Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4 gra

Autorka: *Po jakże ciekawych obowiązkach wreszcie postanawia się ruszyć i to napisać*

*

Autorka: JA SIĘ JUŻ RUSZYŁAM WIĘC WSZYSCY DO SAPONU!!

Fudou: Okej, okej.. Nie krzycz.

Wszyscy: *już w salonie*

Autorka: No to lecimy. *wzdycha* Gdyby tylko dało się mówić, a to samo by się pisało.. Eh, dobra. Pierwsze od GwiazdkaV2, Hikaru, lubisz jeszcze gwiazdkę?

Hikaru: Tak! Bardzo! *uśmiecha się miło*

Autorka: *rozkmina* Jakim cudem ja to pisze o 23:30, skoro jeszcze przed chwilą była 19:00? *myślenie* Nie ważne. Froy, ubierz się w suknię ślubną.

Froy: Skąd ja ci wytrzasnę suknię ślubną?

Autorka: *chwilę myśli* REKFIZYTOR!!!

Bracia Autorki: *wbiegają z sporą torbą*

Autorka: Jaki masz rozmiar?

Froy: Eee..

Autorka: Trudno dam ci jeden z tych średnich. *szpera chwilę w torbie* Masz. *podaje białą suknię*

Froy: Wielkie dzięki, wiesz? *bierze suknię z naburmuszoną miną i idzie się przebrać*

Autorka: Dalej, Hikaru. Ubierz się w garnitur.

Hikaru: Ci twoi bracia mają jakiś? Bo swojego nie mam pod ręką..

Autorka: No ba, że mają! *znowu szpera w torbie i podaje czarny garniak*

Hikaru: Dzięki.. *czeka aż Froy wyjdzie z łazienki, by sam mógł wejść*

Froy: *po dłuższej chwili wychodzi* Jak wy możecie w tym chodzić?! *pokazuje dłonią na kremowe buty na wysokim obcasie*

Autorka: Sama nie wiem. Preferuję w trampki. Od bólu polecam zaczynanie nauki od balerin. Potem się przyzwyczaisz. *wzrusza ramionami*

Froy: No jakoś chyba nie wierzę.. *siada na swoim miejscu*

Hikaru: *wchodzi do łazienki się przebrać*

Autorka: *czyta dalej* Froy i Hikaru mają tu i teraz wziąść ślub.

Autorka: Oł... *przypomina sobie wszystkie śluby, na których prawie spała i nie uważała na żadnym* Trzeba było uważać choć na jednym.. Wiedziałabym co pisać..

Fudou: Twój problem. *je banana*

Autorka: Tia...

Hikaru: *wychodzi z łazienki* O co chodzi?

Kira: Od dziś będziesz żonaty.

Hikaru: CO?!

Autorka: Dobra, trzeba ustalić kto ksiądz.

Kira: Ja się nadaję, w końcu jestem Bogiem.

Haizaki: Tobie podziękujemy. Coś pomylisz i będzie klapa.

Autorka: To kto?

Nosaka: Nishikage.

Nishikage: C-- *nawet nikt mu nie da dokończyć*

Autorka: A więc ustalone. Zaraz.. Nie. Haizaki robi za księdza.

Kira: Czemu on?!

Autorka: Bo takie ma wyzwanie :P Świadkowie to Mitsuru i Asuto (Oni przez autorkę wybrani). Dalej się tam już dobierzcie, bo ja się na ślubach nie znam.

*Przygotowania długo nie trwały, ślub zaczął się po 10 minutach opóźnień. Oczywiście Autorka niezbyt uważała, więc nie opowie co się dokładnie stało. Ważne, że nie było żadnych sprzeciwów, a Froy i Hikaru już są razem ;)*

Autorka: I jak tam? Imprezę wyprawimy po grze. O tym nie zapomnę. Więc lecimy dalej! Wyzwanka od Rihonne! Mark, zjedz kolację przygotowaną przez Nelly.

Mark: Zrobię to! Łaatwe *w myślach: "Przecież ja prędzej zdechne..."*

Nelly: Propo. Wczoraj nie zjadłeś, więc po prostu odgrzeje. *wstaje i idzie do kuchni*

Wszyscy: Wyrazy współczucia, Mark.

Mark: Dzięki...

Nelly: *wraca* Proszę. *podaje Mark'owi ramen*

Mark: Dziękuję. *w myślach: "Oby to było jadalne..* *po chwili próbuje*

Wszyscy: *chwila ciszy* Nie umarł! Jest dobrze!!

Nelly: Wielkie dzięki..

Autorka: Wracając. Byron, zetnij włosy.

Byron: W sumie już dawno chciałem to zrobić.. Mogę po grze pójść do fryzjera? Teraz mi się nie chce.

Autorka: Pewnie, grunt, że wykonasz wyzwanie. A propo! Gwiazdko, Kira jednak wykonał wyzwanie.

Kira: *wredny uśmiech* Mówiłem. "Wykonam je z przyjemnością".

Haizaki: Tia.. *-,-*

Kira: Według mnie, tak Ci o wiele lepiej.

Haizaki: Wielkie dzięki za pocieszenie.

Autorka: Wracajmy już do wyzwań. Tatsuya, napisz wiersz dla Mido.

Tatsuya: Się robi! *bierze kartkę i siada przy biurku*

Autorka: Tylko szybko!

Tatsuya: Nie marudź, sama czasem piszesz jeden rozdział dwa tygodnie.

Autorka: *-,-* Dobra, niech ci będzie. Jack, wymień się ubraniami ze Scotty'm i noście je do końca gry.

Scotty: Ja się zamieszczę, owinę z osiem razy, ale się zmieszczę.

Jack: Ze mną gożej...

Jack&Scotty: *idą się przebrać*

Autorka: Zanim Jack się wciśnie w rzeczy Scotty'ego to trochę minie. Dalej, pytania i wyzwania od user49303729! Idziemy do lasu!

Wszyscy: Wait, po co?

Autorka: Bo Atsuya ma wyzwanie.

Froy: Ja w tym nawet nie ustoję! *pokazuje spowrotem na "niewygodne buty"*

Autorka: Trudno, Hikaru cię zaniesie. *wzrusza ramionami*

*W lesie*

Autorka: Okej. Atsuya, masz zabić niedźwiedzia na oczach wszystkich.

Atsuya: No nie wiem czy akurat w tym lesie są niedźwiedzie.. *zastanawia się* Jak się znajdzie, to to zrobię.

Atsuya: *odszedł parę kroków dalej by chociaż sprawdzić, czy tu w ogóle są jakieś niedźwiedzie*

Autorka: *ziewa* To se poczekamy.. Oczywiście w ciszy..

Atsuya: Powinny być tam gdzieś.. *idzie dalej wgłąb lasu, oczywiście wszyscy za nim*

Mark: *szeptem* To jest z lekka straszne..

Axel: Zgadzam się..

Atsuya: Okej, wy tu czekacie i patrzycie. Może nauczycie się chociaż podstawowych podstaw samoobrony.

Fudou: Mądrala się znalazł..

Atsuya: Ta, ciekawe kto cię ostatnio wyciągał z kłopotów.

Fudou: *nic nie mówi tylko je kolejnego banana*

Atsuya: Eh.. *idzie powoli w stronę niedźwiedzia*

Autorka: (Dla ludzi o słabszych nerwach skróce) Drużyna niezbytnio była zachwycona widokiem. I tyle. Wyobraźcie sobie sami ;) Napisałabym, ale 1. Nie chce mi się. 2. Ludzie są różni, z tymi mocniejszymi nerwami i tymi słabszymi.

*spowrotem w salonie*

Mark: Nadal uważam, że to był okropny widok..

Shirou: Przyzwyczajaj się.

Autorka: Dobra. Nie ważne już. Froy, oddajesz do drużyny ojca.

Froy: Posłuchaj sobie "Normalnej rozmowy ojca z synem". *dzwoni do taty i włącza na głośnomówiący*

Tata Froy'a: Słucham?

Froy: Ojcze, mógłbyś przyjść?

Tata Froy'a: Nie mam czasu. Może później. *rozłącza się*

Froy: *wzdycha* Tak jest zawsze.

Autorka: Rozumiem.. Pytania. Atsuya, dlaczego ufasz tylko bratu?

Atsuya: Gdyż tylko on na to zasługuje.

Autorka: A dlaczego nosisz ten szalik?

Atsuya: No.. Um.. Przyzwyczajenie. Kiedyś dostałem go od Shirou.

Autorka: Ile potrzebujesz dziennie treningu?

Atsuya: Czemu to wszystko do mnie? To zależy, czasem trenuję godzinę, czasem więcej. Zazwyczaj mój trening jest nietypowy.. Typu trenuję sam, zazwyczaj w lesie.

Autorka: Zrozumiałe. *zamyka zeszyt* A no tak, prawie zapomniałam. TATSUYA!

Tatsuya: Już idę.. *siada na miejscu z kartką w ręku*

Autorka: Czytaj.

Tatsuya: Nie idzie mi w wiersze.
Twój uśmiech z rana,
jest niczym strach na smutki.
Zawsze pomaga,
choć o tym nie wiesz.
Jednego dnia potrafisz wiele zdziałać,
chociaż takiego nie masz zamiaru.
Sama twoja obecność sprawia mi radość.
Pistacjo kochana, nigdy nie zwątp,
ile możesz pomóc i zdziałać.
Za twój jeden uśmiech dałbym wiele,
gdyż ten uśmiech jest mym całym światem.
Tak jak ty, Przyjacielu.

Autorka: I co o tym sądzicie? ^^ Swoją drogą, spać mi się chce.. Dobranoc! 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro