Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XV

Zabraliśmy ją do mnie. Więc teraz zostanie ze mną. Gwiazdy mi sprzyjają. Cały czas Zoa była lekko niebecna ale trzymała moją dłoń.
-Dobrze zabierz ją do białej sali.-Mówi Suga. Idę z nią,a za nami leci Kookson.
-Jak to mieszkac na ziemi ?-Pierwsze pytanie.
-Normalnie tak jak na Marsie. Chyba..
-Naprawde macie krwawe igrzyska ? Wgrałem pare razy !
-E nie mamy igrzyska olimpijskie.
-A święto krwi ?
-Nie raczej nie, ale Boże Narodzenie mamy.
-Aaaa to słyszałem, dajecie sobie prezenty, a dużo jest takich jak ty ?
-Ludzi ?
-Nie, kobiet, jesteś pierwszą którą widzę..
-Co, a twoja mama ?
-Moja co ?- Wymiana zdań trwała by pewnie w nieskończoność gdyby nie fakt, że doszliśmy do celu.
Usiadłem na krześle z Kookiem, a Zoe posadziliśmy na łóżku ziemianie nazwaliby je szpitalnym.
Kook siedział blisko dziewczyny.  Ona wyglądała na lekko rozkojarzoną.
-Kookie..tak masz ma imię prawda ?-Pyta patrząc na Kooka, on przytakuje. Zoa uśmiech się do niego.
-Mama to kobieta która Cię urodziła.-Mówi-Skoro żyjesz, musiałeś ją mieć, musiałeś ją znać.-Kook otwiera lekko usta.-Właśnie czy nie łatwiej zapyać moją mame ? Czy mój ojcec to rzeczywiście Merkury ?
-Oj skarbie.-Zaczynam.-Im miniej ludzi wie tym lepiej, nie pamietasz ale juz tu kiedys byłaś, musieliśmy wyczyścić ci pamiec bo tak to przeżyłaś.
Dziewczyna otwiera usta.
-Jestem na ciebie wściekła.
-Co zrobił?!-Zapytał Kook jak zwykle ciekawy jak pięciolatek.
-Zapytaj czego NIE ZROBIŁ.-Mówi dziewczyna patrząc na mnie zła.
Podchodze do niej i pochylam sie tak by byc jak najbliżej jej twarzy.
-Skarbie, naprawde nie bądź zła, zrobimy to w lepszej atmosferze.
-O ile wsztystko zaraz pójdzie dobrze i ta banda napaleńców nie usunie Cię z mojego mózgu.-Mówi i widze jak drży jej warga.
-Poczułaś coś do Taehyunga?
- Co nie ja Jimin ja Cię bardzo, ale to bardzo pragne. Em to strasznie nieprzyzwoite, przepraszam.
-Nie szkodzi lubię jak mówisz że mnie potrzbujesz i porządasz. Ja ciebie też pragne Zoa, bardziej niż myślisz, ale nie możemy tego narazie zrobić.-Mówię, a dziewczyna wzrusza ramionami, widze ,że jest niepocieszona, ale co ja mogę zrobić prawo jest prawem.
Jeżeli jest córką Merkurego nic nas nie ogranicza, patrze na jej ciemne pofalowane włosy opadające na ramiona. Delikatnie unoszone przez jej oddech. Każda ta delikatna czynność strasznie mnie pobudza.
Zoa mnie pragnie.
Mnie nie Taehyunga.
Czy tak już zostanie ?
Rozmyślanie przerwał mi ktoś kto wtargnął do sali....

C.D.N.

******

Piszcie co się dalej stanie ;3 heheheh
No i standard jak wam się podobało 💜


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro