Rozdział 9
Pov Julka
Właśnie z Nico wracaliśmy z jego domu. I jednym słowem jestem w szoku. To co tam znaleźliśmy...Nas obojga nieźle wmurowało. Ten list... Pisało w nim o pewnym prawdopodobieństwie, że Nico ma siostrę. Ale czy aby na pewno? Nikt z nas tego nie wie. Oprócz tego listu nie znaleźliśmy niczego.
Jestem bardzo ciekawa dlaczego okazuje się to dopiero teraz, jak przecież mogło wcześniej.
Weszliśmy do domu w milczeniu. Reszta pewnie była w salonie. Póki co tego nie mogę tego stwierdzić. Podeszła do mnie Adela.
Adela - No i jak tam?
- Później ci opowiem - Odparłam. Nadal byłam w lekkim szoku.
Adela - Aż tak źle?
- Nie. Po prostu później ci to powiem.
Adela odeszła a ja ruszyłam dalej. Miałam w rękach ten list. Postanowiłam że go wezmę, nie wiem po co, ale jednak.
**********
Siedziałam w pokoju odrabiając lekcje gdy do mojego pokoju ktoś wszedł. Nie przejęłam się tym zbytnio.
Angela - Gdy was w domu nie było Ari dzwoniła.
Akurat skończyłam odrabiać. Odłożyłam książkę, zeszyt i resztę bzdetów. Zaraz potem odwróciłam się zaciekawiona w stronę Angie.
- Co chciała?
Angela - Mówiła że Zdzisław coś knuje. O dziwo zauważyła, zresztą nie tylko ona, że Janusz jest odrobinę sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. - Zaciekawiło mnie to. Nawet bardziej jak fakt że Nico ma siostrę.
Żeby Janusz był sceptycznie nastawiony? Przecież to on pierwszy zawsze do takich pomysłów. A przynajmniej tak mi się zdaje. Co prawda nie przebywam tam z nimi ciągle. W przeciwnym razie bym wiedziała. Oczywiście gdybym była tam z nimi. Ale nie jestem i nie żałuję.
- To bardzo ciekawe. Ale pewna jesteś? - pokiwała energicznie głową odpowiadając.
Angela - Inaczej bym ci tego nie mówiła. Poza tym Ari zaręczyła mi szczerość wobec tej informacji. A to może być bardzo przydatne. - Zgodziłam się z nią. Co jak co, ale raczej kłamstwa by mi nie wcisnęła.
*************
Siedzieliśmy wszyscy w salonie. Nawet Nico. Przyznam że krótko go nie było. Pewnie zastanawiał się co teraz zrobi. Nie dziwię się mu że jest w szoku. Jego brat żyje ale nie wie gdzie jest i jeszcze do tego ta sprawa z tajemniczą siostrą. To zarazem intrygujące i szokujące. Nie wiem jak bym się zachowała na jego miejscu.
- Podobno Ari do was dzwoniła - Zagadnęłam po chwili
Kuba - Nie do nas tylko do Angeli.
- No tak, wiem, ale jednak dzwoniła. A co wy o tym myślicie? - Zadałam pytanie.
Nastała cisza po moim pytaniu. To dziwne. Na początku wszyscy pierwsi do odpowiedzi a teraz? Nagła cisza. To dosyć zabawne.
Martin - Na razie nic nie stwierdzimy. To że wiemy o Januszu i jego nastawieniu nic nam nie wyjaśnia. Ale rzeczywiście to dziwne.
Angela - Zgadzam się. - Powiedziała chwilę się namyślając jakby chciała sobie o czymś jeszcze przypomnieć. Chwilę potem olśniło ją i w końcu się odezwała. - Ej, bo jeszcze mówiła że chce się spotkać.
Nico - Kiedy? - Wyrwał nagle zdziwiony. - Nic o tym nie wspominałaś - dodał.
- Jakby nie patrzeć nie było nas cały dzień. Nic więc dziwnego. - Zaśmiałam się cicho.
Angela - Dobra nie ważne. Chce się po prostu spotkać z nami i...
Kuba - Ale całą gromadą? - Przerwał jej a ona zaś się na niego wkurzyła.
Westchnęła i powiedziała.
Angela - Po pierwsze...Nie przerywaj mi gdy coś mówię. Po drugie...Bez tej głupiej bandy.
Adela - Jakby nie patrzeć kiedyś będziemy musieli współpracować z tą ,,głupią bandą" czy tego chcesz czy nie. - Zasugerowała.
Angela - Racja. Ale to nie zmienia faktu że oni są głupi. - Skrzyżowała ręce. - I do tego nie są chętni do współpracy.
- Niektórzy - Przerwałam jej - Byłam tam trochę i są osoby z którymi da się współpracować. Przykładowo Aniela.
Angela - No dobra. Ona jest akurat w porządku. - Przyznała. Wszyscy zdumieni wbili w nią wzrok. - No co? - nikt się nie odezwał.
- Pewnie są zaskoczeni tym że przyznałaś mi rację - Powiedziałam.
Tym czasem u członków gangu.
Pov Iris
Nic nie miejąc do roboty siedzimy w takim moim oddzielnym saloniku. To takie nieduże pomieszczenie, które otrzymałam bardzo długi czas temu, gdy to jeszcze nie mieliśmy w głowie buntów.
Jest ono małe, ale nasza gromadka spokojnie się zmieści. Kiry jak nie było tak nie ma. Zastanawiamy się o co chodzi. Niektórzy snują teorie typu: ,,Kira się przeniosła (a raczej została) po tej złej stronie." To jest dziwne. Ta dziewczyna nie nadaje się do bycia złą. No chyba że mało o niej wiem.
My nie stajemy się dobrzy. Jesteśmy po prostu źli że nas chcą wywalić. To już stało się jak najbardziej oficjalne. Szukają więcej członków (prócz tych których już mają) i do tego nie przestają knuć.
Jesteśmy (niestety) w stałym kontakcie z tymi ofermami. Areli musiała się uprzeć by mieć z nimi kontakt, bowiem mówiła: ,,oni mogą nam pomóc" w czym? W zepsuciu naszych planów? Podziękuję. Inni z tej grupy w której jestem potwierdzili by wersję Ari że nam pomogą. Mnie nie będą chcieli słuchać.
Aniela jest z nami. Nie wiem kompletnie co ta krucha, szczęśliwa i nad wyraz miła dziewczyna ma do naszych planów i przede wszystkim do buntowania się. Chociaż wróć, w sumie na jej miejscu postąpiłabym niemal identycznie...Z tym że miałabym inny charakter, ale to tylko drobnostka.
- Ari czy ja się nie przesłyszałam? Chcesz się spotkać z tą bandą oferm? - Dziewczyna nie wyglądała na zachwyconą moim określeniem. Niech jeszcze powie że się z nimi będzie chciała zaprzyjaźnić.
Jednakże powstrzymała się od wybuchnięcia. Jak miała to w zwyczaju gdy ktoś ją zirytuje. Swoją drogą łatwo ją poirytować.
Ari - Iris dobrze wiesz że prędzej czy później będziemy musieli z nimi współpracować. Kieruję tą wypowiedź do wszystkich, bowiem nie wolno lekceważyć kogoś, z kim będziemy w sojuszu. A już i tak udowodnili że dają sobie świetnie radę jako ci dobrzy.
Aniela - Zgadzam się - poparła ją. - I uważam że wbrew pozorom są naprawdę w porządku. A ty Iris masz jakieś niewyjaśnione uprzedzenie.
Wszyscy tylko: ,,Iris to, Iris tamto"...miałam tego już dosyć. Niektórzy mogliby kiedyś mnie wesprzeć...I mówiłam że tak będzie. Każdy widzi tylko pozytywy sytuacji. Dlaczego tak musi być. I wychodzi na to że to ja jestem ta zła. I tak, to prawda.
- Ech dobra kiedy chcesz się z nimi spotkać? - Odpuściłam sobie niepotrzebne sceny.
Ari - Niedługo. Ale spokojnie, będziesz miała szansę pomarudzić - wszyscy wybuchnęli śmiechem. Ja zaś wyszłam. Nie chciałam ,,marudzić" jak to Ari powiedziała.
__________________________
Witajcie po rekordowej przerwie jaka wystąpiła w tej książce.
Dobrze chyba nie mam już nic do powiedzenia jak...Widzimy się w następnym rozdziale!
<BetiGra>
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro