Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IV

-To skąd jesteś Jimin ?-Powtórzyłam pytanie. Chłopak lekko chrząka.
- Zamierzasz mi chyba powiedzieć?- Zapytałam unosząc brew. Chłopak nerwowo potarł dłonią swój kark. -Zoa mieszkam w Seulu jestem normalnym człowiekiem.Co ci przyszło do główki ?- Zapytał chłopak pukając mnie w czoło. Uśmiechnęłaś się lekko do chłopaka. Przypomniało ci się jak Jimin będąc chłopcem zapytał kim jest mama... - Wiesz Zoa ja muszę już iść. Tak naprawdę nie było mnie w domu cały dzień..- Wydukał chłopak gdy wkładałaś talerze do zlewu.-Będę leciał.- Jimin szybko przytulił mnie od tyłu,a potem usłyszałam jak trzaska drzwiami i wychodzi.
- Dziwny ten twój chłopak.-Powiedział Jin stając w drzwiach.- Jakiś taki nieśmiały.- Wyznał chłopak zerkając na ciebie.
- W przeciwieństwie od ciebie nie zaciąga od razu dziewczyny do łóżka. Jest kulturalny.
-Ciotowaty-Parsknął mój brat. Uśmiecham się mimo że nie powinnam. Dopijam kawe i biegnę na pietro po teczke z szkicami tatuaży.
Na moim łóżku został żółty koc Jimina który ten przyniósł ze sobą.
Dotykam opuszkami palców mięki materiał i uśmiecham się, dzwoni telefon.
-Halo Jackson ?
-Gdzie ty się podziewasz ?!
-Już idę, zaraz będę..
-Rusz się!
~~~~~~~

Jimin.pov.

Po wyjściu od Zoi kieruję się na plac zabaw. Na przetartym już boisku do gry w klasy staję na numerze trzy.
*Terra Mater est malum* mówie sobie w myślach, mija ułamek sekundy a jestem już na mojej gwieździe w moim domu.
Wchodzę do długiego korytarza mojego pałacu a tam już czeka na mnie wściekły JungKook przodek ludu marsa.
-Gdzie ty byłeś co ty wyprawiasz ?! Rada zaczeła się godzine temu !
-Poznałem najcudowniejszą lecz ulotną rzecz..-Odpowiedziałem omijając jego pytania.
-Co takiego ?-Zapytał chłopak i stanął w miejscum
-Lepsze pytanie: kogo takiego?-Powiedziałem posyłając mu chytry uśmiech. -Choć lepiej Kook. Wiesz że nie toleruje spóźnień.-Zaśmiałem się, a chłopak zrobił się czerwony ze złości. Łatwo się denerwuje.
Wszyscy byli na miejscu.
Mars-JungKook
Satrurn-Hoseok
Jowisz- Namjoon
Uran- Yoongi
Neptun-Taehyung
Ziemia-Ja.
-Cześć przepraszam że musieliscie czekać. Powiedziałem i skierowałem się w strone mojego tronu na którym siedział rozkraczony Tae.
-O jesteś? A już myslałem, że nastąpił ten dzień kiedy Park Jimin zmądrzał i zdecydował oddać posadę w odpowiednie ręce..-Parsknął Tae.
-Spiepszaj Taehyung. To że masz ochote na przejęcie mojej planety nie znaczy, że jesteś odpowiedni.-Chłopak tylko uśmiechnął się pod nosem i wrócił na swoje miejsce.
-Możemy zaczynać?- Zapytał JungKook krecąc się na krześle.
Ten dzieciak był naprawdę wulkanem energi typowy syn Marsa, nie usiedzi na miejscu godziny..
-Możemy.-Powiedział Yoongi.
-Co Cię zatrzymała Jiminie ?-Padło pytanie ze strony Hoseoka.
-Ziemianka !-Krzyknął JungKook który nigdy nie może tez powstrzymac sie od paplania.
-Ah ziemianki zawsze były piękne!-Zachwycał się Namjoon.
-Kiedy ja ostatnio byłem na ziemi ?! Jakieś 90 lat temu! Na Uranie nic tylko skały skute lodem.Jimin w najbliższym terminie odwiedze Cię na ziemi.-Krzyknął Yoongi zwracając się do mnie.
Na sali każdy przekrzykiwał każdego.Ja byłem zatopiony w myślach. Myślałem o najpiekniejszej dziewczynie do której wróciłem, którą wreszcie znalazłem.

------
Niebawem szkoła więc chyba raczej rzadko będę dodawać więc nacieszcie się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro