Życie nie daje spokoju..
Zostawcie gwiazdkę i komentarze ❤😘 miłego czytania✨😘🌜🌜🌜🌜
-----------
Pov.Draco
Właśnie szedłem z Dumbledorem do gabinetu Landryny. Kiedy tam weszliśmy kazał mi iść po Addie, chciał z nią pogadać. Więc wybrałem się do jej dormitorium. Kiedy tam wszedłem nie było jej, było tam bardzo dużo krwi oraz był tam martwy Fred czy tam George.
-Weasley?! Żyjesz? - zapytałem a on się nie odzywał- ludzie pomóżcie!!
Po chwili do pokoju weszła Hermiona, trochę zmieszana, nie wiedziała o co chodzi
-co się stało?! O mój boże! Fred! co ty mu Draco zrobiłeś?- zapytała próbując być spokojna
-nic! Kiedy tutaj wszedłem to już tak leżał! Pełno krwi! Ktoś tutaj był, ale Fred nie ma ran! to ktoś mógł zabić Addie?! Nie ma jej nigdzie - zacząłem panikować
-Draco spokojnie! Znajdziemy ją, nie martw się
-Hermiona! Ja jej obiecałem że jej nie zostawię, a co? Naraziłem ją na możliwe że śmierć
-Draco! Możesz się opanować? Proszę, niepotrzebnie panikujesz, może nic jej się nie stało?
-na pewno, ja czuję że coś jej się dzieje... Musimy ją znaleźć, i postarać się uratować Weasleya, może on coś będzie więcej wiedział
-Tak, racja Draco, ale to jest Fred, on ma imię, pamiętaj
-Jasne, możemy go już jakoś uratować? Proszę.. Musimy, może nam naprawdę pomóc..
-chodź po Dropsa.. - dodała Hermiona
Właśnie szliśmy do gabinetu Umbridge, byłego Umbridge no bo nie żyje.
-profesorze.. Może nam pan pomóc ? - zapytała Hermiona.
-w czym problem?
-Fred jest martwy. Jest sposób by go uratować? - zapytałem
-możliwe że jest.. Zapytajcie profesora Slughorna - dodał
Udałem Się z Hermioną tym razem do sali lekcyjnej Slughorna. Na pewno tam jest.
-profesorze Slughorn!? - zapytała Hermiona
-słucham? - powiedział
-potrzebujemy pomocy, nasz przyjaciel Nie żyje. Potrzebujemy go więc potrzebujemy pomocy jak go uratować.
-jasne, dajcie mu ten eliksir..- podał nam fiolkę. Szybko wróciłem do dormitorium. Hermiona chyba się po drodze gdzieś zgubiła. Szybko uklękłem nad Fredem i wlałem do jego ust eliksir, po czym czekałem aż coś się stanie. Długo tak czekałem, a Hermiona się nie zjawiła, a Fred się nie obudził. Traciłem nadzieję że eliksir zadziała. Kiedy miałem już wracać do siebie, Fred zaczął kaszleć. Szybko się odwróciłem i przytuliłem chłopaka.
-Malfoy? A tobie co?- zapytał
-Żyjesz! Uratowałem cię!
-tak, a co z Addie? gdzie jest?- zapytał
-no właśnie? Widziałeś ją?
-tak, leżała tutaj prawie martwa, miała wbity sztylet w brzuch, ale teraz jej tutaj nie ma,
-boże! Addie! obiecałem że jej nie zostawię, a ona gdzieś umiera- zacząłem płakać a Fred znów mnie przytulił
-stary, będzie dobrze, przynajmniej musi być dobrze
-mam nadzieję, a wiesz może czy ktoś mógł ją porwać? Kto cię zabił?
-nie wiem.. Albo wiem.. Max...
-Max? - zapytałem
-tak Max. Nie znasz go?
-nie, chyba nie. Albo, kojarzę, tak ... Uderzył mnie a ja go,
-czyli go znasz?
-tak znam tego palanta, czyli on porwał Addie? -zapytałem
-no tak!! Możemy zacząć go szukać!? - zapytał zdenerwowany
-jasne, - dodałem i deportowałem nas na
Ulicę Śmiertelnego Nokturnu. Było tam bardzo dużo śmierciożerców. W sumie to sam nim byłem. Zanim ktokolwiek nas zauważył, trzeba było jakoś ukryć Freda. Założył Na siebie czarną pelerynę aby się nie wyróżniać od innych.
-Panicz Malfoy? - dodał Greyback
-a co ślepy!? - zapytałem
-hmm.. - podszedł do mnie i złapał mnie za ramię i gdzieś deportował. Fred został na Ulicy Śmiertelnego Nokturnu.
-zostaw mnie! - krzyknąłem
-pan cię potrzebuje, - zaśmiał się.
-co? Po co? - zapytałem wystraszony
-zobaczysz... - znów się zaśmiał
Zaczął mnie ciągnąć w stronę jadalni, gdzie na pewno był teraz Voldemort.
-witamy cię Draconie... Proszę siadaj.. - zaczął Voldemort, a ja nie mogłem przełknąć śliny. - nie krępuj się, musimy sobie porozmawiać... - uśmiechnął się sztucznie, - wszyscy wypad! Won stąd!
Wszyscy wyszli. Matka spojrzała na mnie wzrokiem współczucia. A ojciec Miał to gdzieś. Kiedy byłem sam na sam z Voldemortem w pomieszczeniu poszedł do mnie i uderzył mnie w twarz a ja upadłem na ziemię.
-ty nieudaczniku! Jak mogłeś być z tą zdrajcą krwi?! Z tą szlamą!
-ale ja nie byłem z Granger!
-mówię o Addison Snape! Jak mogłeś nas zdradzić i ją uratować! Ona ma zginąć! - Krzyknął
-ona jest wspaniała ! Musi żyć !
-Cruccio! - krzyknął a ja zacząłem zwijać się z bulu.
Pov. Addie
Otworzyłam oczy.. Byłam w jakimś pokoju, nie wiedziałam gdzie, bo nie poznałam pomieszczenia. Po chwili do mnie podszedł jakiś chłopak. Nie znałam go.
-kim jesteś ?!- Zapytałam
-nie znasz mnie? - zapytał siadając obok mnie
-Nie..
-jestem John, John Devis.. - powiedział podając mi dłoń
-porwałeś mnie!? - krzyknęłam.
-nie, porwał cię Max, ja miałem się tobą zająć. Nie chce cię Skrzywdzić.. Nie bój się mnie
-Max!? Max mnie porwał!?
-tak, ale posłuchaj.. Nie będziesz tego pamiętać ale twoja przyjaciółka Dorcas, cię zabiła, a ja Max cię zabrał żebym ja cię uratował. Nadal masz bandaże na
Brzuchu.
Spojrzałam na brzuch. Faktycznie były tam bandaże.
-ja.. Nie wiedziałam... Nie pamiętam tego. Przepraszam że na cię tak naskoczyłam
-nie no nic się nie stało. Może chcesz się lepiej poznać? - zapytał
-jak mnie uratowałeś?
-moje łzy, leczą.. - powiedział
-co? Jak to możliwe?
-musi mi na kimś zależeć, żeby go uratować
-zależy ci na mnie? - zapytałam
-tak, jestem kuzynem Liama.. Znasz go na pewno,
-Tak.. Kochałam Go... Ale nie żyje..
-co? Jak to.?
-zmarł dziś.. Tylko to pamiętam, a co było później to nie wiem.. Pamiętam tylko rozmowę z Liamem i jak umarł na moich oczach.. -zaczęłam płakać
-ja nie wiedziałem.. - popłakał się.
-dobrze, może gdzieś pojedziemy? - zapytałam
-nie.! Znaczy nie możesz się Teraz przeziębić, jesteś osłabiona.
-no okej.. Ale chciałabym się zobaczyć z moim chłopakiem- dodałam
-z kim? Masz chłopaka?
-tak, z Oscarem Bakerem - dodałam
-co? To ty nie jesteś z Draco jak mi opowiadał Max?
-z Draco? Nie.. Zranił mnie. Jest z moim bratem.. Nie interesuje mnie on.
-aha.. To ja.. Ja ten, pójdę napisać list do Oscara.. - wyszedł zamyślony.
Położyłam się na łóżku. Nie mogłam sobie nic przypomnieć jak do tego doszło że moja przyjaciółka mnie zabiła... Nic nie pamiętam.. Ostatnie co siedzi mi w głowie to rozmowa z Liamem.. I jak umarł, nic więcej.
Po chwili do pokoju wszedł gwałtownie Oscar. Był chyba zły.
-kochanie! Co ci się stało? -podszedł do mnie i usiadł obok łóżka łapią mnie za rękę.
-Oscar! Dorcas chciała mnie zabić.
-biedactwo.. Już jest dobrze.
-kocham cię. Dziękuję że tutaj jesteś, teraz.
-ja ciebie też.. Ale musisz ponieść karę za to co zrobiłaś.
-co zrobiłam? - zapytałam
-jak ja poszedłem załatwić zgodę na uczenie się w Hogwarcie. To ty byłaś z draco, CAŁOWAŁAŚ się z nim i byliście razem.. Przez kilka minut bo później trafiłaś tutaj.
-zaraz, zaraz.. Czegoś nie rozumiem,
-niestety tak było, ale Nie mogę się gniewać, zapomnę o tym..
-dziękuję ja tego nie pamiętam...
-jasne kochanie. Lepiej odpocznij..
-ja chce z tobą spędzić czas. Nie będę spać.
-no dobrze.. Ale Addie jesteś przemęczona.. Nie możesz się bardziej przemęczać.. - dodał
-Oscar, nie ma że nie. Ja nie idę spać.. Możesz mnie stąd zabrać? Boję się być u Maxa..
-boisz się Maxa? - zapytał
-tak..
-Nie mogę cię stąd zabrać.. Bardzo bym chciał.. - pocałował mnie a do pokoju wszedł Max.
-wyjdź stąd.. Już! - krzyknął Max
-już. Jeszcze chwila..
-nie! - znów krzyknął - Avada Kedavra! - nim zdążyłam się obejrzeć Był martwy.. Dlaczego los zabiera mi tak ważne osoby..
-Nie! Dlaczego go zabiłeś!? - krzyknęłam
-bo on jest nam niepotrzebny.. Możemy w końcu być razem- dodał i siadł na mnie okrakiem
-nie chce z tobą być. Nie kocham cię Max!
-oj kochanie.. - dodał i chciał pocałować mnie ale do pokoju wszedł John
-zostaw ją Max, - powiedział spokojnie
-idź mały żmijowcu.. Idź stąd.
-Cruccio! - krzyknął John a Max zaczął zwijać Się z bulu. Szybko od niego odeszłam i stanęłam za Johnem.
-ty gnido! Śmieć.. Kurwa.. - krzyknął do nas
-chodźmy stąd - dodał i deportował naszą dwójkę gdzieś.
-dziękuję John.. - dodałam
-nie ma za co.. To jest mój dom. Chodź, będziesz nocować w pokoju mojego starszego kuzyna, teraz go nie ma. Zostaniesz tutaj na jakiś czas aż nie poczujesz się lepiej.
-ale ja już czuje się lep.. - zakręciło mi się w głowie - gdzie jest ten pokój?
-chodź.. - zaśmiał się i zaprowadził do pokoju. - Cedric? A ty nie jesteś w Hogwarcie? - zapytał
-Nie... Oo Addie, co ty tutaj robisz? - zapytał
-cześć Cedric.. Długa historia..
-znacie się? - zapytał John.
-nie do końca, - powiedział Cedric
-okej. To Addie będzie u ciebie nocować, mam nadzieję że się polubicie. Ja lecę. Paaa - Dodał John
-pa John
-no Addie. Obiecałaś mi w pociągu że się lepiej poznamy, ale chyba nie mogłaś mnie znaleźć.. - powiedział Cedric
-zapomniałam, przepraszam.
-nic nie szkodzi. Co ci się stało? - zapytał
-nic.. A co? - zapytałam
-twoja koszulka jest we krwi.. - dodał a ja spojrzałam na koszulkę. Była we krwi. Po chwili poczułam ból brzucha. Było mi słabo na widok krwi. Już miałam upaść na ziemię ale Cedric wziął mnie na ręce i położył na łóżku. - leż tutaj zaraz przyjdę.. - dodał i wyszedł a po chwili wrócił z bandażami - pokaż co ci się stało.. - chciał zdjąć ze mnie za dużą bluzkę ale zauważył że nie mam stanika. - jejuu.. Przepraszam Addie.- zrobił się czerwony a ja się uśmiechnęłam
-nic nie szkodzi.. - Cedric zamknął oczy a ja zdjęłam koszulkę i przykryłam nią biust.
-o jezu.. Ty masz dziurę w brzuchu Addie! - krzyknął z przerażenia.
-wiem od czego.. Podobno przyjaciółka wbiła mi sztylet w brzuch.. Ale John mnie uratował. Ale nie do końca..
-no nie, trzeba to zaszyć.. Mogę to zrobić jeśli pozwolisz.. - powiedział
-jasne, zrób wszystko aby było dobrze, - dodałam chcąc się uśmiechnąć.
-Addie, może w trakcie mi coś o sobie opowiesz? -zapytał - nadal cię nie znam..
-jasne, no więc tak, mam na nazwisko Snape, draco nie jest jednak moim bratem. W trakcie mojego pierwszego ale tak naprawdę piątego roku nauki wróciłam do Beauxbatons ponieważ byłam z draco i mnie zdradził i po prostu Wróciłam. Później byłam z Oscarem i to w sumie tyle.
-współczuje... Że tak wyszło, masz naprawdę pecha..
-niestety.. Ale niczego nie żałuje.. Wszystko było dla mnie bardzo miłe
-już wszystko. Zaszyłem ci ranę.. Powinno być lepiej.
-dziękuję Cedric... Mam u ciebie dług..
-może wystarczy randka.. W sensie po prostu... - zaczął
-jasne..
______________
Hejj
Jak się podoba?
Czy coś będzie z Cedrikiem?
Czy Addie przypomni siebie draco, że była z nim zanim zginęła?
Do następnego
Bayy
✨❤✨❤
----------
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro