15. Zupełnie tak samo jak Rey
Anabell siedziała w celi gapiąc się w podłogę, gdy usłyszała dźwięk otwieranego zamka. Chwilę zajęło, nim osoba weszła do środka i ukazała się przed nią średniego wzrostu sylwetka mężczyzny podającego sie za Sędzię.
- Jak taka młoda dziewczyna może dopuszczać się takich czynów by zniszczyć sobie życie - pokręcił głową mierząc ją jadowitym spojrzeniem. Był ubrany w luźny, ciemny strój oraz specjalną czarną czapkę a w rękach trzymał kilka papierów. - Kradzieży jest tu tyle, że nie sposób wymienić. Okradałaś zarówno mieszkańców jak i naszych żołnierzy z broni. Nie wspominając o zabiciu jednego z oficerów i podszycie się pod jego nazwisko oraz zestrzelenie kilku cywilów. Co masz na swoją obronę?
- To nie byli cywile, tylko wasi parszywi mordercy odbierający dzieci biednym rodzinom - burknęła a z jej oczu omal nie cisnęły błyskawice.
A więc tak miało wyglądać przesłuchanie. Imperium najważniejsze, lecz krzywda społecznych stworzeń nic dla nikogo nie znaczy.
- Wiedz, że to co powiesz, ma olbrzymie konsekwencje. Czytam dalej - zmrużył oczy pochylając się nad kartką. - Zadźganie ochroniarza, pobicie szturmowców, torturowanie i... powieszenie ich na maszcie? - spojrzał na Anabelle, która uciekła wzrokiem.
To był jej pierwszy raz gdy do walki użyła swojej Mocy. Szturmowcy robili obchód targów i akurat zauważyli Anabell kradnącą owoce. Musiała się jakoś bronić.
- Za te wszystkie przestępstwa skazana jesteś na karę śmierci. Działałaś z premedytacją na szkodę Imperium. Egzekucja rozpocznie się do kilku dni, czeka na zatwierdzenie.
- Nie dam się zgładzić jakiemuś rządowi który myśli że będę przestrzegać prawa! - krzyknęła Anabell prawie wstając z miejsca. Grube ciężkie łańcuchy pociągnęły ją w dół.
Do tej pory nie była po niczyjej stronie mimo przygarnięcia przez rebelię. Ale teraz chyba nadszedł czas, by wybrała...
- Nie ma takiego miejsca w którym bezkarnie można dopuszczać się morderstwa i kradzieży. Kodeks i prawo Imperium są surowe ale sprawiedliwe.
Zamknął teczkę i obrzucając Anę beznamiętnym spojrzeniem. Wyszedł zatrzaskując wrota.
"Nie wiedzą że byłam w jednostce rebeliantów. Łowca zataił tę informację".
Była to jedyna myśl, która ją pocieszała.
Niestety nie na długo.
Po paru godzinach drzwi do sali przesłuchań ponownie się otworzyły i stanął w nich Kylo Ren.
* * *
Wyczuł ją już podczas przejścia tunelem prowadzącym do drugiego sektora Placówki.
Nie mógł się doczekać by z nią porozmawiać. Z drugiej strony - nim wszedł, stał chwilę pod drzwiami i zastanawiał się, czy jest na to gotowy.
" To zwykła prostaczka, czego ja się do cholery boję?!" zganiał się w myślach.
"Na pewno nie jest tak silna jak ja."
Anabelle drzemała z rękami pod głową opartą na stole. Jej nogi były zahaczone o krzesło by nie upaść, a potężne stalowe łańcuchy więziły ją nie pozwalając na swobodne ruchy. Jej niewinność i spokój malowane na bladej twarzy sprawiły, że Kylo osłupiał na ten widok.
Popchnął drzwi które zamknęły się głośno. Ana obudziła się i podniosła głowę.
Ujrzała tą samą postać, którą spotkała ostatnim razem podczas misji ratowania Rey.
Wyczuła w nim ogromne pokłady Ciemnej energii i zadrżała.
- W przeciwieństwie do Rey, ty znacznie bardziej mnie interesujesz- odezwał się mechanicznie przetworzonym głosem wydobywającym się z czarnej maski.
Anabell wyprostowała się, nie bardzo rozumiejąc jego słowa. Zmrużyła oczy. Nic mu nie powie...
- Ostatnio pozwoliłem ci uciec, ale teraz nawet nie próbuj używać sztuczek.
- I tak czeka mnie egzekucja- mruknęła cicho, patrząc na niego z nienawiścią. - Potraficie tylko zabijać.
Ren przechylił delikatnie głowę i usiadł na przeciwko niej. Z bliska wydawała się szczuplejsza. Pod oczami widniały ogromne cienie z przemęczenia.
- Masz 2 wyjścia. Albo będziesz odpowiadać na moje pytania zgodnie z prawdą, albo sam od ciebie wszystko wyciągnę, co jest bardzo bolesne - rzekł Ren starając się mówić rzeczowo.
- Tortury to wasza specjalność - odburknęła Ana przypominając sobie przesłuchiwania na transportowcu przez Phasmę. - Co chcesz wiedzieć?
- Może na początek chcę znać twoje imię.
- Anabell. Nazwiska nie posiadam.
- Skąd pochodzisz?
- Z Jakku. Zostałam sprzedana jako niewolnik.
"Zupełnie tak samo jak Rey" pomyślał Kylo zastanawiając się czy jednak nie wtargnąć do jej umysłu. Bardzo go to kusiło i gdyby nie to, że siedziała tak grzecznie i odpowiadała na każde pytanie, już by to zrobił.
- Czy wiesz gdzie aktualnie znajduje sie kryjówka Rebeliantow?
Anabelle przygryzła wargę mając przed oczami Skywalkera, Hana, Leię i oczywiście Rey...
- Aktualnie nie wiem.
Ren nienawidził takich odpowiedzi. Zadał jej jeszcze pare podchwytliwych pytań a kiedy skończyły mu się pomysły, wstał i już miał opuscic pomieszczenie, gdy niespodziewanie odwrócił się i wymierzył w swojego więźnia cios mieczem świetlnym.
W jednej sekundzie Anabell podniosła się a trzymające ją łańcuchy zostały rozerwane natrafiajac na laserowe ostrze. Dłonie dziewczyny uwolniły się z kajdan które opadły głucho iskrząc się.
Kylo po raz drugi zaatakował zbliżając się niebezpiecznie, widząc w oczach młodej buntowniczki strach, determinację i siłę. Czuł emanującą wokół niej potężną energię i był pewny, że właśnie odkrył jej skrywaną tajemnicę, jaką jest wrażliwość na Moc. A raczej - jej zadziwiające umiejętności w posługiwaniu się Mocą.
Machnął kilka razy mieczem jarzącym czerwienią a dziewczyna wykonała zwinny unik.
Ren bez wahania zadał cios mierząc prosto w jej klatkę piersiową, i w tym samym momencie nie zauważył pędzącego w jego kierunku krzesła które uderzyło w niego mocno. Warknął pod nosem przeklinając swój hełm który zasłaniał mu pole widzenia. Anabelle stała obok metalowego stołu z wyciągniętymi dłońmi przygotowana na ponowne użycie Mocy.
Kylo podniósł się i zdezaktywował miecz świetlny.
- Doskonale, Anabell - rzekł nie kryjąc uznania. - Jesteś tak samo utalentowana jak i głupia.
Na te słowa dziewczyna prychnęła cicho odsłaniając z twarzy kosmyki włosów.
Walka była krótka, lecz ukazała wszystko, co Rycerz Ren chciał wiedzieć.
Wiem, że to nie ma nic wspólnego z Gwiezdnymi Wojnami, ale muszę Was o czymś poinformować - Harry Potter pojawił się na Netflixie! <3 <3
Xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro