Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

(narracja trzecioosobowa)

Kilka dni później...

Sytuacja u naszych grup nadal się nie zmieniła, chociaż relacje są dosyć napięte. Wiadome jest że Iris, Alex, Mike, Ari i Aniela zostali wywaleni z gangu. Iris była i po krótce nadal jest wściekła, aczkolwiek powoli przyswaja do świadomości fakt, że ta złość nie jest warta tego gangu, tych ludzi i jej byłego życia. Jedyne co zmienia to bycie poza nadzorem szefa gangu Zdzisława.

Kira jakimś cudem została z nimi razem z Logan'em i starszymi rekrutami, którzy teraz pełnią rolę pełnoprawnych członków. Iris na pierwszą myśl o tej dziewczynie szczerze się dziwi że ją zostawili. Sądziła że jest bezużyteczna i zbyt miła na takie przedsięwzięcie. Ale jednak to ją zdziwiło.

Areli milion razy próbowała przemówić siostrze do rozumu, ale bez skutku. Kira jest bardzo uparta i nieugięta w swoich decyzjach. Rękami i nogami broni sie przed decyzją, która zmieniłaby jej dotychczasowe życie. Teraz dziewczyna czuję się dowartościowana. Była niegdyś niedoceniana przez Iris i niektórych chłopaków co straciło na jej wierzę w siebie. Dlatego też, nie zmieni zdania, choćby miała ograniczyć kontakt z Ari i Anielą - bo ona jako jedyna (i oczywiście Areli) nie uznawały jej za słabą. Przez jakiś okres czasu na samym początku nie mogąc się pogodzić z pozostaniem siostry w tej szajce siedziała w pokoju i ani myślała wyjść. A jak Iris przyszła do niej to na nią najczęściej naskakiwala. Mówiła że to jej wina - co w większej mierze było prawdą - i że prędzej czy później będzie tego żałować. Cóż, Iris jakoś nie czuje nic co by świadczyło o groźbie czarnowłosej.

Mike przez pierwsze dni starał się wspierać Ari. Mimo że ta nie przepadała za nim zbytnio, to jednak w końcu odpuściła odpychania pomocy blondyna i zaczęła z nim rozmawiać. Chłopak cieszył się że ta się przed nim otworzyła. Czuł, że Ari go lubi, jednak gdy byli w towarzystwie traktowała go z rezerwą co dziwiło go. Ciągle zastanawiał się dlaczego tak robi. Ale zadawał sobie dużo pytań, z czego jedno wychodziło przed szereg. ,,Co jeśli Areli nie lubi okazywać uczuć przy większej ilości osób?"

Uważał dziewczynę za cichą, skuteczną i zamkniętą w sobie. Ale przy towarzystwie znowuż taka nie była - a bardziej nie w tak dużej mierze jaką mu siebie przedstawiła. Mimo krótkiej znajomości dla Mike'a Ari była intrygująca i tajemnicza. Za wszelką cenę chciał poznać ją bliżej.

Pov Areli

Aniela - na i co kolejne podejście? - zapytała idąc obok mnie.

Postanowiłam ponownie podejść do Kiry. Może tym razem się uda. Ciągle tak twierdzę, ale nie chcę się poddać i próbuję wszelkich sposobów, aby ona odeszła od nich. Ale jest niesamowicie uparta, co mi do niej raczej nie pasuje.

Gdy byłam młodsza zaczęłam spotykać się z niezbyt fajnym towarzystwem. Niektórzy byli ode mnie starsi a niektórzy w moim wieku - jednakże, Kira była tym poruszona i chciała namówić mnie abym tego zaprzestała - ja nie słuchałam.

Teraz jak widzę nasze role się odwróciły. Tym razem to mi przystoi normalniejsze towarzystwo a Kirze, no cóż, chyba łatwo się domyślić.

- Tak. Nie mam zamiaru się tak łatwo poddać - powiedziałam z determinacją sunąc na przód.

Wyszłyśmy z naszego dotychczasowego domu. Ja mieszkam z Anielą a reszta - jakoś się ustawili. Nie utrzymuje takiego stałego kontaktu z Iris, ale z Mike'iem jak najbardziej. Bardzo go ostatnio polubiłam, chociaż na początku był mi obojętny. Myślałam ,,chłopak, jak chłopak nic specjalnego" teraz, wiem że można z nim normalnie pogadać.

Aniela - podzielam twoją determinację, ale nie uważasz, że za bardzo się starasz zrobić rzecz niemożliwą? - odwróciłam się z rozdrażnieniem, patrząc na nią.

- nie ma rzeczy nie do zrobienia. Wszystko jest możliwe, gdy naprawdę w to wierzysz - byłam pewna swoich słów. Mama zawsze mi tak powtarzała. ,,Nie ma rzeczy niemożliwych" - te słowa do dzisiaj są ze mną i to nimi się kieruję - nie opinią społeczności.

Dziewczyna pokręciła ze zrezygnowaniem głową wzdychając.

Aniela - dobrze, rób co chcesz, ale to nie ma sensu. Wspomnisz moje słowa. - teraz się wkurzyłam. Niepotrzebnie jej o tym mówiłam.

- dobrze - powiedziałam zbyt donośnie niż planowałam. Ale to przez nerwy - w takim razie, skoro nie chcesz mi pomóc to poproszę kogo innego - odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie.

Mike na pewno mi pomoże. Bo jak nie on, to i tak ni zrezygnuje. Ale w gruncie rzeczy, gdy będę z kimś, będę czuła się nieco pewniej.

20 minut później...

Zapukałam do drzwi w których mieszkał Mike i reszta. Mam nadzieję że mi pomoże.

Otworzył mi akurat blondyn. Szczerze spodziewałam się Iris. Ale to i tak lepsze.

- hej

Mike - Hej Ari. Co ciebie do mnie sprowadza?

- chciałabym abyś poszedł ze mną przekonać Kirę do zmiany decyzji - nie miałam zamiaru tracić czas na zbędne przedłużanie.

Mike - ale wiesz że to-

- nie, nie kończ, błagam - przerwałam mu mówiąc głośniej niż on - wiem. Wszystko wiem. To nie ma sensu, to się nie uda, to jest niemożliwe bla bla bla.. ale słuchaj, ja wierzę w to że ona może zmienić zdanie, tylko trzeba jej w tym pomóc.

Mike jedynie pokiwał ze zrozumieniem głową. Staliśmy tak w ciszy wpatrując się w siebie. Ja czekałam aż wyjdzie w końcu z tego domu, bo szczerze, śpieszy mi się.

- to... idziemy?

Mike - ale że teraz? - trochę moje pytanie wybiło go. Zapewn myślał, że wejdę i będę siedziała u nich. W innych okolicznościach - oczywiscie. Ale znam ten gang dosyć dobrze i wiem że szybko wkręcą w coś złego moją siostrę a nie chce, aby spotkało ją coś złego.

- no jakby było to możliwe - starałam się nie wykazywać w tym momencie swojego zbytniego pośpiechu aby ani siebie, ani Mike'a nie wkurzać - nerwy były tu zbędne.

Już po kilku minutach szliśmy do tej bazy, albo raczej w obręb. Nie mam zamiaru włazić tam, zwłaszcza jako "zdrajczyni". Chcę tylko drapnąć Kirę i z nią porozmawiać.

Mike - a właściwie jak ty chcesz ją spotkać?

- normalnie - uznałam że taka odpowiedź jest jak najbardziej przejrzysta i oczywista. W końcu jak inaczej? Problemu chyba z tym mieć nie będziemy.

Mike - oni jej tak o sobie nie wypuszczają - wiem bo tam byłem.

- tak, ale jako taka stara bywalczyni chyba może mieć przepustki, co? - na moje słowa wzruszył ramionami. Chyba jednak nie miał okazji dotrzeć do takiego statusu.

Ja raz dotarłam, ale przez pewną akcje szybko się wycofałam bo zadanie mi przydzielone nie przypadło mi do gustu. Jak można chcieć porwać kogoś, kogo nawet się nie zna? A w dodatku jak wygląda niewinnie a zagroził twojemu szefowi. Nie ma jak się odwrócić a ja tego dokonałam. Jeszcze uciekłam w nocy przez okno - nie skacząc. Miałam swój sposób na to.

- dobra jest - pociągnęła chłopaka za murek - jest dosyć blisko, nie wychylaj sie. Ja z nią pogadam, a jak będzie trzeba to ciebie zawołam, ale dyskretnie - zmarszczył brwi na moje słowa. Westchnęłam zrezygnowana. - co znowu? - spytałam zrezygnowana.

Mike - po co właściwie jestem ci potrzebny?

- jako wsparcie duchowe - odparłam a zaraz potem wyszłam na spotkanie z Kirą.

Podeszłam do niej od tyłu. Rozmawiała z kimś przez telefon. Nie widziała mnie. To moja szansa.

Będąc wystarczająco blisko stuknęłam ją kilka razy palcem w ramię. Odruchowo odsunęła rękę w której trzymała telefon od ucha i obejrzała się z niezadowoloną miną. Widząc moją osobę powiedziała szybko do słuchawki, że musi kończyć i się rozłączyła.

Kira - co ty tu robisz? - Zrobiła zaskoczoną minę - i do tego sama... - przybrała nagle podejrzany wyraz twarzy.

- to nie istotne. Przyszłam tu w dobrze ci znanym celu.

Kira - O maatkoo...znowu to samo...- mówiła przeciągliwie. Nie spodobało jej się to. Nie dbam jednak o to co jej się podoba.

- wracasz czy nie?

Kira - nie. Teraz mam lepsze życie. Nie chcę znowu być niedoceniana przez Iris. Ty nawet nie wiesz jakie to uczucie, bo zawsze miałaś wszystko czego chciałaś. Wszyscy ciebie lubili, a mnie - przez odmienność - odrzucali. Nie spytałaś mnie nigdy czy chcę gdzieś  z tobą iść. A wiesz dlaczego? Wypracowałaś sobie te same zdanie o mnie co inni.

Zdziwiły mnie jej słowa. Owszem, nie pytałam jej o towarzystwo, ponieważ wiedziała że odmówi. Znaczy, wtedy tak sądziłam, ale czy było jednak inaczej?

- tak. Masz rację. Nie pytałam, bo sądziłam że się nie zgodzisz. Wiedziałam, że wtedy nie lubiłaś tłoku. Uznawałaś naukę i brak imprez.

Kira - co nie oznacza że nie chciałam od czasu do czasu odpocząć! Nikt nie jest pieprzoną maszyną aby 24 na dobę zajmować się tylko i wyłącznie nauką!

Porozmawiałam z nią jeszcze kilka minut a później zrezygnowana ruszyłam do Mike'a. Siedział na murku przeglądając coś na telefonie. Szturchnęłam go, a on zszedł.

Mike - no i jak?

- nijak. Kira ma mnóstwo dobrych argumentów przemawiając przecie moim namowom. Mogę się nastawić na brak swojej siostry w naszym gronie - mówiłam smutno. Poczułam jak Miękka kładzie mi rękę na ramieniu. Spojrzałam na niego a zaraz potem przed siebie kontynuując - w dodatku czuję, że oni coś prędzej czy później zmalują.

Mike - prędzej czy później Kira zrozumie, że te miejsce nie jest dla niej. A jak nie...to skończy się źle.

- nawet nie chce myśleć w tej sposób! Kocham ją, jest moja siostrą, i nie chcę jej stracić.

Pokiwał ze zrozumieniem głową po czym uznaliśmy oboje że czas wracać.

Droga na początku była w napiętej atmosferze ale zaczęliśmy rozmawiać o różnych tematach.

W tym samym czasie...

Pov Janusz

Byliśmy w sali gdzie bardzo często odbywają się zgromadzenia i omawianie jakichś akcji. Tym razem to pierwsze.

Zdzisław - jak nam wiadomo inny gang chce nas wykopać. Chcą pokazać że są od nas lepsi. Nie możemy więc to pozwolić.

Mój brat bardzo poważnie do tego Podchodzi. Chcą nas wyeliminować...boję się co może mu wpaść do głowy. Kiedyś gdy była podobna sytuacja wymyślił coś złego. Nie chce myśleć co wymyśli tym razem - a tamto wydarzenie odbyło się kilka lat temu.

Ktoś się w międzyczasie zapytał co mój brat zamierzał zrobić. Ja jestem i ciekawy i niepewnie do tego nastawiony. Te kilka lat temu nie było mnie. Nie miałem na to wpływu. Ale gdybym wiedział, może bym coś zaradził. Ale Zdzisław od zawsze był ambitnym i uparcie dążącym do celu facetem. Musi osiągnąć cel, bo inaczej źle to się skończy - albo dla niego, albo dla innych.

Zdzisław - mam już pewną koncepcję. Tylko musimy to rozegrać po kolei. Faza po fazie. Aby wszystko wyszło perfekcyjnie.

Nie powiedział nic więcej a nasze spotkanie się skończyło. Wyszedłem z sali. Byłem zmieszany tymi słowami. Skoro mówił że droga do tego prowadzi przez fazy, to musi być coś dużego. Mam nadzieję, że nie ucierpią żadni niewinni ludzie. Przynajmniej tym razem.

Pov Felix

Siedziałem w piwnicy przeglądając wszystkie te graty wybierając te do wyrzucenia. Jest tu niesamowity bajzel, a chce się tego pozbyć. Poza tym zaraz muszę wracać na górę, bo idę do Darii. Tym razem co prawda nie idziemy do niej na działkę, ale spytała czy pójdę z nią na urodziny jej kolegi. Oczywiście, zgodziłem się.

Przeglądałem właśnie jakieś pudło. Wziąłem w ręce zdjęcia, ale coś upadło na podłogę. Pochyliłem się by to podnieść. Okazało się tym jakieś zdjęcie. Wyglądało na stare. Przetarłem je ręką po czym na nie uważnie spojrzałem.

Byłem na nim ja, moi rodzice i...no właśnie, był, też tam mój brat, którego nie widziałem od dobrych paru lat. Ciekawie się co u niego? I przed wszystkim, czy wie że jednak żyje. A zawdzięczam do Darii.

W dzień gdy ci debile chcieli mnie postrzelić dziewczyna rzuciła o podłogę jakąś zasłonę dymną i kazała mi uciekać. Tak też uczyniłem - i właśnie w ten sposób jestem gdzie jestem.

Mam nadzieję że spotkam kiedyś swojego brata. Szczerze mówiąc, trochę nad tym myślałem i...stęskniłem się za nim.

_______________________________________

~1882 słowa bez notki
_____________________

C.D.N...

Witajcie kochani po kolejnej długiej przerwie. Mam nadzieję że nie jesteś źli. Ale z drugiej strony to na pewno podsyciło waszą ciekawość tym co będzie działo się dalej.

Szczerze mówiąc trudno było mi się zebrać do tego rozdziału. Wiadomo jak to jest.

Ale jak już mi się to udało to dziękuję za przeczytanie i zachęcam do zostawiania po sobie znaku w postaci gwiazdki czy komentarza - co do tego drugiego to chętnie poczytam; i odpowiem.

Także tak...żegnam sie z wami i widzimy się w kolejnym rozdziale, który nie wiem kiedy się pojawi.

<BetiGra>

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro