Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16. Potęga a rodzina


Rebeliancka załoga zeskoczyła z nadświetlnej i ruszyła w stronę nieznanej im planety.

Po nadaniu sygnału SOS powstańcy otrzymali komunikat od pewnej rasy, że mogą się skryć, a w podziemiach znajduje się stacja energetyczna.

Tylko Rey nie była zadowolona ze znalezienia nowej kryjówki, podobnie jak Luke i Poe. Siedzieli razem rozmawiając o Anabelle i o tym, jak uratowała Hana Solo.

- Musimy coś zrobić i ją uratować - powiedział Poe nie mogąc dłużej siedzieć w tym samym miejscu.

- Już za późno. Należy do Najwyższego Porządku - odparł Skywalker.

- Istnieje jakiś sposób by ją stamtąd zabrać? - spytała z nadzieją Rey patrząc na Poego który zaczął coś grzebać w swoim plecaku. Rana na jego piersi prawie się zagoiła i pozostały delikatne opuchlizny.

- Rey, jest coś o czym musisz wiedzieć. Wszyscy musicie - wtrącił Luke patrząc na zebranych.

Chewbacca zawył cicho a Leia i Han odwrócili głowy.

- Anabelle ciągnie na ciemną stronę mocy. Jej buntownicza i agresywna postawa utwierdziły mnie w przekonaniu, że podąża niewłaściwą ścieżką. Wychowywała się sama na ulicach, nie potrafiła panować nad swoim darem, nie wiedziała co się z nią dzieje. Wykorzystywała moc do własnych celów. Próbowałem uczyć ją mądrości Jedi, ale ciemność pochłaniała ją coraz bardziej. Zupełnie jak w... - uciął, zauważając jak generał Organa ociera łzę. - Jak w Benie - dokończył spuszczając wzrok.

- To nie prawda - Rey nie ruszyły słowa jej Mistrza. - W Benie ciągle tli się iskra, jest jeszcze szansa...Widziałam to. Ben może się jeszcze nawrócić, tak samo jak Anabelle. To nie koniec! Jeśli polecimy tam, uda nam się ich ściągnąć i wtedy zakończymy wojnę!

Skywalker położył jej dłoń na ramieniu by opanowała emocje.

- Tyle razy próbowaliśmy... Bena już nie ma. Pozostał Kylo Renem. Trzeba skupić się na naszym bezpieczeństwie i przetrwaniu. W Galaktyce mamy sojuszników którzy pomogą nam odbudować Rebelię.

- Sądzę że Rey może mieć rację - odezwał się Poe wyjmując ze swojego plecaka gadżet wyglądający jak chip. - Wiecie co to? Tajne plany Porządku.

* * *

Anabelle znalazła się w myślowym potrzasku, uwięziona między swoimi uczuciami a głosem rozsądku. Egzekucja, która ją czekała została anulowana. Pogodziła z faktem, że nastąpi koniec jej życia, jednak ta wiadomość sprawiła, że czuła się całkowicie zdezorientowana. Co takiego się stało że chcą zachować ją przy życiu?

A przede wszystkim: jakie plany ma wobec niej Kylo Ren - marna kopia Lorda Vadera?

Zrobiła tyle, ile mogła by uratować rebeliantów - skrycie wykradła z płaszcza Generała Huxa chip, który był zabezpieczony hasłami i sugerował, że znajdują się w nim ważne dane. Ona znała się na tym. Informacje o rozmieszczeniu sond namierzających statki i planety. Widywała już takie, a nawet sama konstruowała gdy była nastolatką. Chip przekazała Poemu, jako najważniejszemu pilotowi.

Czy ten czyn wystarczająco nie kwalifikuje jej do roli skazanej na śmierć?

Dodatkowo odkryła w Kylo jego słaby punkt. Udało jej się na moment zagłębić w jego myśli. Również jest w potrzasku. Waha się między jasną a ciemną stroną mocy. Pomiędzy rodziną a potęgą. Więcej nie potrafiła dostrzec, choć po tym co zrobiła myślała że Ren rzuci się na nią z mieczem, tymczasem on po prostu zostawił ją samą. I od tamtej pory minął cały dzień.

Późnym wieczorem Kylo udał się na spotkanie z Najwyższym Przywódcą - Snokiem.

Już od progu przywitała go Czerwona Gwardia a Snoke stał na środku sali z założonymi rękami i wbijał w niego wzrok. To było prawdziwe spotkanie a nie hologram...

Rycerz Ren zrobił krok i znieruchomiał. Był bez maski, miał podkrążone oczy pałające czernią i doskonale można było wyczytywać z jego twarzy emocje. Był przestraszony.

- Kylo - odezwał się Snoke a jego głos był stary i słaby. - Dostałeś ostatnią szansę, którą zmarnowałeś.

Mężczyzna ukląkł na jedno kolano, spuszczając ulegle wzrok.

- Potrzebuję więcej czasu. Jestem na dobrej drodze. Złapałem dziewczynę która...

- Więcej czasu? - Oczy postaci zmrużyły się. - Dostałeś dosyć. Zawiodłeś. Znowu.

Kylo upadł na ziemię, jego czarne włosy zasłoniły mu twarz. Wił się z bólu zadawanego bezpośrednio z Mocy swego Pana. Snoke wdarł się do jego umysłu i dostrzegł młodą dziewczynę która rzuciła w niego krzesłem. Potem obraz urwał się, i nastąpiła sytuacja która miała miejsce o poranku, gdy podczas kolejnego przesłuchiwania wniknęła w jego myśli przeczesując najbardziej wrażliwe i czułe punkty: tęsknotę za rodziną oraz odrazę do samego siebie.

Opuścił dłoń zakończając tortury. Gestem nakazał podnieść osłabionego Rena. Zbliżył się do niego na tyle, że widział swoje odbicie w jego źrenicach które patrzyły na niego z bólem i smutkiem.

- To ciekawe. Pozwalasz jej robić z tobą co jej się podoba. Ma nad tobą władzę. A ty? Dlaczego nie skażesz jej na egzekucję na którą zasługuje?!- wybuchnął Snoke. Głos odbił się echem w całej sali.

- Ja... Nie mogę jej skrzywdzić - odezwał się Kylo sam nie rozumiejąc swoich słów. - Gdybym ją zabił, straciłbym cząstkę siebie. Kierują nią pokłady ciemnej mocy i to tylko kwestia czasu gdy się jej podda. Dopilnuję tego.

Ku jego zdziwieniu, Snoke nagle ryknął śmiechem. Śmiał się głośno a jego szczęka poruszała się zatrważająco.

- Całkiem już odebrano ci zmysły, młody Solo - skomentował Snoke, opanowując się od kolejnej porcji szyderstwa. -  Najpierw ta złomiarka, teraz jakaś buntowniczka rzucająca w ciebie przedmiotami, trzyma z tym rebelianckim ścierwem. Jeśli ci tak na niej zależy, niech stanie u naszego boku.

Kylo już chciał coś odpowiedzieć, jednak kilku gwardzistów chwyciło go za ramiona i wywlokło do windy zamykając za nim drzwi. Nim zdążył mrugnąć, był już w drodze na wyższy poziom.

* * *

Zbliżała się godzina nocna, żołnierze udali się na spoczynek. Kylo szedł do swojej kajuty, peleryna podskakiwała z każdym jego krokiem.

Nagle wyrósł przed nim Generał Hux. Był blady jak kreda.

- R-Ren?

- Czego? - Kylo nie miał ochoty na pogaduszki.

- Nie ma chipa z danymi naszych sond. 


No hej.

Niezmiernie się cieszę, że liczba osób wzrosła do 500 <3 

Na początku miało to być opowiadanie "do szuflady", pisane dla siebie, pod wpływem weny. Teraz widzę, że jednak wielu się podoba. 

Dziękuję!

Xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro