przeprosiny i balanga
*następnego dnia rano*
Dziś wstałam dość późno jak na mnie. Było grubo po dwunastej. Ktoś nagle zapukał do drzwi. Była to Ginny.
-hej Addie. Śpisz? - zapytała
-nie. Wejdź.
-jak się czujesz?
-normalnie.. Chyba. Trochę mi go brakuje, ale.. No ten, z czasem chyba przejdzie.
-wiesz.. Ja nie chce nic mówić. Ale nadal masz pierścionek zaręczynowy..
-właśnie. Miałam go wyrzucić.
-Addie.. Nie wyrzucaj go, może draco tu wróci. Może Cię przeprosi.. I będzie dobrze..
-daje mu tydzień.. Inaczej naprawdę wyjadę stąd na zawsze..
-żartujesz tak?!! - krzyknęła
-nie.
-nie pozwolę ci wyjechać. Nie możesz nas Zostawić! Nie znów
-no dobrze.. Ale ja muszę jechać zaraz do Harrego.. Muszę z nim porozmawiać. Powiedzieć mu wszystko.
-jasne. - dodała - to ja idę. Jakby co jestem na dole.
-dziękuję za wszystko.
-nie ma za co Addie..
Wyszła. Podeszłam do walizki i wyjęłam byle jakie ubrania. Padło na krótki top i spodenki. Nie chciało mi się szukać czegoś innego więc ubrałam to. Zeszłam na dół gdzie czekał na mnie obiad, który był dla mnie śniadaniem.
-czyli czujesz się dobrze? - upewnił się Blaise
-takkk jest okej. - dodałam już znudzona tym pytaniem. Ale nie pokazywałam tego
-Blaise.. Addie chce jechać do Harrego. - powiedziała Ginny
-sama? - zapytał
-no tak. Nie mogę?
-możesz. Nie będę ci przecież nic zakazywać.. - zaśmiał się na co się uśmiechnęłam.
-to ja już lecę! Pa kochani - dodałam i narzuciłam na siebie cienką kurtkę. Deportowałam się do mieszkania Harrego i Hermiony. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi Harry.
-siostra! - krzyknął
-harry! Co u ciebie? - zapytałam
-wszystko dobrze. A u ciebie? Wybaczyłaś już draco? - zapytał
-co!!!?? To ty wiesz? Ale.. Co ja mam mu wybaczyć?
-co? Mówił mi że błagał cię o wybaczenie. -dodał niepewnie
-kiedy!? Zerwał ze mną.
-zaręczyny?
-nie wiem.. Harry ja nie wiem co się wtedy stało... Naprawdę nie wiem.. - rozpłakałam się a harry mnie przytulił
-siostra.. Nie płacz. Był tutaj.. Też nie był w najlepszym stanie. Prosił mnie o pomoc.. - wyjaśnił
-co jeszcze mówił?
-wejdź. Wszystko ci powiem.
-a gdzie Hermiona? - zapytałam
-jest u Draco. On nie może być teraz sam, naprawdę nie jest w dobrym stanie. Przyszedł tu nie trzeźwy.
-upił się znów.. - wymamrotałam.
-znów? - zapytał
-ta.. Wczoraj już pił ognistą. No był pijany..
-i go zostawiłaś?!
-no tak..
-nie no Addie.. Nie pomyślałaś że mógł sobie coś zrobić?
-no nie. Ale przecież żyje. Tak?
-tak...
-harry??
-no, miał podbite oko.. Podejrzewamy z Hermioną że wyszedł gdzieś w nocy i z kimś się pobił.. Ale to nie jest pewne..
-o boże..
-wybacz mu.. On na pewno po prostu zbyt chaotycznie zareagował
-ale ja nic takiego nie powiedziałam. Dlaczego to tak ciężko zrozumieć?!
-wiesz.. Wyleciało to z twoich ust.. Ciężko jest po prostu to uniewinnić. Ale ja ci wierzę. Ja cię znam i ci wierzę.
-dziękuję. Ale, ja nie będę za nim biegać. Niech sam do mnie przyjdzie i prosi mnie o wybaczenie.
-to nie był u ciebie?
-no nie. Ja teraz jestem u Blaisa.
-a to dziwne.. Dobrze. Chcesz może herbaty? - zapytał
-Poproszę. - uśmiechnęłam się
Po godzinie rozmowy z harrym lepiej się poczułam. Miałam już wracać do domu. Już miałam wychodzić. Kiedy otworzyłam drzwi, stał w nich Draco z kwiatami. Odwróciłam się do Harrego.
-wszystko było ukartowane? Tak? - zapytałam
-nie wiem o czym mówisz- dodał harry uśmiechając się do Miony
-addie.. Ja przepraszam.. Byłem debilem. Wiem.. Wiem.. Że masz prawo mnie nie wysłuchać..
-draco..
-zaczekaj... Chce skończyć. Proszę cię.. Wróć do mnie.. Wybacz mi. Chce z tobą nadal być. Ja wiem.. Wiem że ty tego nie powiedziałaś. Wiem już chyba kto rzucił to zaklęcie..
-draco.. Kocham cię.. Nie mogę się na ciebie gniewać. Brakowało mi cię - powiedziałam i go mocno przytuliłam. Odwzajemnił uścisk.
-kocham cie. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
-kto mógł rzucić to zaklęcie? - zapytałam przez łzy szczęścia
-Wydaje mi się że Astoria. Ale ja nie wiem. Nie płacz kochanie.. - wytarł moje łzy.
-to ze szczęścia.. Ile bym dała, żeby Ojciec był tu ze mną.. Cieszył się z mojego szczęścia. Mógł kiedyś zobaczyć wnuka lub wnuczkę..
-addie.. On zawsze będzie.. Tutaj. - położył rękę na mojej piersi, tam gdzie jest serce.
-wiem. Ale brakuje mi go.
-addie.. Wróć do domu.. Proszę. Ja bez ciebie zwariuje..
-dobrze.. Wrócę. - pocałowałam go namiętnie w usta co odwzajemnił.
-chodźmy.. Wracajmy już.. Dość wrażeń na dziś.. - dodał
-jasne.. - złapał mnie za rękę - dziękuję wam. - dodałam i draco nas deportował.
Byliśmy teraz pod jego domem.
-deportuj nas do Blaisa. Są tam moje rzeczy. - dodałam
-to tam nocowałaś? - zapytał
-no tak.. Nic już nie mów tylko się deportuj.
Tym razem byliśmy pod domem Blaisa. Draco zapukał. Otworzył Blaise.
-a ty co tutaj robisz? - zapytał patrząc na Dracona
-pogodziłem się z Addie.. - powiedział
-no i super! Teraz możesz tu wejść! Musimy to uczuć! Pijemy! - krzyknął
-oj nie. Draco ma dość ognistej. - dodałam
-a ty tu jesteś krasnalku. - zaśmiał się
-Wypraszam sobie. - zaśmiałam się
-no. Dalej. Zapraszam. Addie pakuj się. Już mi stąd wynocha do draco
-ale ty gościnny - powiedziałam i poszłam na górę.
-już jest okej? - zapytała z nikąd Ginny
-takkk
-mówiłam ci
-wiedziałaś ? Co knuje harry i Miona?
-niestety tak. Przepraszam. Nie mogłaś wiedzieć
-rozumiem. Ale to dzięki wam znów jesteśmy razem.. - dodałam
-tak.. Racja.. To był pomysł hermiony.
-tak myślałam.. Głowę zawsze ma pełną pomysłów.
-tak to też racja. - powiedziała
Po dosłownie godzinie naszej rozmowy, usłyszałam dziwne dźwięki.
-co to? - zapytałam
-to chyba chłopaki.. Chodźmy.
Zeszłam na dół. Draco i Blaise stali na stole i śpiewali. W ręce oboje mieli kieliszki.
-hey! A just med you? - zaczęłam Blaise
-and dis is krejsi! - krzyknął Draco
-who is my numer!!??
-so call mi maybeu!
-no odwala im... - zaczęłam
-tak.. Zdecydowanie.. - zaśmiała Się ginny.
-skarbie! Chodź! - krzyknął Blaise do Ginny
-nieee
-takkkk - złapał ją za rękę i wciągnął na stół. Draco zszedł z niego i podszedł do mnie.
-zatańczymy? Kochanie?
-oczywiście - zaśmiałam się
Draco położył jedną rękę na mojej talii, a drugą złapał moją rękę. Najpierw mnie pocałował a potem Blaise włączył piosenkę. Była dość romantyczna. Zaczęliśmy tańczyć. Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Tak się nawalili że nic nie będą pamiętać jutro.
Było już po północy. Chłopacy nadal wariowali w salonie na stole. Teraz odpaliły im się tańce erotyczne, więc razem z ginny Postanowiłyśmy iść na górę, i nie patrzeć na ich pośmiewisko.
-jak oni mogli się doprowadzić to takiej stanu.. - dodała Rudowłosa.
-nie wiem.. Świętują- zaśmiałam się
-ja chce spać. - powiedziała przez ziew.
-o nie!! - krzyknęłam
-co się stało?
-teraz.. Przypomniało mi się dopiero teraz.. Tydzień po..
-o czym?
-draco miał urodziny.. Zapomniałam...
-na pewno sam zapomniał - dodała
-może... Ale to źle z mojej strony. Powinnam pamiętać
-nie przejmuj się tym.
Po chwili do pokoju wyparował Blaise
-kotek! Jestem napalony. Muszę cię wyruchać! - krzyknął i rzucił się na Ginny.
-to ja uciekam! - zaśmiałam się głośno i zamknęłam drzwi od ich sypialni.
-addie!
-draco. Idź lepiej spać
-co? Spać! Nieeee ja cię Teraz właśnie pragnę. - powiedział i zaczął mnie całować.
-draco nie teraz. Idź spać. Jutro.. Proszę
-jasne. JUTRO - zaśmiał się i położył się na kanapie. Położyłam się i wtuliłam w chłopaka. Przeczesał moje włosy i pocałował mnie w czoło ale po chwili zasnął. Był bardzo zmęczony. Na górze u Blaisa i Ginny trochę się działo. Chyba zapomnieli że już jedno dziecko jest w drodze na świat. Przeczesałam włosy draco, pocałowałam w nos i sama poszłam spać.
____________________
Hejj
Dziś jeszcze jeden, bo teraz hybrydowe i nie wiem ile będę miała czasu na wattpada..
Jak się podoba?
Mam nadzieję że jest ok i jest mało błędów.
Do następnego
Bayy
🌙✨✨😚✨✨🌙
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro