Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XI

Z Jiminem siedzieliśmy obok siebie. Naprzeciwko nas siedziały bliźniaki i Jin, a u szczytu stołu mama.
-To czemu wróciliście wcześniej ?-Pytam nakładając Jiminowi na talerz sałatke grecką.
-Musiałam wrócic po firmowego laptopa.-Mówi mama.-Wiesz że bez niego się nie ruszam.
-A chłopcy ?-Pytam wskazując na młodszych braci brodą.
-Uparli się zeby jechać. Chyba się stesknili.
-Wcale nie.-Mówi Lee.-Ale gdybyśmy nie pojechali nie poznali byśmy twojego męża.-Mówi biorąc resztę naleśnika do buzi.
-Jimin nie jest moim mężem.-Cedzę przez zęby.
-Jeszcze.-Mówi Jin i puszcza mi oczko.
Jimin spojrzał na niego i poruszył wymownie brwiami. Super mój zjebany brat i bardziej zjebany chłopak, nie-chłopak znaleźli wspólny język.
Genialnie po prostu. Po śniadaniu poszłam z Jiminem na górę. W moim pokoju siedzieli już chłopcy.
-Możecie wyjść ?-Pytam, a Sung i Lee patrzą na mbie z uśmiechem.
-Nie, mama kazała nam u ciebie siedzieć żebyście czegoś nie zmajstrowali.-Mówi Sung pokazując szczerbaty uśmiech.
-Co mielibyśmy zmajstrować?-Pyta Jimin siadając miedzy moimy braćmi.
-No mama myśli że zrobisz jej dzidzie ja to myśle że raczej nie, a Sung to głupi jest bo myśli że ty chcesz ją porwać.
-Kiedyś wam ją porwe jak będziecie spać.-Mówi Jimin i zaczyna wojne na poduszki z chłopcami. Jadka trwała długo. Serio długo zdążyłam zaprojektować dwa tatuaże.
-Dobra starczy.-Mówię gdy chłopcy zaczynają skakać nad  Jiminem i bić go na zmianę poduszkami.
-Do siebie natychmiast. Dziś znowu lecicie do babci.-Mówię poważnym tonem.
-My chcemy zostać z tobą i Jinem i Jiminem. Niech mama leci sama skoro wzieła już tego laptopa.-Mówi Lee. Ja przewracam oczami no nie da mu się przetłumaczyć.
-No to jak nie polecicie to nie bedziecie mogli powiedzieć babci o tym że mam chłopaka.-Powiedziałam i wtedy chłopcy otworzyli buzię. Uwielbiali mowic komus cos poraz pierwszy i patrzec na reakcje. W tym samym momencie wybiegli z pokoju przekrzykując się.
-Czekaj..-Zaczął Jimin.
- Nie. -Odpowiedziałam bo wiem co miał na myśli.
-Ale sama to powiedziałaś !
-To ze względu na..-Chłopców chciałam powiedzieć, że to ze względu na chłopców, ale Jimin przywarł do moich warg swoimi.
-I tak mnie kochasz.-Mówi.
-No ba.-Opowiadam śmiejąc się i znowu go całuję. Boże on świetnie całuję.

C.D.N.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro