Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

przeprosiny i balanga

*następnego dnia rano*

Dziś wstałam dość późno jak na mnie. Było grubo po dwunastej. Ktoś nagle zapukał do drzwi. Była to Ginny.

-hej Addie. Śpisz? - zapytała

-nie. Wejdź.

-jak się czujesz?

-normalnie.. Chyba. Trochę mi go brakuje, ale.. No ten, z czasem chyba przejdzie.

-wiesz.. Ja nie chce nic mówić. Ale nadal masz pierścionek zaręczynowy..

-właśnie. Miałam go wyrzucić.

-Addie.. Nie wyrzucaj go, może draco tu wróci. Może Cię przeprosi.. I będzie dobrze..

-daje mu tydzień.. Inaczej naprawdę wyjadę stąd na zawsze..

-żartujesz tak?!! - krzyknęła

-nie.

-nie pozwolę ci wyjechać. Nie możesz nas Zostawić! Nie znów

-no dobrze.. Ale ja muszę jechać zaraz do Harrego.. Muszę z nim porozmawiać. Powiedzieć mu wszystko.

-jasne. - dodała - to ja idę. Jakby co jestem na dole.

-dziękuję za wszystko.

-nie ma za co Addie..

Wyszła. Podeszłam do walizki i wyjęłam byle jakie ubrania. Padło na krótki top i spodenki. Nie chciało mi się szukać czegoś innego więc ubrałam to. Zeszłam na dół gdzie czekał na mnie obiad, który był dla mnie śniadaniem.

-czyli czujesz się dobrze? - upewnił się Blaise

-takkk jest okej. - dodałam już znudzona tym pytaniem. Ale nie pokazywałam tego

-Blaise.. Addie chce jechać do Harrego. - powiedziała Ginny

-sama? - zapytał

-no tak. Nie mogę?

-możesz. Nie będę ci przecież nic zakazywać.. - zaśmiał się na co się uśmiechnęłam.

-to ja już lecę! Pa kochani - dodałam i narzuciłam na siebie cienką kurtkę. Deportowałam się do mieszkania Harrego i Hermiony. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi Harry.

-siostra! - krzyknął

-harry! Co u ciebie? - zapytałam

-wszystko dobrze. A u ciebie? Wybaczyłaś już draco? - zapytał

-co!!!?? To ty wiesz? Ale.. Co ja mam mu wybaczyć?

-co? Mówił mi że błagał cię o wybaczenie. -dodał niepewnie

-kiedy!? Zerwał ze mną.

-zaręczyny?

-nie wiem.. Harry ja nie wiem co się wtedy stało... Naprawdę nie wiem.. - rozpłakałam się a harry mnie przytulił

-siostra.. Nie płacz. Był tutaj.. Też nie był w najlepszym stanie. Prosił mnie o pomoc.. - wyjaśnił

-co jeszcze mówił?

-wejdź. Wszystko ci powiem.

-a gdzie Hermiona? - zapytałam

-jest u Draco. On nie może być teraz sam, naprawdę nie jest w dobrym stanie. Przyszedł tu nie trzeźwy.

-upił się znów.. - wymamrotałam.

-znów? - zapytał

-ta.. Wczoraj już pił ognistą. No był pijany..

-i go zostawiłaś?!

-no tak..

-nie no Addie.. Nie pomyślałaś że mógł sobie coś zrobić?

-no nie. Ale przecież żyje. Tak?

-tak...

-harry??

-no, miał podbite oko.. Podejrzewamy z Hermioną że wyszedł gdzieś w nocy i z kimś się pobił.. Ale to nie jest pewne..

-o boże..

-wybacz mu.. On na pewno po prostu zbyt chaotycznie zareagował

-ale ja nic takiego nie powiedziałam. Dlaczego to tak ciężko zrozumieć?!

-wiesz.. Wyleciało to z twoich ust.. Ciężko jest po prostu to uniewinnić. Ale ja ci wierzę. Ja cię znam i ci wierzę.

-dziękuję. Ale, ja nie będę za nim biegać. Niech sam do mnie przyjdzie i prosi mnie o wybaczenie.

-to nie był u ciebie?

-no nie. Ja teraz jestem u Blaisa.

-a to dziwne.. Dobrze. Chcesz może herbaty? - zapytał

-Poproszę. - uśmiechnęłam się

Po godzinie rozmowy z harrym lepiej się poczułam. Miałam już wracać do domu. Już miałam wychodzić. Kiedy otworzyłam drzwi, stał w nich Draco z kwiatami. Odwróciłam się do Harrego.

-wszystko było ukartowane? Tak? - zapytałam

-nie wiem o czym mówisz- dodał harry uśmiechając się do Miony

-addie.. Ja przepraszam.. Byłem debilem. Wiem.. Wiem.. Że masz prawo mnie nie wysłuchać..

-draco..

-zaczekaj... Chce skończyć. Proszę cię.. Wróć do mnie.. Wybacz mi. Chce z tobą nadal być. Ja wiem.. Wiem że ty tego nie powiedziałaś. Wiem już chyba kto rzucił to zaklęcie..

-draco.. Kocham cię.. Nie mogę się na ciebie gniewać. Brakowało mi cię - powiedziałam i go mocno przytuliłam. Odwzajemnił uścisk.

-kocham cie. - powiedział i pocałował mnie w czoło.

-kto mógł rzucić to zaklęcie? - zapytałam przez łzy szczęścia

-Wydaje mi się że Astoria. Ale ja nie wiem. Nie płacz kochanie.. - wytarł moje łzy.

-to ze szczęścia.. Ile bym dała, żeby Ojciec był tu ze mną.. Cieszył się z mojego szczęścia. Mógł kiedyś zobaczyć wnuka lub wnuczkę..

-addie.. On zawsze będzie.. Tutaj. - położył rękę na mojej piersi, tam gdzie jest serce.

-wiem. Ale brakuje mi go.

-addie.. Wróć do domu.. Proszę. Ja bez ciebie zwariuje..

-dobrze.. Wrócę. - pocałowałam go namiętnie w usta co odwzajemnił.

-chodźmy.. Wracajmy już.. Dość wrażeń na dziś.. - dodał

-jasne.. - złapał mnie za rękę - dziękuję wam. - dodałam i draco nas deportował.

Byliśmy teraz pod jego domem.

-deportuj nas do Blaisa. Są tam moje rzeczy. - dodałam

-to tam nocowałaś? - zapytał

-no tak.. Nic już nie mów tylko się deportuj.

Tym razem byliśmy pod domem Blaisa. Draco zapukał. Otworzył Blaise.

-a ty co tutaj robisz? - zapytał patrząc na Dracona

-pogodziłem się z Addie.. - powiedział

-no i super! Teraz możesz tu wejść! Musimy to uczuć! Pijemy! - krzyknął

-oj nie. Draco ma dość ognistej. - dodałam

-a ty tu jesteś krasnalku. - zaśmiał się

-Wypraszam sobie. - zaśmiałam się

-no. Dalej. Zapraszam. Addie pakuj się. Już mi stąd wynocha do draco

-ale ty gościnny - powiedziałam i poszłam na górę.

-już jest okej? - zapytała z nikąd Ginny

-takkk

-mówiłam ci

-wiedziałaś ? Co knuje harry i Miona?

-niestety tak. Przepraszam. Nie mogłaś wiedzieć

-rozumiem. Ale to dzięki wam znów jesteśmy razem.. - dodałam

-tak.. Racja.. To był pomysł hermiony.

-tak myślałam.. Głowę zawsze ma pełną pomysłów.

-tak to też racja. - powiedziała

Po dosłownie godzinie naszej rozmowy, usłyszałam dziwne dźwięki.

-co to? - zapytałam

-to chyba chłopaki.. Chodźmy.

Zeszłam na dół. Draco i Blaise stali na stole i śpiewali. W ręce oboje mieli kieliszki.

-hey! A just med you? - zaczęłam Blaise

-and dis is krejsi! - krzyknął Draco

-who is my numer!!??

-so call mi maybeu!

-no odwala im... - zaczęłam

-tak.. Zdecydowanie.. - zaśmiała Się ginny.

-skarbie! Chodź! - krzyknął Blaise do Ginny

-nieee

-takkkk - złapał ją za rękę i wciągnął na stół. Draco zszedł z niego i podszedł do mnie.

-zatańczymy? Kochanie?

-oczywiście - zaśmiałam się

Draco położył jedną rękę na mojej talii, a drugą złapał moją rękę. Najpierw mnie pocałował a potem Blaise włączył piosenkę. Była dość romantyczna. Zaczęliśmy tańczyć. Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Tak się nawalili że nic nie będą pamiętać jutro.

Było już po północy. Chłopacy nadal wariowali w salonie na stole. Teraz odpaliły im się tańce erotyczne, więc razem z ginny Postanowiłyśmy iść na górę, i nie patrzeć na ich pośmiewisko.

-jak oni mogli się doprowadzić to takiej stanu.. - dodała Rudowłosa.

-nie wiem.. Świętują- zaśmiałam się

-ja chce spać. - powiedziała przez ziew.

-o nie!! - krzyknęłam

-co się stało?

-teraz.. Przypomniało mi się dopiero teraz.. Tydzień po..

-o czym?

-draco miał urodziny.. Zapomniałam...

-na pewno sam zapomniał - dodała

-może... Ale to źle z mojej strony. Powinnam pamiętać

-nie przejmuj się tym.

Po chwili do pokoju wyparował Blaise

-kotek! Jestem napalony. Muszę cię wyruchać! - krzyknął i rzucił się na Ginny.

-to ja uciekam! - zaśmiałam się głośno i zamknęłam drzwi od ich sypialni.

-addie!

-draco. Idź lepiej spać

-co? Spać! Nieeee ja cię Teraz właśnie pragnę. - powiedział i zaczął mnie całować.

-draco nie teraz. Idź spać. Jutro.. Proszę

-jasne. JUTRO - zaśmiał się i położył się na kanapie. Położyłam się i wtuliłam w chłopaka. Przeczesał moje włosy i pocałował mnie w czoło ale po chwili zasnął. Był bardzo zmęczony. Na górze u Blaisa i Ginny trochę się działo. Chyba zapomnieli że już jedno dziecko jest w drodze na świat. Przeczesałam włosy draco, pocałowałam w nos i sama poszłam spać.

____________________

Hejj

Dziś jeszcze jeden, bo teraz hybrydowe i nie wiem ile będę miała czasu na wattpada..

Jak się podoba?

Mam nadzieję że jest ok i jest mało błędów.

Do następnego

Bayy

🌙✨✨😚✨✨🌙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro