Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Harry ciebie już do reszty POGRZAŁO?

Aktualnie byłem pod szkołą Beauxbatons. Wszedłem do Środka szukając Amary. Bezskutecznie. Nigdzie jej nie mogłem znaleźć. Postanowiłem popytać uczniów.. Lub nauczycieli.

-dzień dobry.. Widziała pani może Amarę? Amarę Devis? - zapytałem

-niestety nie. Zapytaj uczniów.

Szedłem dalej. Nadal jej nie widziałem. A może nie chodzi Teraz do szkoły? Może po śmierci brata gdzieś wyjechała? Muszę ją znaleźć. Właśnie mijałem Dorcas. Wolałem jej nie widywać. Chciałem przejść bez zauważenia, Ale chyba mnie zauważyła.

-harry Potter? - zapytała - jak siostra? Fajnie jej się żyje z matką w niebie?

-cudownie. - rozzłościłem się. Niech nie wie że żyje - wiesz gdzie jest Amara?

-może tak, może nie a co?

-potrzebuje jej. Gdzie ona jest?

-w dupie. Jak ją znajdziesz to powiedz. Szukam jej i nie mogę jej znaleźć.. Uciekła ode mnie. A chciałam ją też zabić... Ale, zamiast jej możesz być i ty. Tylko nie mogę cię zabić w szkole.. Nie wypada.. Może ktoś cię porwie.. - zaśmiała się - miło będzie się patrzeć na twoją śmierć. Spotkasz siostrę. I matkę i ojca.. Powinieneś się cieszyć.

-tak tak cieszę się, jednak najpierw wolę porozmawiać z Amarą.

-nie wiem gdzie jest. Ale uprzedzam cię że jak opuścisz na krok tę szkołę, moi przyjaciele cię porwą, a ja osobiście się ciebie pozbędę.

Odszedłem od niej. Muszę napisać do draco. Nie mogę się deportować.. Odkryje to.. Jest potężna. Wszedłem do pierwszego lepszego pomieszczenia. Była to jakaś sala. Wziąłem do ręki pergamin i pióro. Zacząłem pisać.. Oby draco szybko odpisał i się tu zjawił z pomocą. Sam nie dam rady, a nie chce aby wiedziała że Addie żyje.. Będzie chciała ją znów zabić.

Pov. Hermiona

Deportowałam się po ginny i lune oraz Blaisa. Najpierw jednak postanowiłam odwiedzić norę. Bo zapewne tam jest Ginny i może też Blaise.
Zapukałam do drzwi które Otworzyła Molly.

-oo witaj Hermiono. Co cię tu sprowadza? Wejdź.

-jest Ginny?

-tak tak na górze ze swoim chłopakiem. - powiedziała

-niech tu szybko zejdą. Może pani po nich iść? - zapytałam

-tak tak. Już idę.

Czekałam tylko chwilkę aż zejdą.

-co się stało hermiona? - zapytała Ginny

-nie teraz. Wiesz gdzie będzie Luna?

-raczej powinna być w domu. Ale nie mam pewności. - Powiedziała

-idziecie ze mną. - złapałam ich i deportowałam się pod dom Xenophiliusa Lovegooda.

-powiesz nam o co chodzi? - zapytał Blaise.

-zaraz.. Zaczekajcie tutaj.. - podeszłam do drzwi i zapukałam. Otworzył mi ojciec Luny. - dzień dobry. Jest może Luna?

-tak... Jest w domu. A co się stało? - zapytał

-chce z nią porozmawiać. Może tutaj do mnie przyjść.?

-Luna! Goście! - krzyknął a luna szybko podeszła do drzwi.

-Hermiona! - powiedziała i mnie przytuliła. - wrócę później tato. Pa

-pa córeczko.. Uważaj na siebie.

-idziemy nie ma czasu.. - dodałam i deportowałam wszystkich do domu Draco.

-gdzie jesteśmy? - zapytała Ginny

-to jest dom draco.. Coś mu się stało? - zapytał Blaise

-cierpliwości! - krzyknęłam. Za prowadziłam ich do salonu. Był tam draco. Harrego nie było a blondyn trzymał coś w ręce. - co to?!? Ze szpitala?

-Nie. Od harrego. Uwaga czytam
Cześć draco. Zapewne jak to czytasz mionki w domu jeszcze nie ma. Przekaż jej to i zbierzcie ludzi.. Potrzebuje pomocy. Psychopatka Dorcas powiedziała że jak opuszczę na krok te ich szkołę, zostanę porwany i zabity. Sam jej nie dam rady Powstrzymać. A amary nie znalazłem. Przepadła..
Harry

-boże! Trzeba mu pomóc! - krzyknęłam zapłakana.

Pov. Draco

-a gdzie jest tak właściwie addie? -zapytała Luna

-właśnie.. Hermiona? Nie mówiłaś im ?Addie jest teraz w szpitalu.. - powiedziałem Smutno

-że co?? - krzyknął Blaise

-co jej Jest? - zapytała Luna

-prawdopodobnie jest teraz w śpiączce.. Nic nie wiemy- powiedziała Hermiona

-o boże.. - powiedziała Ginny - a Harry? Gdzie jest? Kto chce go zabić?

-No czytałem.. Dorcas. Musimy tak iść. Pomóc mu. A potem do Addie..

-tak. Chodźmy.

Wszyscy złapali się za ręce i po chwili byliśmy pod szkołą.

-ani słowa o Addie. - dodałem

-jasne

Szliśmy korytarzami. Po chwili zauważyłam Amarę. A Harry pisał że przepadła.

-Amara! - krzyknąłem

-Malfoy!? A ty co tutaj? - zapytała

-jesteś prawdziwa? - zapytała hermiona

-no tak? - powiedziała.

-kim jestem dla Addie? - dodała Ginny

-nie znam cię. - powiedziała.

-kłamiesz. Nie jesteś Prawdziwa.. - powiedziała Ginny

-ale wy mnie szybko odkryliście.. - powiedziała przemieniając się w Dorcas. - ale harry i tak zginie.

-ani się wasz go dotknąć ty głupia małpo! - krzyknęła Hermiona

-jak ty go bronisz.. To i tak nic nie zmieni. On zginie. Taki jest jego los. Nie zabił go Czarny Pan, zrobię to ja.

-ani się wasz! Nie możesz! Jesteś w szkole. Wywalą cię! - krzyczała nadal Hermiona

-no i dobrze. I tak mi nie zależy na szkole.

-jak możesz być taka okropna?? - zapytałem- i można uwierzyć że się kiedyś w tobie zakochałem

-to.. To ty mnie kochałeś? - zapytała. W jej oczach było widać załamanie.

-tak.. Ale to już było. - dodałem chłodno.

-draco.. Zmienię się dla ciebie.. Daj mi szanse. - powiedziała

-Dorcas zapomnij. Nie chce. Poza tym jesteś okropna.. Zabijasz niewinnych czarodziejów i czarownice. Jeżeli myślisz że to jest w porządku..

-draco.. Jestem zmuszana.. - powiedziała

-a co jak będziesz mnie musiała zabić? Nie. To było kiedyś. Kiedyś cię kochałem.

-ja się zmienię dla ciebie..

-słyszysz słowo "NIE!! " poza tym jest zajęty. - powiedział Harry. Wszystkich zatkało. Chwile temu go tutaj nie było. Wszyscy się modlili żeby nie wygadał nic o Addie

-przez kogo? - zapytała

-przeze mnie - powiedział Harry całując mnie w usta. Trochę się skrzywiłem i nie odwzajemniłem pocałunku ze względu na Hermione i Addie, która jest w szpitalu. Było widać u wszystkich zdziwienie na twarzy.

-nienawidzę cię Potter.. - powiedziała i wyjęła różdżkę z kieszeni.

-Dorcas! Jak go zabijesz.. To skreślę cię na zawsze. - powiedziałem

-jasne. - schowała różdżkę. W tym momencie Blaise wyjął swoją różdżkę.

-Avada Kedavra! - krzyknął a Dorcas zmarła. Padła na ziemię.

-Blaise! - krzyknęła Ginny- co to było!?

-Denerwowała mnie już. I już przynajmniej nikogo nie zabije.

-ale nie o to mi chodzi.. Potrafisz to zaklęcie? - zapytała

-nie wiem.. Kiedyś już..

-wracajmy do Addie.. - dodałem

-tak. To dobry pomysł. - dodała Hermiona. Było widać że jest zła.

-Mionka.. Nie gniewaj się. - dodał harry.

-nie gniewam się.. Tylko trochę mi smutno. Ale nie przejmuj się. Chodźmy do Addie.

Deportowaliśmy się do Munga. Nikt nie chciał nas wpuścić do Addie.

-ale ja chce odwiedzić Siostrę! - krzyknął Harry.

-przykro mi.. Nie możecie tam teraz wejść.. - powiedziała

-dlaczego?? Co z nią jest!? - znów krzyknął harry

-zapraszam za mną.. - powiedziała. Harry poszedł za nią. Ja też ale tak aby mnie nie widzieli.

-więc? Co jej jest? - zapytał

-jak na razie nie możemy jej wybudzić.. Trochę musi być teraz w śpiączce.. Nie wiemy ile to potrwa. Może tydzień.. Góra miesiąc. Proszę być dobrej myśli..

___________________

Hejj

Jak się podoba?

Mam nadzieję że jest mało błędów.

Jakieś teorie ?

Do następnego

Bayy☁❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro