Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R. 10 - Zmiana Angeli Cz. II

Poprawiony rozdział

_______________________

Pov Sasha (to jest imię mamy Angie i Julii <betigra>)

Udaliśmy się do domu Julii, jak i Angeliki. Miałam pewne wątpliwości co do reakcji Angeli, że jednak wróciłam. Ale nie mogłam teraz odpuścić, nie teraz kiedy mogłaby zrobić dosłownie wszystko. Byliśmy kilka przecznic od domu.

Przed domem...

Julka - jesteście gotowi? - spytała Julka, patrząc na zegarek w telefonie. Ja kiwnęłam głową na "tak", a Kuba wyrwawszy się ze swoich myśli, także potwierdził, że jest gotów. Weszliśmy powoli do środka. Było cicho, zbyt cicho.

- słuchajcie, rozdzielamy się. Ja pójdę na górę, Julka zobaczy w kuchni oraz łazience, a ty Kubo stój na czatach
W razie gdyby się pokazała powiadomisz nas o tym. Trzymajcie - powiedziałam podając im tak zwane, telefoniki, przez które mamy się porozumiewać. Po chwili każdy poszedł w swoją stronę.

Pov Jula

Po rozdzieleniu się zostałam sama z Kubą. Rozglądnęłam się jeszcze mniej więcej po salonie, a gdy uznałam, iż nikogo nie ma pokierowałam się w stronę kuchni. Idąc w stronę kuchni (a było dosyć ciemno, przez co dostaliśmy jeszcze latarki)  ktoś złapał mnie od tyłu zakrywając usta. "nie no, znowu" pomyślałam czekając na dalszy rozwój wydarzeń, ale po chwili usłyszałam krzyk

Angela - nie no, kretynie, co ty robisz - powiedział dobrze znany mi głos, a była to Angela - to nie jest gangster, to moja siostra. Ty nawet kiedy jest ciemno nic nie widzisz - powiedziała ciągnąć rozmowę, a bardziej upominanie tego, kogoś. Ten mnie puścił, Angela zaświeciła światło, a ten spojrzał na mnie zmieszany.

? - sory, nie chciałem, aby tak to wyszło - powiedział

- nie no spoko, tylko czemu akurat mnie? Czy ja wam wyglądam na gangstera? A poza tym co ci Angela odbiło, aby nasyłać jakiegoś okularnika na własną siostrę? - wygarnęłam jej wszystko, to co miałam do wygarnięcia. Ta tylko popatrzyła się na tego gościa wzrokiem mówiącym ,, noi co, teraz mam opieprz przez ciebie" to trochę śmiesznie wyglądało. Ale nie przyszłam tu, aby się pośmiać, tylko w innym celu. Dałam znać reszcie, że jestem z Angelą.

Kuba - dobra, no to co, czekamy na kogoś jeszcze, nie? - powiedział, specjalnie nie wspominając o kogo chodzi. Angela patrzyła na to wszystko lekko zdziwiona, ale my z Kubą się tym wcale nie przejęliśmy

Angela pov

Zastanawiałam się co oni znowu wymyślili. Nie myślałam długo, gdyż usłyszałam kroki. Nie wiedziałam kto to, ani czego miałabym się po tym kimś spodziewać. Póki co usiadłam na kanapie.

Sasha - jestem, wybaczcie, że tak długo, ale nie mogłam się połapać

Julka - nie no, rozumiem...też na początku nie mogłam się znaleźć w tym mieszkaniu. Usiądź proszę. - byłam zdziwiona, raz, że nie zna tej kobiety, a dwa, że wchodzą sobie bez uprzedzenia.

- przepraszam bardzo, a kto Ci pozwolił wprowadzać gości do MOJEGO mieszkania - powiedziałam podkreślając przy tym słowo "mojego". Julka popatrzyła na mnie jakbym była jakaś tępa, po czym powiedziała

Julka - po pierwsze to jest nasze mieszkanie, a po drugie...ten "gość"  jest ci, albo był ci bardzo dobrze znana. I pozwól, że przedstawię Ci, twoją (i moją) mamę - że co, że jak?! Czyli to by znaczyło, że ona...wróciła? Ale jak? kiedy? Gdzie? tyle pytań, zero odpowiedzi jeszcze chwilę się nie odzywałam, aż w końcu ktoś przerwał tą ciszę

Kuba - dobra ludzie, nie przyszliśmy tutaj na pogaduchy, tylko w sprawie Angeli - gdy to mówił, chyba uświadomiłam sobie parę rzeczy. Ściągnęli tutaj moją matkę, aby...aby mi pomóc, czyli ja mam, aż taki problem? No cóż wpadnięcie w złe towarzystwo to jedno, a.... Wygnanie własnej matki z domu to drugie. No to rzeczywiście jest jakiś problem ze mną, ale co ja zrobię? Wplątałam się w te gówno dobrowolnie, a gdy chciałam z niego wyjść, nie mogłam, nie potrafiłam, tak po prostu. Jakby jakieś złe wspomnienia z przeszłości mi to uniemożliwiały, no tak...te wygnanie. Muszę doprowadzić się do swojego poprzedniego stanu, inaczej źle to się skończy.

- słuchajcie, czyli wy chcecie mi pomóc, tak? - spytałam, aby upewnić się czy dobrze zrozumiałam. Ci utwierdzili mnie w tym, a ja kontynuowałam - to w takim razie, jak? Przecież wpadłam w te gówno w podobny sposób co ty. Ty się wyrwałeś, a ja nie. Co prawda próbowałam, ale na marne. Ciebie pewnie nic nie blokowało, a mnie blokowały wspomnienia, oraz poczucie winy.

Pov Kuba

Mi się wydawało, że przez te jej błędy z przeszłości będzie miała motywację, a nie blokadę. Dziwne...ale czekaj, przecież teraz nie musi się obwiniać, jej matka nie ma jej za złe, więc? Muszę ją przekonać, że już może przestać być w tym całym gównie.

- okej, ale przecież nie powinnaś mieć tej całej "blokady" ja wyrwałem się z tego gówna, przez tą świadomość ile żem złego zrobił. Ty możesz się wyrwać w podobny sposób co ja. Teraz nie jest tak jak wcześniej, że nie mogłaś się wyrwać z powodu poczucia winy, teraz będzie ci dużo łatwiej... Ty wygnałaś swoją matkę z domu, więc ta myśl, aby nie uczynić tego drugi raz i nie dać się omotać, powinno być twoją myślą przewodnią. Jeśli ty z tym nie skończysz sama, to nie skończysz z niczyją pomocą. Jesteś młoda, przed tobą całe życie, no...chyba, że chcesz skończyć w pudle, jak inni cwaniacy, to jak? Pójdziesz dobrą drogą, czy zamierzasz zostać? - aż nie mogę uwierzyć, że mam taką psychologiczną gadkę. Chyba pójdę na psychologa. Angela chwilę myślała, pewnie przetwarzała informację, albo też moją wypowiedź, po czym się odezwała.

Angela - Chcę...chcę spróbować, wyjść, sprzeciwić się mojemu ojcu. - powiedziała w pełni świadoma swoich słów. Nie wierzę, kilka moich słów i już ją przekabaciłem, jestem dumny z siebie. Teraz tylko pokazać ojcu jaką mamy zgraną ekipę i dać go do pierdla.

- no dobrze, czyli moja misja zakończona.

Angela -  a na czym miała polegać ta twoja misja? - spytała udając niewiedzącą, co troszkę mnie irytowało, bo będę musiał jej to tłumaczyć

- ehh...otóż musiałem wzbudzić u ciebie taką jakby...determinację do zmiany, czy teraz zrozumiałaś? - spytałem już bardziej podirytowany, a tylko się uśmiechnęła, jak ona może się tak bezczelnie uśmiechać...nie no, żartuję

Angela - wiem na czym polega, Kuba...chciałam tylko zobaczyć twoją reakcję - powiedziała, po czym nie wytrzymując zaczęła się śmiać. Chciałem się na nią rzucić, powiedzieć jej to, jakie głupie pytanie mi zadała. Ale powstrzymałem się. Bo po co miałbym się na nią rzucać, lepiej niech będzie taka, a nie gorsza. Zastanawiałem się nad tym, co dalej? Angela zmieniona, ojciec (w dalszym ciągu) żyje, matka dziewczyn wróciła, Martin wsiąkł,a my... my stoimy sobie w domu i gadamy. Musimy działać, bo jeśli nie, jeśli nie pozbędziemy się  Zdziśka na stałe, to będzie problem.

- wszystko fajnie pięknie, ale... - zacząłem, a reszta spojrzała na mnie, słuchając co mam ciekawego do powiedzenia - co dalej, co ze Zdziśkiem? Przecież on jest na wolności, zresztą czy kiedyś NIE był na wolności, no właśnie. Musimy go namierzyć, bo na pewno nie jest w swojej starej bazie, a więc? Jakieś pomysły? - zapytałem, a ci jakby otrzeźwiali, i zaczęli myśleć. Przez te 5 minut padło kilka propozycji, ale po dłuższej dyskusji rezygnowaliśmy, bo były trudne w realizacji. Ale w końcu Angela powiedziała.

Angela - ludzie myślałam nad tym trochę i chyba mam dosyć dobry pomysł. Weźmiemy kogoś kto dobrze zna się na informatyce, na przykład Wojtka. Ale oprócz tego Julka będzie musiała być zaatakowana, po tym jak znajdziemy informatyka. I co, dobry pomysł?

- wiesz, mogłoby się udać, ale...kto miałby zaatakować Julkę. To musi być ktoś z grupy ojca. Czekaj, czekaj...czy ty jak wymyślałaś ten plan, to mówiąc że KTOŚ miałby zaatakować Julkę, to...miałaś przez to na myśli, siebie?

Angela - tak, a co? Jeszcze nie zmieniłam się tak całkowicie, więc co mi szkodzi. Jeszcze nie zrobiłam takiej rzeczy, przez którą straciłabym zaufanie u szefa. Mogłabym zaproponować mu atak na Julkę (oczywiście upozorowany) i wtedy, kiedy ktoś by to zobaczył, w sensie to jak "napadamy"  na Julę to mógłby zadzwonić na policję, a ja bym podała współrzędne bazy w której znajdowałby się ojciec i by było po wszystkim - powiedziała,  przez cały czas się uśmiechając. Ja po krótkiej "analizie" tego planu uznałem, że mógłby się udać.

- wiesz, moim zdaniem, to... Mogłoby się udać. Jak ty to wymyśliłaś?

Angela -  a bardzo prosto. Pomyślałam, że moja zmiana póki co i tak by nic nie dała, więc pomyślałam, że mogłaby się nawet przydać. W sensie jeszcze i tak bym się nie zmieniła, więc...a poza tym, przecież byłam najwierniejszą doradczynią szefa, więc taka propozycja przydałaby mu się. - serio? Chyba za bardzo się pospieszyłem z tą zmianą Angeli. Jeszcze chwila i bym doprowadził do tego, że by w ogóle nie było tego planu.

- dobrze, że jednak nie zmieniłaś się całkowicie - nie wierzę, że to powiedziałem. Ale musiałem, bo by jeszcze zwątpiła w ten plan. Teraz wszystko się zmieni, mam taką szczerą nadzieję.

______________________________________

C.D.N....

Witajcie, kochani! W końcu skończyłam ten rozdział i to kiedy...na sam początek wakacji. Cóż za postęp...fajnie, że ktokolwiek zagląda do tej książki, oraz bardzo wam za to dziękuję. Jak widzicie akcja coraz bardziej się rozkręca (postanowiłam, że nie będzie III części zmiany Angeli, to znaczy...będzie kontynuacja tego wszystkiego, tylko w innej formie, teraz bardziej się skupimy na obaleniu Zdzisia)

Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał. Zachęcam was do komentowania i gwiazdkowania, to...naraska

<BetiGra>



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro