Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V

Siedziałam jak zawsze na telefonie.
Sarah jest na wyjeździe z chłopakiem, Jackson dał mi dziś wolne więc nie zostało mi nic innego jak leżeć. Schowałam głowę w poduszkę gdy do mojego pokoju ktoś wszedł.
-Stara krowo wstawaj!-Powiedział Jin. Ja tylko parsknełam. Chowając się pod kocem.
-Kto to mówi.. Stary cap.-Powiedziałam ignorując brata.
-O czym tak myślisz ?- Pyta.
-O niczym.-Odpowiadam krótko.Czego on może chcieć, bo uwieżcie mi on zawsze czegoś chcę.
-Taaa jasne, myślisz o Jiminie na 100%.-Zaśmiał się Jin i przez chwile wydało mi się, że ktoś myje okna.
-Zgadza się foczko, myśle o tym jak przelecieć jebanego Parka Jimina.-Zaśmiałam się wtedy coś na mnie skoczyło. Wyjrzałam spod koca. Jin opierał się o futrynę i zwijał ze śmiechu, a na moim brzuchu siedział nikt inny jak jebany ParkChimChim.
-No no, Zoa nie sądziłem, że aż tak bardzo Cię pociągam.-Powiedział Park zbliżając swoją twarz do mojej.
-Muszę Cię zmartwić skarbie, nie pociągasz mnie wcale.-Powiedziałam całując lekko jego nos. Chłopak jęknął niezadowolony i wstał.
-Wamwiaj se mała. Nikt jeszcze nie oparł się wdzięką Parka Jimina.-Zaśmiał się i puścił oczko swojemu lustrzanemu odbiciu.
-No nikt..Bo nikomu sie nie pobobasz.
Park przewrócił oczami i rzucił we mnie poduszką.
*****
-Gdzie idziesz ?- Zapytał Jimin gdy wychodziłam z mieszkania.
-Zanieść prace Jacksonowi.-Mówie i zakładam pośpiesznie buty.
-To ja z tobą.-Powiedział i szybko ubrał swoje czarne Vansy.
Oho urocza.klusia_Jimin.exe. mode on
Czasem ChimChim tak już miał. Potrafił być na maxa seksowny, a po chwili zmieniał sie w uroczą kluskę.
Wyszliśmy z domu oczywiście Jimin był jakby do mnie przylepiony.
Weszłam zapleczem do studia i jednocześnie domu Jacksona.
-Hejo!-Wydarłam się, a z piętra zbiegł Jackson. Na piętrze było jego skoromne mieszkanko. Był to raczej strych przerobiony na mieszkanie.
Aneks kuchenny łączony z jadalnią i salonem wiadomo łazienka i sypialnia. Tyle to wszystko.
-Cześć Myszo !-Odkrzyknął Wang z kuchni. Zauważyłam, że wyraz twarzy Jimina się zmienia.
Wchodzimy do
salono-kuchnio-jadalni. Jackson otwiera lekko usta na widok Parka. No cóż, pierwszy raz przyszłam do niego z jakimś gościem. Witam Jacksona lekkim całusem w polik, a Jimin podaje mu rękę.
-Em zostajecie na piwie ?-Pyta lekko zdziwiony.
-Nie przyniosłam tylko szkice.-Mówie wieszając moje nowe prace na tablicy korkowej. Wang podchodzi do mnie i kładzie swoje duże dłonie na moich biodrach.
-Wszystkie są zdumiewające. Może poza jedną popraw ją lub wyrzuć.-Powiedział wskazując na rysunek tatuażu, który przedstawiał chłopca i dziewczynke pod żółtym kocem, patrzących na gwiazdy. Tak ten rysunek miał przedstawiać mnie i Jimina.
-A mi właśnie ten podoba się najbardziej.-Wyznał Jimin uśmiechając się do mnie.
-Ta?-Pyta Jackson z przekąsem.-To go se wytatuuj.
-Chętnie.-Powiedział Jimin z niewzruszonym wyrazem twarzy.
Poczułam jak moje serce przestaje bić. Jimin chce ten tatuaż. Pomyślałam o tym ,że też bym go chciała,chciała na zawsze..
Tatuaż ? Czy Jimina ?

Taki rozdział po chwilowej nieobecności. Szkoła zabija mnie xD
Napiszcie jak się wam podobało :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro