19. Spisek
Rey, jako jedyna z załogi potrafiła poruszać się bezszelestnie. Tę umiejętność zyskała dzięki naukom Luka, gdy jeszcze istniał Zakon. I gdy nie było takich problemów...
Z łatwością wślizgnęła sie do budynku Bazy, niepewna swoich działań, bez znajomości planu pomieszczeń. Kierował nią instynkt i delikatne wibracje Mocy sugerujące że w pobliżu znajduje się jakaś energia. Być może to Anabelle, być może Kylo Ren.
Zaczęła się zastanawiać czy jej siostra jeszcze żyje lub czy nie została wydzielona do prac prewencyjnych za jej rzekome przestępstwa.
Przeszła długim korytarzem na palcach, trzymając ściśnięty w dłoni nadajnik do komunikacji z Sokołem. Do tej pory nie natknęła się na żadnego Szturmowca, choć nie traciła czujności.
Pokonała kilka odcinków skrzyżowanych korytarzy które wyglądały niemal identycznie i nagle usłyszała głosy.
Włączyła w nadajniku nagrywarkę i ostrożnie wyjrzała zza rogu. Dostała wstrząsu widząc odgrywaną tam scenę.
Na blacie, tuż obok okna widokowego siedziała Anabelle ubrana w białą długą koszulkę a obok stał Kylo trzymając ją w ramionach.
Zszokowana Rey zdusiła w sobie okrzyk i skupiła się na ich rozmowie.
- Wszystko będzie dobrze, zadbam o to byś doleciała cała i zdrowa.
- Nie zależy mi na tym. Mam tyle spraw które chciałabym załatwić...Tyle pytań bez odpowiedzi.
- Wiem, ale w tej chwili nie jesteś u mnie bezpieczna. Snoke cię dopadnie. Jest największym zagrożeniem.
Snoke? Po ciele podsłuchującej dziewczyny przeszedł dreszcz.
- Razem jesteśmy silniejsi, poradzimy sobie. Zaraz....
Chwila ciszy.
- Czy czujesz to co ja? - Anabelle zmieniła nagle ton głosu rozglądając się dookoła. Kylo zrobił to samo. - Inna energia...
Rey zamarła. Wyczuła ją. Czy to jest odpowiedni moment na działanie?
Wcisnęła guzik w nadajniku, tym samym dając znak załodze, że czas brać się do roboty.
Wyskoczyła zza rogu i jednym ruchem złapała Anabelle za ręce, mocno wykręciła je i założyła sobie ją na plecy co nie do końca się udało, bo Anabelle krzyknęła z bólu. Jej noga uderzyła o blat a spod opatrunku zaczęła sączyć się gęsta krew.
Rey przeklęła, nieświadoma zranienia swojej siostry, i w tym samym momencie Kylo zawołał straż a potem przytrzymał biedną Anę która traciła krew i powoli przestawała kontrolować co się właściwie dzieje.
- Wiedziałem, że po nią przylecisz - warknął do Rey. - Ale jej nie dostaniesz!
W jego dłoń trafił miecz świetlny, który od razu rozbłysnął czerwienią wypełniając przestrzeń jaskrawym kolorem. Rzucił się na Rey, lecz ta odskoczyła.
Zjawili się Szturmowcy celując z blasterów w nadbiegającego Poa i Hana Solo.
- Proszę proszę, mam gości - zadrwił Kylo wlepiając wzrok w swego ojca. Nie czuł absolutnie nic, choć widział na jego twarzy współczucie i czujność.
- Oddaj nam dziewczynę, jest niewinna - Solo, wiedząc że jego prośby na nic się zdadzą postanowił porozmawiać z synem. Nie widział go od tak dawna...Zmężniał, wydoroślał a jego rysy zrobiły się do niego takie podobne.
- Wiem o tym - mruknął Kylo trzymając Anabelle. Jeśli szybko czegoś nie zrobi, wykrwawi się.
- Co jej zrobiłeś?! - wrzasnęła Rey nie bojąc się konfrontacji ze Szturmowcami którzy gromadzili się w korytarzu.
- Niby dlaczego ona was tak obchodzi? Nie jest rebeliantką, jak wy - podniósł głos Ren.
- Jest moją siostrą, głupcze!
Siostrą? Ren zastygł w bezruchu. Na moment jakby czas się zatrzymał...
Anabelle, wciąż mocno krwawiąc przeniosła wzrok na Hana, Poego i Rey. Tuż za nimi pojawiły się droidy R2D2 i BB-8 który piknął kilka razy.
- Nadal nie rozumiesz, Benie? To Rey nas ze sobą połączyła. Jest moją jedyną rodziną - wyszeptała. Nikt poza Renem jej nie usłyszał.
- Oskarżenia na Anabelle zostały przeze mnie anulowane - Kylo zwrócił się do zebranych. - Nie chcę jej skrzywdzić. Lecz wszyscy znajdujemy się w niebezpieczeństwie. Snoke planuje totalną rzeź... Wasza marna armia go nie pokona. Ale ja dam radę, wymyśliłem sposób jak go zabić.
Han Solo słysząc te słowa zaczął się zastanawiać na ile są prawdziwe i co w tej chwili pomyślałaby Leia.
- Nie wciągaj w to Anabelle! - zaprotestowała Rey zbliżając się. Trzymała w dłoniach oderwany kawałek materiału, by obwiązać ranę. Kylo widząc to, pozwolił jej uklęknąć obok.
Straże wymierzali blastery w rebeliantów.
- Za późno. Podczas wizyty ze Snokiem skłamałem, że chcę ją przeciągnąć na swoją stronę. Obiecałem mu to. Potrzebuję jej, by dowieść że mówię prawdę i w ten sposób go obejść. Jeżeli mi pomożecie...to się może udać.
Nikt nie był do końca przekonany. Zaufać Renowi?
Anabelle zaczęła tracić przytomność i głowa opadła jej bezwiednie na kolana siostry.
- Trzymaj się - szepnęła do niej. Kylo pomógł jej zatamować krwotok i wspólnymi siłami zasklepili jej ranę.
Straże patrzyli to na Rena, to na rebeliantów.
- A więc niech będzie - odezwała się Rey patrząc na swoich przyjaciół. - Jeśli nasze wspólne działania mają sprawić, że pozbędziemy się Snoka, wchodzimy w to.
- Zaufaj mi... ojcze - odrzekł Kylo patrząc na Hana.
Mężczyzna opuścił wzrok. Po raz pierwszy od wielu lat usłyszał to słowo. Został nazwany ojcem...
Rebelianci zostali zakuci w elektryczno-wstrząsowe kajdanki a potem wraz z Kylo na czele ruszyli w stronę Komnaty Snoka. Kylo zagroził swoim Szturmowcom, że jeśli komukolwiek wypaplają to, co właśnie się tu dzieje - zostaną natychmiast rozstrzeleni.
Młody mężczyzna koncentrował wszystkie siły, by nie pokazać żadnych emocji. Wiedział, że sytuacja w której się znalazł jest poważna i jeden błąd wystarczy, by Naczelny Wódz skapnął się że to spisek i zdrada.
Anabelle szła obok niego powoli, otumaniona lekami przeciwbólowymi które podał jej droid medyczny.
Nagle zza rogu wyszedł generał Hux.
Jego mina świadczyła o tym, że jest zszokowany widokiem zgrai Rebeliantów o tej porze. Był ubrany w podkoszulek i spodnie do spania. Najwyraźniej wyszedł na korytarz za potrzebą.
- Ty sobie smacznie śpisz, a do naszej Bazy włamali się Rebelianci - rzekł do niego Kylo siląc się na ponury ton.
- Ja...Cóż...
Ren jednym ruchem złapał go za koszulę przyciągając go.
- Przydaj się na coś Hux i zabierz Anabelle do Snoka, nim ja się tam zjawię z tymi degeneratami. Powiedz mu, że może sobie zrobić z nią co chce.
Dziewczyna spojrzała na nich jak na idiotów. Nie dotarło do niej co za chwilę się stanie. Ben chce ją oddać Snokowi? Chyba się przesłyszała...
- Jak sobie życzysz. Widzisz, a nie mówiłem że za długo się z nią bawisz? Kolejna zabawka wpadła ci w ręce, nie za dużo tych dziewczyn? - rudzielec wyszczerzył zęby w uśmiechu i gestem przywołał Anabelle do siebie.
Ta stanęła jak wryta.
- Co to ma znaczyć, Ben? Przez ten cały czas się mną bawiłeś?!
Kylo odwrócił się do niej nie mogąc wydobyć z siebie słowa.
- Ona mówi do ciebie "Ben?" - Hux złapał się za brzuch ze śmiechu. - Nie przypuszczałem że dasz się tak nazywać przez kogoś takiego.
- Zamknij się, do cholery! - Kylo wyciągnął zza pasa miecz świetlny i uaktywnił go.
Armitage przywrócił się natychmiast do porządku, jednak bawiła go mina Anabelle która wyglądała jakby miała się rozpłakać.
Czuła rozpacz i załamanie. Więc jednak to wszystko było tylko na pokaz... Kylo nigdy nie był jej przyjacielem, zaplanował to. Nazwał ją swoją zabawką. A ona chciała być blisko niego bo widziała jaki jest samotny...Ona także była samotna.
Droidy osłonięte kuloodpornymi pancerzami zaczęły coraz bardziej się denerwować.
Poe i reszta przysłuchiwali się w ciszy.
Tylko Rey zaczynała rozumieć, co tu jest grane.
- Zabierz ją do Snoka i rozkaż mu, że może zrobić z nią cokolwiek zechce, mnie nie jest już potrzebna - powtórzył Kylo. Serce biło mu szybko, nie mógł się powstrzymać i spojrzał na Anabelle ukradkiem. Wlepiała w niego nienawistny wzrok. Nie mógł jej powiedzieć że to tylko gra... Nie przed Huxem. Ból był tak silny że zacisnął pięści i odwrócił się do niej plecami chowając miecz.
- Przecież Snoke ją zabije! - krzyknęła Rey.
- Milcz! - Ren posłał jej okrutne spojrzenie.
Czy nikt do cholery nie zrozumiał jego planu? Zastanowił się.
W tym samym czasie Szturmowcy przystawiali blaster do głowy Anabelle i uderzyli ją mocno popychając prosto w łapy Huxa.
Odeszli razem z parą szturmowców.
Sorki, nie mogłam się powstrzymać jak to zobaczyłam to myślę - leci do opowiadania! xD
Xoxo i dziękuję że jesteście <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro