Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

  W miasteczku Atlanta City nie było nic niezwykłego. Ale tylko na pierwszy rzut oka...
- Aquen! Gdzie jest moja książka od Miony!?- krzyczy Aqua. 

- Coś mi się wydaje że jej już nie odzyskasz.- odkrzykuje ciocia, patrząc na próby zamienienia książki w dzbanek. Oczywiście wykonywane przez Aquen'a.

Tu przydałyby się wyjaśnienia, kim jest ta ciocia. A więc generalna znana jako profesor transmutacji, Minewra Mcgonagall.  Wiem trochę dziwne, ale to najszczersza prawda. 

Będąc przy wyjaśnieniach wyjaśnijmy sobie jeszcze jedną rzecz. A mianowicie jak też oni się tu znaleźli. A więc pewnego dnia profesor Mcgonagall przechadzała się po mugolskiej (niemagicznej) części Londynu. Bowiem potrzebowała znaleźć prezent dla swojej przyjaciółki (nawiasem mówiąc zafascynowanej mugolami). Gdy w pewnym momencie, zobaczyła jakąś dziwną istotę trzymającą dwójkę dzieci, a dokładniej noworodków. Po ruchach tej istoty mogła wywnioskować, że nie ma przyjaznych zamiarów wobec nich. Szczęściem i nieszczęściem było to, że była sama w tym zaułku, oczywiście poza dziećmi i tą kreaturą. Bez zastanowienia postanowiła im pomóc. Więc rzuciła parę zaklęć i tym sposobem stworzenie zmieniło się w pył, a dzieci spadły na ziemie. Szybko do nich podbiegła, lecz nie znalazła nic świadczącego o ich rodzicach, więc zauroczona nimi, adoptowała je. I tym sposobem bliźniaki znalazły się u niej. 

Ale wracajmy do tamtych zdarzeń. Aqua wbiegając do salonu, na widok swojego brata z książką w ręce, zresztą poszukiwaną przez nią,  dostała chęci użycia pewnego niezbyt miłego zaklęcia... Minewra chcąc załagodzić sytuację postanowiła wysłać bliźniaki na plażę. Dała im 'najpotrzebniejsze' rzeczy na taką 'wyprawę',  między innymi trochę mugolskich pieniędzy (w końcu to mugolskie miasteczko), ręczniki, wode, fasolki wszystkich smaków.

 Gdy wyszli, sama udała się do hogwartu, aby załatwić pewne sprawy z profesorem Dumbledor'em. 

No, ale wróćmy do rodzeństwa. Po dotarciu na plaże postanowili od razu wejść do wody. Po pewnym czasie jednak zmęczenie wzięło górę, a więc postanowili, w akompaniamencie szumu morza, poczytać książkę. Lecz jak to zawsze bywa, nie mogli mieć spokój, albowiem usłyszeli ryk, najpewniej potwora. Rodzeństwo nie zdziwiło się bardzo, bowiem byli oni atakowani już od dawna przez potwory. Na ich szczęście przy jednym z poprzednich starć udało im się zdobyć dwa miecze. 

Ale wróćmy do akcji. Ujrzeli oni dziwny widok - czarnego jak smoła skrzydlatego konia, zapewne pegaza. Skojarzyli go z ich ostatnim snem (jako bliźniakom, śniło im się to samo), w którym był on na pewnym statku. Na który później wbiegły centaury.

Ciąg dalszy nastąpi...

I jak się podobał rozdział

~~~~

Edit 1 (27.06.2020):

~~~~



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro