XI
Z Jiminem siedzieliśmy obok siebie. Naprzeciwko nas siedziały bliźniaki i Jin, a u szczytu stołu mama.
-To czemu wróciliście wcześniej ?-Pytam nakładając Jiminowi na talerz sałatke grecką.
-Musiałam wrócic po firmowego laptopa.-Mówi mama.-Wiesz że bez niego się nie ruszam.
-A chłopcy ?-Pytam wskazując na młodszych braci brodą.
-Uparli się zeby jechać. Chyba się stesknili.
-Wcale nie.-Mówi Lee.-Ale gdybyśmy nie pojechali nie poznali byśmy twojego męża.-Mówi biorąc resztę naleśnika do buzi.
-Jimin nie jest moim mężem.-Cedzę przez zęby.
-Jeszcze.-Mówi Jin i puszcza mi oczko.
Jimin spojrzał na niego i poruszył wymownie brwiami. Super mój zjebany brat i bardziej zjebany chłopak, nie-chłopak znaleźli wspólny język.
Genialnie po prostu. Po śniadaniu poszłam z Jiminem na górę. W moim pokoju siedzieli już chłopcy.
-Możecie wyjść ?-Pytam, a Sung i Lee patrzą na mbie z uśmiechem.
-Nie, mama kazała nam u ciebie siedzieć żebyście czegoś nie zmajstrowali.-Mówi Sung pokazując szczerbaty uśmiech.
-Co mielibyśmy zmajstrować?-Pyta Jimin siadając miedzy moimy braćmi.
-No mama myśli że zrobisz jej dzidzie ja to myśle że raczej nie, a Sung to głupi jest bo myśli że ty chcesz ją porwać.
-Kiedyś wam ją porwe jak będziecie spać.-Mówi Jimin i zaczyna wojne na poduszki z chłopcami. Jadka trwała długo. Serio długo zdążyłam zaprojektować dwa tatuaże.
-Dobra starczy.-Mówię gdy chłopcy zaczynają skakać nad Jiminem i bić go na zmianę poduszkami.
-Do siebie natychmiast. Dziś znowu lecicie do babci.-Mówię poważnym tonem.
-My chcemy zostać z tobą i Jinem i Jiminem. Niech mama leci sama skoro wzieła już tego laptopa.-Mówi Lee. Ja przewracam oczami no nie da mu się przetłumaczyć.
-No to jak nie polecicie to nie bedziecie mogli powiedzieć babci o tym że mam chłopaka.-Powiedziałam i wtedy chłopcy otworzyli buzię. Uwielbiali mowic komus cos poraz pierwszy i patrzec na reakcje. W tym samym momencie wybiegli z pokoju przekrzykując się.
-Czekaj..-Zaczął Jimin.
- Nie. -Odpowiedziałam bo wiem co miał na myśli.
-Ale sama to powiedziałaś !
-To ze względu na..-Chłopców chciałam powiedzieć, że to ze względu na chłopców, ale Jimin przywarł do moich warg swoimi.
-I tak mnie kochasz.-Mówi.
-No ba.-Opowiadam śmiejąc się i znowu go całuję. Boże on świetnie całuję.
C.D.N.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro