Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R. 4 Zgodnie z prawdą

poprawiony 

_________________________

Jakiś czas później....

Zastanawiałam się nad propozycją Martin'a, w końcu mogłabym się uwolnić od miasta, w którym mój ojciec zna każdy zakamarek. Jednakże, zgodziłam się i właśnie idę wraz z nim do jego kuzynki Gladis na wigilię. Mimo iż się cykam, to i tak spróbuję się przełamać.

- ile jeszcze będziemy tak iść - spytałam, bo chciałam wiedzieć ile dzieli mnie od mojego "przełamania się" a ten się tylko zaśmiał - a ciebie co znowu śmieszy? Jestem aż taka zabawna? - powiedziałam będąc trochę zdenerwowaną, ale tylko dlatego, że on po raz, nie wiem który śmieje się z mojego powodu.

Martin - nie, to znaczy...aż tak ci się spieszy na tą kolację wigilijną? Nie wiedziałem, że aż tak lubisz takie rzeczy- mówiąc to był lekko rozbawiony, a mnie nie było do śmiechu, w końcu ja nienawidzę świąt, ale postanowiłam się przełamać, a Martin widząc mój wyraz twarzy, od razu zmienił swoje podejście do danej sytuacji

- wiesz...nie tyle, że tak lubię te święto, ale...-przerwałam, bo nie wiedziałam co powiedzieć, nie mogę mu przecież powiedzieć swojego prawdziwego powodu ucieczki, naszego spotkania, i ogólnie tego wszystkiego co mnie spotkało, ale w sumie...dobra raz kozie śmierć - święta, te święta są moimi złymi wspomnieniami jakie były w moim życiu.

Martin pov

Wmurowało mnie. Serio!? Poznałem taką miłą i fajną dziewczynę, a tu się nagle okazuje, że ona nie lubi świąt, znaczy nie powiedziała tego wprost, ale pewnie tak jest, ale...dlaczego? Co stało się w jej życiu, przez co nie lubi świąt? Tyle pytań, zero odpowiedzi. Postanowiłem wypytać o jej przeszłość, ale w taki sposób, aby ją nie spłoszyć, ale to później.

- sory, nie wiedziałem, nic nie wspominałaś, gdybyś mi powiedziała to bym tak nie zareagował, jeszcze raz sory - powiedziałem, będąc trochę przytłoczony, no w końcu, nie zawsze dowiaduje się, że KTOKOLWIEK nie lubi świąt, rzadko spotykam się z takimi przypadkami.

Julka - nic nie szkodzi, przecież każdy mógłby zareagować podobnie jak ty, co nie? - powiedziała uśmiechając się lekko. Jej reakcja wyglądała jakby powiedzenie tego sprawiło jej ulgę...no,przynajmniej tak mi się wydaje.

- dobrze, to tutaj - powiedziałem otwierając bramkę i wchodząc tym samym na moją posesję, ona weszła za mną, ale trochę niepewnie - wchodź, śmiało, nic ci się tu nie stanie - powiedziałem zachęcając ją przy tym, a ona (tym razem) trochę się ośmieliła i weszła

Gladis pov

Patrzyłam przez okno czekając na mojego kuzyna, gdy zobaczyłam Martin'a z jakąś dziewczyną. Zdziwiłam się, bo z jego opowieści wynikało, że jest zwykłym uczniem bez dziewczyny, a tu proszę, odkryłam jego nową cechę, kłamca. Uśmiechnęłam się na tą myśl, idąc do kuchni gdzie przebywali inni domownicy. Jestem Gladis, mam 15 lat i jestem kuzynką Martin'a. Mam krótkie brązowe włosy i brązowe oczy.

W kuchni...

-mamo, mamo! - krzyczałam uradowana podbiegając do mamy, a ta z rozbawieniem i zdziwieniem spojrzała na mnie

- co się stało, że jesteś taka szczęśliwa? - zapytała z niemałym zaciekawieniem.

- no wiesz, Martin przyjechał, ale to nie wszystko...odkryłam jego nową cechę, mianowicie kłamstwo. - mama tylko się uśmiechnęła i powiedziała

- Gladis, dlaczego myślisz, że kłamstwo jest jego nową cechą? - powiedziała trochę zdziwiona, ale uśmiech nie znikał jej z twarzy

-no bo mnie okłamał, bo mówił, że nie ma dziewczyny, a tu nagle okazuje się, że on przyjeżdża z jakąś dziewczyną. - i w tym momencie drzwi uchyliły się, a w ich progu stanął Martin z dziewczyną, którą widziałam przez okno - o, no i widzisz o niej ci właśnie mówiłam, a ty Martin, wiedz, że jesteś notorycznym kłamcą - byłam lekko wkurzona, że mój kuzyn nie był ze mną w pełni szczery, a ten momentalnie zaczął się śmiać, zgłupiałam, bo wiedziałam, że on śmieje się ze mnie, ale dlaczego?

Martin - Gladis, to nie jest moja dziewczyna, dlaczego w ogóle tak pomyślałaś, przecież wiesz, że ja nie mam dziewczyny - powiedział. Był bardzo rozbawiony, a co jest najgorsze, że ja jestem tego powodem.

- to w takim razie, kim ona jest, po co ją tu przyprowadziłeś - powiedziałam, byłam bardzo ciekawa, bo ta dziewczyna wygląda na miłą. 

Julia pov

- to ja może opowiem - zaczęłam Zdziwiłam się, bo przez całą naszą rozmowę siedziała. cicho, a tu nagle zaczęłam mówić, szczerze, nie spodziewałam się - otóż, to było tak...byłam w trakcie ucieczki, ale wpadłam (w tym przypadku) na Martin'a, on nic nie wiedział, nie wiedział o tym, że uciekłam ze swojego własnego domu. Później, kiedy on chciał odprowadzić mnie do mojego "koszmaru" ja odmówiłam, bo właśnie z niego uciekałam. On poszedł, a ja bodajże usiadłam na ławce, później zaatakowała mnie moja przyrodnia siostra Angela, na szczęście on i mój przyjaciel zjawili się, a ona się spłoszyła. Wtem Martin spytał się czy nie chciałabym pójść z nim, jak zgaduje, tutaj. Ja niechętnie, ale się zgodziłam i stąd właśnie się wzięłam, ale powiem jedno, nie jestem jego dziewczyną - opowiedziałam im pokrótce całą swoją historię przybycia do Martin'a. Martin słuchał, słuchał i nie dowierzał, chociaż...był mniej zdziwiony niż, choćby jego kuzynka.

________________________________

Hejka, naklejka...oto nowy rozdział. Kto się spodziewał, że Julka się zgodziła? Więc tak...przez najbliższe kilka dni rozdziały się nie pojawią, ale na pewno to nadrobię, więc...do zobaczenia

<betigra>

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro