Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 2.

Louis był na siebie zły. Chociaż nie, był wściekły. Tak cholernie wściekły.

Dlaczego musiał zachować się jak palant i wszytko zepsuć?!

Zazwyczaj mógł marnować swoje lekcje angielskiego na słuchaniu seksownego głosu pana Stylesa i rysowanie małych komiksów z nimi w roli głównej.

Ale nie dziś.

Szczerze mówiąc, sam nie wie co w niego wystąpiło.

Może chodziło o to, że słowa nauczyciela tak bardzo go zabolały?

W końcu Lou był zauroczony swoim profesorem od roku i kiedy myślał akurat o tym, jak cudownie wyglądają jego nogi podczas chodzenia po klasie, Styles musiał wszytko zniszczyć.

To nie tak, że Lou dawał sobie jakiekolwiek szanse na związanie się z nim. Chłopak wiedział, że ten pomysł raczej by nie wypalił.

Jednak zawsze mógł marzyć. Mógł siedzieć w swojej ławce i rozkoszować się głębokim brzmieniem słów, które tamten wypowiadał. Mógł obserwować jak jego usta poruszają się w trakcie mówienia. Mógł patrzeć w okno i wyobrażać sobie, że w klasie są tylko oni. Że kolejny miłosny wiersz jest specjalnie dla niego, przeznaczony tylko dla jego uszu.

A teraz odezwał się niszcząc to wszytko.

Bo gdyby nie podchwycił tematu, nie usłyszałby tych bolesnych słów:

Julia była niedoświadczoną małolatą, która chciała wierzyć w szczęśliwe zakończenie dla nich.

Może nie byłoby w tym nic raniącego, gdyby Louis nie miał świadomości, że on sam jest właśnie taką Julią.

I wtedy zrozumiał, że profesor Styles i on nie mają szansy na swoje szczęśliwe zakończenie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro