Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8. Łowca Nagród

 Rey spała na zimnej podłodze okryta jedynie płaszczem, który zostawił jej Kylo. Po raz kolejny się nad nią zlitował. Jej sen był bardzo niespokojny. Wierciła się na wszystkie strony, łkała i zaciskała pięsci. Chciała się obudzić lecz nie mogła.

Zobaczyła siebie w dzieciństwie. Jakku.

A potem Luke. Śmiał się razem z nią, walczyli dla zabawy na miecze świetlne. W walce wręcz Rey nie miała sobie równych. Odparowywała ataki a jej włosy spięte w trzy koki podskakiwały. Nagle dostrzegła biegnącą w ich stronę dziewczynę. Była jednak zbyt daleko by mogła rozpoznać sylwetkę. Luke wyłączył miecz i stanął nieruchomo. " Rey" usłyszała damski głos. Krzyczała do niej. Biegła z całych sił. "Luke zabiję cię!" krzyknęła znowu dziewczyna. Zdezorientowana Rey patrzyła tylko jak w końcu Luke odwraca się do niej plecami i wymierza mieczem w biegnącą dziewczynę. Wciąż nie mogła rozpoznać jej twarzy jakby była za osłoną. "Luke, pozwól jej!" wrzasnęła, mając nadzieję że Luke nie zrobi jej krzywdy. Niestety w tym samym momencie dziewczyna upadła a chmura piasku wzbiła się w powietrze osiadając na jej martwym ciele. " Nie!" Rey rzuciła się by ją uratować, lecz niespodziewanie drogę zagrodziła jej...Ona sama. Sobowtór. "Nie możesz jej pomóc. To Luke jest dobry. Luke jest Twoim Mistrzem". 

W piękny słoneczny dzień czarnoskóry chłopak przemierzał aleje targowe w poszukiwaniu nowych butów, gdyż po ostatnim biegu odpadły mu podeszwy. Zawsze wiedział że nie należy kupować tych najtańszych, gdyż to się właśnie tak kończy...

Rozmaite rasy krzyczały do niego próbując skusić go do kupna swoich przedmiotów, lecz Finn nie poddawał się i dzielnie szedł dalej. Słońce prażyło go w ramiona, poczuł że robi mu się duszno. Kupił u pewnej kobiety zimny napój owocowy i usiadł w zaułku by odetchnąć.

Nagle poczuł jak ktoś go pociąga za kamizelkę do tyłu. Napój wyleciał mu z ręki.

Czyjaś szorstka dłoń zakryła mu usta i Finn spanikowany znieruchomiał.

- Jesteś Finn, zgadza się?

Finn pokiwał głową i zaczął coś jęczeć.

- Puszczę cię, ale nie uciekaj i nie krzycz. Chcę tylko porozmawiać. Jasne?

Finn znowu pokiwał głową choć rwał się do ucieczki.

Obcy uwolnił go i odwrócił się by spojrzeć chłopakowi w twarz.

Finn ujrzał zamaskowanego mężczyznę w ciemnych goglach i granatowej szacie. Za pasem trzymał różne rodzaje broni.

- Co się stało z Zakonem Jedi? Odpowiadaj - zażądał.

- Z-został opuszczony. Nikogo tam nie ma - odpowiadał zgodnie z prawdą Finn zastanawiając się jednocześnie jak zbiec.

- A co ze Skywalkerem i jego uczniami? Też uciekli?

- Tak.

- Dostali się do Ruchu Oporu, hę?

Zamaskowany męzczyzna nie oczekiwał na to pytanie odpowiedzi, gdyż to była oczywistość. Chciał wzbudzić strach w swojej ofierze. Przybliżył się.

- Rey jest ci bardzo dobrze znana, zgadza się?

Tego pytania chłopak się nie spodziewał. Co ma odpowiedzieć?

- Znam ją z widzenia.

- Bzdury. Właśnie jej szukam. A w zasadzie to jej siostry.

Finn podniósł wzrok. Rey ma siostrę?

- Podobno to jakaś buntowniczka. Tyle wiem. Jest poszukiwana.

Finn wyprostował się i wypuścił powietrze. Czyli chodzi o Rey, a nie o niego. Rey żyje!

- Potrzebuję osoby która potrafi dobrze strzelać. Czyli ciebie. Wiem że jesteś byłym Szturmowcem więc zapewne znasz ich statek. Akcja nie potrwa dłużej niż parę dni. Dostaniesz za to kredyty i... - spojrzał na jego stopy. - I buty. 







No hej.
Lubicie Finna?
Jak tam wolicie więcej akcji? Spokojnie, zaraz się rozkręci :3
Widzę że Was tu coraz więcej więc bardzo się cieszę, że czytacie i się podoba <3
Postaram się częściej dodawać rozdziały, teraz gdy zamknęli szkoły (wirus) mam więcej czasu.

Xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro