysk adrenaliny i szczęścia. -Choć, idziemy zobaczyć o co tam biega.- wskazała na pozostałych nowicjuszy, którzy ustawili się przy jakimś podwyższeniu, drugą ręką natomiast złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w tamtym kierunku.

-Jestem Max, jeden z przywódców Nieustraszoniści.- zaczął mężczyzna o ciemnej karnacji, krótko przystrzyżonych włosach w czarnym, typowym dla Nieustraszoności stroju. -Przeszliście już praktycznie cały test pierwszego dnia, który zaczął się zaraz po Ceremonii Wyboru. Tutaj okazuje się czy macie ewentualne predyspozycje aby przeżyć i do nas dołączyć, jeśli ich nie macie, umieracie, bądź zostajecie bezfrakcyjni do tego momentu. Teraz została Wam ostatnia rzecz, skoczyć tam.- wskazał na znajdującą się za nim przepaść na minimum kilkanaście a nawet kilkadziesiąt pięter, po czym dodał: -Kto pierwszy?

Wszyscy tu obecni udawali, że są zainteresowani czymś innym, bardzo interesujące stały się między innymi rany, obtarcia oraz niebo, nikt nie chciał się zgłosić pierwszy. W pewnym momencie rzuciłam: -Ja to zrobię.- a spojrzenia wszystkich powędrowały w moją stronę przez co poczułam się niepewnie. Max zachęcił mnie abym weszła na podwyższenie, na którym poprzednio stał. Gdy weszłam, automatycznie spojrzałam w dół a w tedy serce mi podskoczyło do gardła i głośno przełknęłam ślinę, nie było już odwrotu, ugięłam lekko kolana i skoczyłam w nicość tym samym zamykając oczy. Po chwili lotu poczułam coś twardego co ugięło się pod moim ciężarem i nieprzyjemnie wpiło w skórę. Kątem oka dostrzegłam ręce chętne mi pomóc, złapałam pierwszą, którą mogłam dosięgnąć i zeszłam z siatki.

-No proszę, czyżby teraz odważniejsi byli transferzy? Już drugi rok z rzędu, proszę, proszę. Co o tym sądzisz Cztery?- zaśmiała się kobieta stojąca niedaleko, miała czarne włosy z fioletowymi pasemkami i kilka kolczyków na twarzy.

-Mi tam to nie przeszkadza Lauren.- mruknął chłopak, który pomógł mi zejść, miał niezwykłe rysy twarzy, lekko ciemną karnację, czarne włosy i ciemno niebieskie oczy. Był przystojny i tego nie można zaprzeczyć. Po chwili zwrócił się w moim kierunku nadal pomagając mi zachować równowagę i trzymając za ramię. -Jak się nazywasz?

-Alyss.- odpowiedziałam z lekka zakłopotana kontaktem fizycznym z chłopakiem. Nie powinnam siedzieć jak odludek w mojej frakcji..

-Pierwszy skoczek: Alyss!- w tym momencie rozbrzmiały wiwaty skierowane do mnie na co się szeroko uśmiechnęłam i podeszłam w miejsce wskazane przez wcześniej opisaną kobietę.

-Witaj w Nieustraszoności.

~~~
Kolejny dzień, kolejny rozdział, co ten fandom ze mną robi? :'3 Powoli wydarzenia zaczynają przyjmować kształt i kierunek, także mam nadzieję, że nic nie popsuje a Wam się będzie podobać. Jak na razie, co sądzicie o tej książce? Podoba się?
~Shiro

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro