Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3. Anabell

Han odpoczywał na tapczanie w swoim Sokole Millenium.  Do przylotu na D'Qar pozostał jeden długi dzień. Czyścił swoją broń gdy podeszła do niego brązowowłosa dziewczyna. Na statku nie było za wiele pełnowartościowego pożywienia lecz wraz z innymi więźniarkami i kapitanem doszukali się puszek które szybko skonsumowali.

Dziewczyna odzyskała energię i opatrzyła rany które zrobiła jej Phasma podczas przesłuchiwania. Jej włosy spięte niedbale w kok odsłaniały jej posiniaczoną twarz.

Han wskazał miejsce obok by usiadła.

- Potrzebuję dostać się w miejsce które nie będzie pod okupacją Porządku - wypowiedziała a jej głos był aksamitny choć stanowczy.

Chewie który siedział kilka metrów dalej odwrócił się w ich stronę wyraźnie zainteresowany.

- Lecimy na D'Qar, tam jest nasza baza Rebeliantów. Będziesz bezpieczna - uspokoił ją mężczyzna wciąż wdzięczny za ocalenie życia.

- Nie jestem Rebeliantką - odparła dziewczyna z naciskiem.

Han przestał polerować blaster i znieruchomiał. Czyżby miał do czynienia z wrogiem?

-To znaczy...Nie jestem po niczyjej stronie. Walczę z tymi którzy mnie krzywdzą i pomagam tym, którzy pomagają mnie.

- Jak masz na imię? - spytał nieoczekiwanie Solo podnosząc brew.

- Anabell.

- Jak się tu znalazłaś? Ty i tamte dziewczęta?

Rozmówczyni oparła się o ścianę z zamyśleniem jak wytłumaczyć swoją sytuację i jak ubrać w słowa swoje życie.

- Poznałyśmy się na planecie której nie pamiętam. Zostałyśmy schwytane przez szturmowców za brak dokumentów. Podali nam środek usypiający. Udało nam się wymknąć dzięki... - żachnęła się - dzięki mojej Mocy. Podczas ucieczki natknęłyśmy się na kapitana Ackbar który pomógł nam wejść na transportowiec. Powiedział że możemy się tu ukryć. A potem zostaliśmy napadnięci przez tę żelazną matronę.

Han pokiwał głową. Nie mógł zrozumieć tylko jednego...

-Skoro nienawidzisz wojska Phasmy to dlaczego nie jesteś po stronie Rebelii?

- Rebelia robi dokładnie to samo. Na agresję odpowiada agresją. A wojnę wojną.

Chewie wydał z siebie cichy dźwięk. Anabell przeniosła na niego wzrok.

- Mówi że się mylisz - przetłumaczył pilot. - Oni próbują nas zniszczyć. Nas, których w Galaktyce jest zaledwie 300 a ich tysiące. Jak inaczej mamy się bronić?

- Nie brońcie się. Możecie się poddać. W Galaktyce nigdy nie zapanuje spokój jeśli słabsi będą walczyć za wszelką cenę nie zwracajac uwagi na to ilu ludzi ginie.

Han Solo zaczął żałować że wciągnąl się w tę dyskusję.

Anabell miała w sobie pewien dar a jej neutralność przyciągała do siebie jak magnez. Czy była mądra i rozsądna? Tę kwestię można rozważać. Pewne jednak było to, że Han łatwo nie pozwoli jej odejść i postara się ją zatrzymać w Rebelii. Przypominała mu małego Bena. Gdy był mały, również starał się trzymać własnych poglądów i potrafił być strasznie uparty...








No hej.
Jest mi naprawdę bardzo miło widząc, że kilka osób to czyta ;3
Postaram się abyście się nie zawiedli!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro