Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Kilka dni później

Pov Nico

Dzisiaj jest dzień mojego wypisu. Jestem bardzo szczęśliwy, że wrócę w końcu do moich przyjaciół i nie będę siedział wiecznie w tej przeklętej sali. Właśnie pakowałem się do swojej torby i miałem już wychodzić gdy ktoś zapukał do mojej sali. Podszedłem i otworzyłem a w drzwiach ujrzałem moich przyjaciół.

Kuba - no i jak, gotowy?

- jasne! Nawet nie wiecie jak się cieszę że w końcu wracam, po tym utraconym roku

Julka - tak my też się cieszymy. A i mamy dla ciebie niespodziankę - powiedziała podekscytowana w czasie gdy szliśmy szpitalnym korytarzem do wyjścia

- jaką?

Julka - dowiesz się w domu - to teraz jeszcze bardziej mnie zaciekawiła.

Time Skip

Byliśmy już koło domu. Nic się nie zmienił, tak mi się wydaje w końcu nie było mnie rok, więc chyba raczej nie mógł się zmienić, ale u nich wszystko jest możliwe. Weszliśmy do środka a tam siedział Martin i Adela która była pod kocem. Zapewne dlatego że była chora.

Adela - hejka w końcu jesteście - wstała i podeszła do nas.

Kuba - tak jesteśmy, i spójrz kogo przyprowadziliśmy - blondynka spojrzała w moją stronę z szerokim uśmiechem.

Adela - widzę. I cześć w końcu się wybudziłeś. A powiedz, jak się czujesz?

- dobrze - odpowiedziałem - ale widzę ze ty chyba nie najlepiej - posmutniała i zaczęła mówić.

Adela - no niestety. Jestem zmuszona leżeć całymi dniami - zaśmiałem się wspominając moje leżenie całymi dniami. Dziewczyna patrzyła na mnie zdezorientowana moim nagłym wybuchem śmiechu. Po jakimś czasie uspokoiłem się i zacząłem mówić.

- ty marudzisz na leżenie całymi dniami przy przeziębieniu, a co ja miałem powiedzieć przy śpiączce? - spytałem retorycznie a Adela chyba skumała o co mi chodzi

Adela - no tak. To nie równa się z całorocznym byciu w śpiączce - zgodzę się z nią - ale to i tak męczące bo nie mogłam z nimi jechać i musiałam siedzieć z Martinem - Oho, to ona była sama z Martinem? No to nieźle miała.

- Ej, wy ją samą z Martinem zostawialiście? - patrząc na moją reakcję chyba zrozumieli o co mi chodzi.

Julka - a tak jakoś wyszło. Ale jednego nie wiesz. Martin ma niezwykły dar przekonywania - rzeczywiście nie wiedziałem. Ja i reszta zaśmialiśmy się a gdy skończyliśmy Martin się w końcu odezwał.

Martin - to nic takiego. W końcu miałem z takimi przypadkami do czynienia nie pierwszy i chyba nie ostatni raz..

Kilka minut później Julka zaproponowała mi abym zobaczył tą niespodziankę. Nie powiem, cieszyłem się jak dziecko, ale ostatecznie tego nie ukazywałem. Szliśmy na piętro mijając kilka pokoi. W końcu doszliśmy do końca korytarza w którym były drzwi z jasnego drewna.

Julka - oto twój pokój - powiedziała otwierając drzwi. Zauważyłem świetny pokój. Miał on kolory zielono-szare i miał jasne panele. Szafa łóżko i biurko. Był świetny, ciekawe czyj to był pokój?

- Świetny pokój, ale...czyj on był?

Julka - no mój - raczej nie podejrzewałem że to okaże się być starym pokojem Julki.

- dzięki że mi użyczyłaś swojego pokoju.

Julka - spoko. W końcu nie mogłam pozwolić aby się zmarnował. A poza tym to była świetna okazja na odświeżenie go, bo nie wyglądał zbyt dobrze.

- domyślam się. To...może chodźmy do reszty - zaproponowałem wychodząc z pokoju.

Julka - dobry pomysł - wyszliśmy razem z pokoju i poszliśmy do reszty.

Pov Kuba

Nareszcie miałem okazję aby pokazać Nico te zdjęcia jak i całą resztę. Rozmawiałem z Martinem i Angelą, bo, Adela poszła do swojego pokoju. Dostrzegłem że Julka i Nico wracają z góry, więc przystąpiłem do działania.

- Nico, w pokoju Julki jest coś, co być może cię zaciekawi - od razu było widać że się zaciekawił. Podszedłem do nich i zaczęliśmy iść do pokoju Julki.

Pov Nico

Jestem bardzo ciekawy co znowu dla mnie przygotowali. Szliśmy korytarzem aż doszliśmy do aktualnego pokoju Julki. Miała ściany w kolorze niebieskim. Jasne panele, dywanik na środku pokoju jak i łóżko szafę, jeszcze jedną szafę...zaraz zaraz, stop! Po co jej niby dwie szafy, z czego jedna jest mi dziwnie znajoma. Podszedłem do owej szafy i przykucnąłem przy niej. Jest wyczyszczona. Wiem nawet czyja to zasługa. Spojrzałem na Kubę oraz Julkę, po czym wróciłem wzrokiem do tej szafy. Uchyliłem ją lekko i dostrzegłem torbę, która była mi znajoma, tak jak pozostała zawartość szafy i... List? To jest...nie to nie możliwe. Wziąłem go w ręce i momentalnie jak strzała wszystko sobie przypomniałem. Ten okup, ten wypadek... Dosłownie wszystko. Nie byłem tym wszystkim zachwycony, czytałem ten list, a raczej że tak powiem...żądanie okupu w formie groźby zabójstwa. Było mi z tymi wspomnieniami źle, bardzo źle. Wstałem czując że powiedzenie im prawy będzie o wiele trudniejsze niż sobie wyobrażałem.

Oboje widząc moją minę zmartwili się trochę i zapewne obawiali się tego czego mogliby się niebawem dowiedzieć. Ja podzielałem ich obawy.

- to jest... - Przez dłuższą chwilę nie mogłem się odezwać. W końcu po jakimś czasie postanowiłem się odezwać - list z żądaniem okupu - zdziwili się i to bardzo. Ich miny wyrażały obawę zdziwienie i jeszcze parę emocji które nie dane było mi rozszyfrować.

Julka - ale jak z żądaniem okupu? I jakie grożenie śmierci, o co tu chodzi?! - żeby nie trzymać ich w niepewności podałem im ten list do przeczytania. Przyznam że nie wyglądali na zachwyconych.

Kuba - Dobra a teraz druga sprawa - miałem szczerą nadzieję ze będzie bardziej przyjemna niż ta co teraz im powiedziałem.

Julka podeszła do swojej szafy otwierając ją i biorąc z niej...nie wierzę! To jest mój stary album ze zdjęciami. A co on tu robi? Odebrałem jej w niemal natychmiastowym tempie mój album a ci spojrzeli na siebie porozumiewawczo.

Kuba - to jest twój album, prawda? - zabrał głos Kuba na co energicznie pokręciłem głową przeglądając go. Niewiarygodne! Tyle wspomnień, tyle pięknych wspomnień. Ja naprawdę nie wiem jak on się tutaj znalazł.

Julka - Wytłumacz mi, co robi tutaj dziecko w niebieskim zawiniątku, które trzyma ta kobieta, a na następnych zdjęciach, gdzie ty jesteś trochę starszy, to już tego dziecka nie ma. - Spojrzałem na te zdjęcia o których mówiła mi Julka i... Rzeczywiście! Było tam te zawiniątko, ale co to za dziecko? Ja miałem wtedy bodajże rok, albo półtorej. Niestety nie mogłem dopatrzyć się buzi dziecka, a gdybym mógł, to możliwe że wiedziałbym kto to.

- Ja nie mam pojęcia. - Rzekłem - Pierwszy raz na oczy widzę te dziecko.

Julka - A teraz spójrz na te zdjęcie. - Pokazała na zdjęcie na którym był... O matko, to Felix! Jak mi tego szkraba brakuje.

- To Felix, mój jedyny brat którego już nie ma, i raczej nigdy nie będzie. - Posmutniałem odrobinę na wspomnienie o moim młodszym bracie. Był świetny. Jak na swój wiek był bardzo rozumny i potrafił się cieszy nawet z najdrobniejszej rzeczy. 

Julka - A co się z nim stało? - Wyraźnie ruszyło ją to co ode mnie usłyszała. Nie znoszę rozdrapywać starych ran, ale jednak im powiem.

- Został porwany przez pewne osoby, a tak właściwie to przez gang z którym mieliśmy do czynienia. Ale wtedy oni mieli zupełnie innych ludzi. O wiele bardziej posłusznych a co najlepsze, starszych od tych, którzy są teraz. - Skończyłem mówić a oni wytrzeszczyli oczy ze zdziwienia. Julka spojrzała na mnie i uśmiechnęła się chcąc dodać mi tym samym odrobinę otuchy. Mimowolnie odwzajemniłem uśmiech

Kuba - jak, to? Czyli oni ci porwali brata? A wiesz chociaż co z nim zrobili?

- Zabili... no przynajmniej mi tak powiedzieli. A ja w to uwierzyłem i przeszedłem na ich stronę chociaż wcale nie miałem tego w planach. Ale strata brata mnie do tego zmusiła. - Przyznałem nie będąc zadowolonym z moich czynów, ale cóż mogłem wtedy zrobić, byłem rozdarty. Najpierw rodzice, później Felix...zostałem wtedy całkowicie sam.

Julka -  Coś mi tu nie pasuje. Skoro twój brat rzekomo został zabity, to raczej, jako najbliższa rodzina, powinieneś dowiedzieć się tego od pogotowia, a powiedz, było tam chociaż? - Pokręciłem przecząco głowa - czyli to niemożliwe żeby go zabili. Skoro oni ci to powiedzieli tak osobiście to nie jest wykluczone ze Felix może żyć, a gang cię po prostu oszukał i zataił przed tobą tak istotny fakt, bo zapewne przewidzieli że wówczas nie będziesz chciał do nich dołączyć- Wmurowało mnie. Czyli jest szansa. Mój mały braciszek gdzieś tam żyje. Ja nawet nie myślałem że on mógłby jednak przeżyć, uciec daleko od tych debili. - jeszcze jedna rzecz mnie ciekawi - Odezwała się po dłuższej chwili - dlaczego ten chłopczyk, Felix jest niebywale do mnie podobny - Przyjrzałem się zdjęciu porównując je ze zdjęciami Julki, które niedawno co wyciągnęła i miała rację. Była do niego podobna, ale nie mam pojęcia dlaczego? Przecież ona nawet nic wspólnego nie miała z Felix'em. Ba! Nawet go nie znała. 

- Masz rację. Jakby tak porównać twoje zdjęcia z jego to jesteście dosyć podobni, ale niestety nie mam pojęcia dlaczego - Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Ale to nie może być przypadek że jesteście do siebie podobni. Musimy dowiedzieć się czegoś więcej, ta sprawa musi mieć swoje drugie dno. A ja wiem gdzie moglibyśmy tego dokonać

- Gdzie?! - Spytali Kuba wraz z Julką niemal jednocześnie

- W moim dawnym domu

W tym samym czasie na dole...

Pov Angela

A co oni tam tak długo robią? Zastanawiam się dlaczego nie poszłam z nimi...a no tak, Adela chciała żebym z nią pogadała. Przez cały czas, nic tylko gadamy o tym jak to jest być w gangu i o świętach, które swoją drogą są coraz bliżej. Ja swoją drogą nie lubiłam być w tym gangu, a byłam tylko przez to że byłam bardzo zdesperowana.

Najwyraźniej znudziliśmy Martina tymi wiadomościami, bo bidulek zasnął niemal od razu.

Adela - Może go w końcu obudzimy?

- Nie! Najpierw zrobimy mu zdjęcie. - Uśmiechnęłam się pod nosem wyciągając telefon z kieszeni i zrobiłam mu zdjęcie jak spał. Później schowałam go i usiadłam obok Adeli, bo siedziałam aktualnie na fotelu obok. Oparłam się na oparciu kanapy dając obie ręce za głowę i oglądałam film na telewizorze.

Po chwili usłyszałam głosy dobiegające ze schodów. Nie musiałam się długo domyślać kto to, bo wiedziałam że to nasza trójka zagadanych przyjaciół. Przeniosłam na chwilę wzrok w tamtą stronę, a gdy upewniłam się że to na pewno oni przeniosłam z powrotem wzrok na ekran.

- I jak? - Spytałam gdy byli dostatecznie blisko.

Kuba - Wszystko żeśmy sobie wyjaśnili i w sumie to tyle.

- Na serio? A nie było was prawie cały dzień.

Nico - To dlaczego z nami nie poszłaś? - Jak bym miała jak.

- Nie mogłam bo Adelajda nie chciała zostać sam na sam z Martinem, który i tak zbyt długo by jej nie dotrzymał towarzystwa, bo jak widzicie teraz sobie śpi - wytłumaczyłam z uśmiechem wpatrując się w tego śpiocha, który siedzi, a raczej śpi, obok Adeli.

Julka - Racja. Nie dotrzymałby jej długo towarzystwa - zaśmiała się cicho, a gdy przestała, kontynuowała - Ale to nie zmienia faktu że mogłaś chociaż raz zajrzeć i się czegokolwiek dopytać. - Też racja.

- Spokojnie, jeszcze będę miała okazję do takich wywiadów. - Przyznałam.

Po tym co powiedziałam zapanowała chwilowa cisza, by zaraz potem przeszkodziło jej w tym pukanie do drzwi, nawet Martin się obudził w tym momencie, co mnie trochę rozbawiło, bo nasze rozmowy to go nie obudziły, ale pukanie już tak. Dziwne...

- Spodziewacie się kogoś? - Spytałam reszty. Wszyscy pokiwali głowami na nie. Kompletnie nie wiedziałam kto to może być. Poszłam więc otworzyć.

Otwierając drzwi moim oczom ukazała się Areli, siostra bliźniaczka Kiry, tej irytującej strachliwej dziewczyny. Na pierwszy rzut oka wyglądała na zdziwioną widząc mnie, ale także było widać jej poddenerwowanie, i co najważniejsze irytacja z niewyjaśnionego dla mnie powodu.

Ari - Mogę? - Zapytała. Słyszałam w jej głosie wyraźne poddenerwowanie.

- No, dobra wejdź - Wpuściłam brunetkę prowadząc ją do salonu gdzie jest reszta.

- Słuchajcie bo mamy gościa - Oznajmiłam a reszta spojrzała z niedowierzaniem na Ari.

Nico - Skądś cię kojarzę - Przyznał, ale jeszcze nie wiedział faktu że Kira ma siostrę, więc zapewne dlatego tak myśli że ją kojarzy.

- Nie Nico, to nie jest Kira. - Odsunęłam go od pomyłki - To jest Areli siostra bliźniaczka Kiry. - Sprecyzowałam swoją wypowiedź, a ten wyraził niedowierzanie co do faktu który odkrył.

Ari - Ale to nie istotne - Wypaliła nagle - Mam większy problem - Dodała - Zdzisław dodał jakichś starszych członków gangu a nas młodszych, chce spisać na straty - Dokończyła nadal poddenerwowana.

Julka - To było do przewidzenia, ale nie wiedziałam kiedy to się stanie - Przyznała - Czyli powiadasz że już was wyrzucili? - Ari pokręciła przecząco głową.

Ari - Nowy doradca Janusza, bo oni teraz połączyli swoje gangi w jeden, zaproponował wywalić tych, którzy są niepotrzebni - Wytłumaczyła - Mnie co prawda jeszcze nie wywalili, ale ja postanowiłam was o tym powiadomić.

Kuba - Nie rozumiem. Najpierw im pomagasz, przenosząc się do nich z innego gangu, a teraz oni się od tak ciebie pozbywają?

Nico - Oni chcą powrócić do dawnej normy. Wtedy kiedy mnie przyjęli byli starsi członkowie, niż teraz. - Wtrącił się

Ari - On ma rację. Mimo że nie bardzo znam ten gang, bo rok temu dołączyłam, to przez niektórych zostałam mniej więcej wtajemniczona i że tak powiem...wiem o nich tyle ile powinnam. A ty byłeś kiedyś w tym gangu? - Zwróciła się do Nico'a.

Nico - Byłem, ale nie chciałem. - Powiedział.

Ari - Ale jak to? Skoro dołączyłeś, to chyba chciałeś, nie? - Nico pewnie przewidział to co powie Ari. Chwilę się namyślił i powiedział.

Nico - Pamiętasz jak Angela do was przyszła po tej chorej akcji?

Ari - Jasne że pamiętam! Wtedy Iris dostała ochrzan, bo to kto inny miał ciebie postrzelić i w ramach 'kary' miała spróbować ją z powrotem przywrócić, bo wiedziała że raz była w tym gangu - Miała rację, ale jak to? To Iris nie miała go postrzelić? W takim razie kto? Nic z tego już nie rozumiem. Przez te wszystkie tajemnice załamać się można normalnie.

- Ale jak to nie miała go postrzelić Iris? To w takim razie kto? - Chciałam zaspokoić moją niegasnącą ciekawość. Tego wszystkiego było za dużo, chciałam pozbyć się tej cholernej niewiedzy.

Ari - Sama tego tak dokładnie nie wiem, to stało się zbyt szybko. A ja nie chciałam wtedy ingerować, to była zbyt mocna akcja jak na mnie. - Czyli już wiadomo dlaczego nic nie robiła, tylko stała jak ten kołek.

Julka - Zauważyliśmy. Ale dlaczego nie chciałaś ingerować. Przecież mogłaś nam pomóc. - Mówiła takim wręcz błagalnym tonem. I miała rację. Ari mogła wybrać po której stronie miała być. Znaczy niby wybrała, ale to była zła strona, a mogła wybrać nas...Ale teraz nie będzie miała wyboru. Wszystkich tych mniej potrzebnych wywalają, a tych lepszych zostawiają. Nie zdziwię się, jak zostawią Iris u siebie. Była dobra jak na nich

- A co będzie z Iris? - Chyba czekała na te pytanie bo miała dosyć zabawną reakcję. Uśmiechała się wrednie, a ja miałam mieszane uczucia co do moich przeczuć. Być może ją także wywalą. Ale by było, gdyby ją wywalili. Nie zdziwiłabym się jakby miała chęci ich pozabijać. Na samą myśl chce mi się śmiać i jest mi ich żal, bo wywalając wszystkich tych, którzy byli im lojalni do samego końca, zyskają sobie tym samym u nich wrogie nastawienie.

Ari - Iris jak i tych bardziej znanych przez was... - Zaczęła czym jeszcze bardziej wzbudziła moją...i chyba nie tylko moją ciekawość. Patrząc na innych mieli te same niecierpliwe miny. - Zostaną prawdopodobnie wywaleni. Nikt zapewne nie będzie wiedział tak naprawdę dlaczego, ale pewnie dlatego że im się znudzili. Jak zwykle zresztą. - Ostatnie zdanie powiedziała bardziej do siebie, ale było ono słyszalne. A mnie ono osobiście trochę rozbawiło, dlatego że to było prawdą.

Julka - Czyli co? Teraz będziemy mieli wsparcie, tak? - Powiedziała nadal będąc w szoku, ale już w mniejszym niż na początku. Iris potwierdziła kiwając głową na tak.

Ari - Ale oni będą musieli się do was jako tako przekonać, bo w końcu byliście w pewnym sensie wrogami, nie?

Martin - Masz racje. A może się z nimi spotkamy i pogadamy przy czym ich przekonamy do siebie?

Ari - Gdyby to było takie proste...Innych oczywiście da się przekonać ale nie Iris

- Może ja dałabym radę?! - Wyrwałam nagle przerywając jej. - W końcu raz byłam w gangu i coś mi się wydaje że Iris mnie trochę polubiła - powiedziałam

Ari - Rzeczywiście takie coś było! Iris mówiła że jesteś najnormalniejsza z tego gangu i że tylko z tobą można jako tako się dogadać. To jej słowa, nie moje - Przyznała. Uśmiechnęłam się w duchu układając sobie jakiś wstępny plan

Jakieś pół godziny jeszcze sobie pogadaliśmy z Ari i okazało się że pomyliłam się co do niej. Jest dosyć spoko i nie jest taka za jaką ją uważałam. Ale w gruncie rzeczy mamy pierwszego sojusznika z tamtego gangu.

Zaraz po naszym spotkaniu Ari wyszła od nas mówiąc że pójdzie ogłosić reszcie że niedługo szykuje się spotkanie. Wszyscy byliśmy zadowoleni tym przebiegiem spraw i wiedzieliśmy że wszystko dobrze się skończy. 

__________________________________________

C.D.N...

Witajcie kochani! Na wstępie chciałam was przeprosić za dosyć długą przerwę. Ale już powróciłam, mam nadzieję że się cieszycie

Pchnęłam trochę akcję do przodu, żeby nie wyszło że piszę jeden wątek, mam nadzieję że wam się spodoba. A teraz żegnam się z wami.

Do napisania!

<BetiGra>

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro