XXII
Jungkook pov.
Zajrzeć w czeluście ziemi by usłyszeć mowe naszych przodków. By poznać odpowiedzi na męczące pytania. Stoje z Jiminem pod wielką skałą.
-Sikać mi sie chcę.-Stwierdzam, a starszy przewraca oczami.
-Czy ty mógł byś przez chwile być poważny ?
-No wydalanie to powarzna rzecz.
-Eh zamknij się.-Rzuca Hoseok który pojawia się za nami.
-Jimin na co my czekamy ?-Pytam.
-Musze pomyśleć. Czego tak naprawde chcę.
-Poproś o widzenie ze swoją matką i tyle...
-Erthy dziedzic ziemi Cię wzywa.-Mówi Park potężnym głosem, a ze skały wydobywa się światło.
Zasłaniam oczy a gdy blask przestaje oślepiać widzę drobną kobietę.
-Nie będę z tobą rozmawiać Synu chcę rozmawiać jedynie z Hoseokiem.
-Czemu ?-Pyta wyraźnie zły.
-Czemu ? Może dlatego, że nie jesteś godny. Wysyłałam ci tyle ostrzeżeń a ty mimo wszystko pokochałeś te kobietę. Nie można już tego cofnąć bo już ją zhańbiłeś.-Odzywa się pełna wściekłości.
-Czemu nie ona ?-Pyta Jimin.
-Jest córką zdrajcy. Wenus to okrutnik jego brat Merkury też. Ale Wenus był zbyt pewny siebie. Liczył że może posiadać ziemską kochanke i ziemskiego benkarta kiedy jego żona usychała z tesknoty !-Krzyczy matka Parka i znika w skale. Wściekły Jimin krzyczy.
-A i jeszcze jedno. Zapytaj matki swojej lubej jak jej dzieci mają naprawde na imię.-Odzywa sie ostatni raz i zostawia nas z wieloma niewyjaśnionymi sprawami
Zoa pov.
Myśle o Jiminie i jego ramionach zeszłego poranka i o tym kim jego matka była dla mojego ojca.
Gram z Yoongim w szachy ale on z łatwością mnie ogrywa.
-Nie masz litości Neptunie dla mojej ukochanej.-Odzywa się Jimin. Czasem mnie to denerwuje gadają miedzy sobą jak lordowie z tamtej epoki, ale ze mną rozmawiają normalnie.
-Co powiedziała ci matka ?-Zadaje pytanie Yoon gdy Jimin opiera dłonie na moich ramionach.
-Opowiem ci w dobrym momencie.-Odpowiada. Czyli jak mnie nie będzie-Myśle sobie. Czuje dziwne kołowaniene w głowie.
-Gdzie jest Kookie ?-Pytam wstając.
-W sali tronowej kłóci sie z Namjoonem.
-Musze z nim pogadać.
-Odprowadzić Cię skarbie?-Pyta Jimin. Spoglądam na niego i uśmiecham się.
-Nie trzeba.-Mówię głośno. Po czym całuje go w ucho.-Porozmawiamy wieczorem.-Mówię ciszej, a chłopak zagryza wargi i przytakuje.
Ciekawe co mu sie uroiło w ślicznej główce ja mam zamiar tylko z nim pogadać.
Kook wybiega mi na spotkanie i całuje w policzek na przywitanie.
-Co zaszło miedzy tobą, a Jiminem ?-Pyta. Ja robie wielkie oczy. Czy Park wszystkim się już pochwalił ?
-To nie miejsce na takie rozmowy. Choć przeteleportujemy sie na ziemie kupie nam żelki, chipsy i pogadamy u mnie.-Stwierdzam i wtulam sie w chłopaka by nas teleportować.
Ten fanart tak pasuje do tej książki że aż boli <333.
Mam nadzieje ze wam sie podoba robaczki widze że spadła aktywność ;(
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro