5.
Cała rodzina Castillo czuła ulgę, że Violetta znów jest z nimi. Jednak przerażało ich stan Violetty, musiała przejść koszmar. Każdy wiedział, że bez pomocy psychologa, nie obejdzie się dziewczyna.
– Violu chodź, pójdziesz spać – powiedziała ciotka szatynki.
– Zostaniesz ze mną? – zapytała się, mając łzy w oczach.
Angeles jedynie kiwnęła głową. Violetta była jak przerażona dziewczynka, która się boi potworów pod łóżkiem, niestety Violetta się bała teraz ludzi.
Po tym wszystkim młoda Castillo bała się zostawać sama. Obawiała się, że jak zostanie sama, to wszystko znów powróci, że koszmar znów będzie trwał, a Violetta nie będzie mogła się od niego uwolnić.
Blondynka zaprowadziła swoją siostrzenicę do jej sypialni, zostawiając innych w salonie.
– Dasz radę się umyć? – z łagodnością zapytała się Angie.
– Poradzę sobie – szepnęła dziewczyna.
– Przyniosę ci coś do przebrania. – Angeles udała się do szafy Violetty, gdzie wybrała dla niej różową piżamę, po czym zaniosła ją do łazienki.
***
Pan German był wdzięczny Leonowi, że dostarczył jego córkę do domu. W takim razie poprosił go na prywatną rozmowę do jego gabinetu.
– Nie wiem jak mam ci dziękować, Leon – zaczął pan Castillo. – Chcę ci podziękować, że przywiozłeś Violettę do domu.
– Nie musi pan dziękować.
– Chłopce, mów mi po imieniu.
– Dobrze, German – oznajmił szatyn. – Myślę, że powinniśmy zawiadomić policję – dodał.
– Tak, masz rację Leon – rzekł ciemnowłosy mężczyzna. – Czy mogę cię o coś poprosić?
– O co chodzi?
– Wiem, jak ważny byłeś dla Violetty i nadal jesteś. Wiem, jak bardzo cię kocha. Po tym, co ją spotkało, proszę cię, żebyś był przy niej. Ona ciebie teraz najbardziej potrzebuje. Możesz to mi obiecać?
– Obiecuję, że przy mnie jej nic złego nie spotka – zapewnił ją Leon.
Mimo gdyby Violetta nigdy nie chciała być z nim, to Leon i tak przy niej będzie. Nawet jako przyjaciel. Już nigdy jej nie zawiedzie. Będzie przy niej na dobre i na złe. Bo przecież tak zachowują się zakochani. Póki się kochają to żadne kłody pod nogami im nieciężkie.
– Jestem pewny, że mnie nie zawiedziesz – oznajmił ojciec Violetty, kiedy Leon opuścił gabinet.
Szatyn zauważył, że po schodach schodzi jego nauczycielka od śpiewu.
– Violetta śpi? – Spojrzał na blondynkę z pytającym spojrzeniem, a kiedy Angie odpowiedziała tak, to zadał następne pytanie. – Czy mogę do niej wejść?
Angeles się tylko uśmiechnęła, a potem kiwnęła głową, wyrażając zgodę.
W takim razie Leon udał się do pokoju swojej ukochanej. Zobaczył ją podkrążoną we śnie. Uśmiechnął się delikatnie, widząc, że jest bezpieczna w swoim łóżku. Pocałował ją w czoło, co miało znaczyć, że przy nim może czuć się bezpiecznie, że przy nim nic jej się nie stanie. Kiedy miał już wychodzić z pokoju, to Violetta zaczęła się wiercić na łóżku.
– Nie... Nie chcę tego... Proszę, zostaw mnie... – Mówiła dziewczyna przez sen.
Chłopak postanowił się położyć koło niej i jakoś ją uspokoić. Nie chciał, żeby musiała cierpieć nawet przez koszmar.
– Cii. Jesteś już bezpieczna – wyszeptał szatyn, całując ją w czoło. Dopiero po tym Violetta się uspokoiła, a następnie przytuliła się do Leona.
Verdas poczuł się szczęśliwy, że dzięki niemu ona zrobiła się spokojna, a to znaczyło, że Leonowi ufa. Przez chwilę patrzył się na nią, a potem sam usnął.
***
German i Angie postanowili się udać do pokoju Violetty sprawdzić, czy wszystko okey.
– Obudzę go – powiedział pan German, widząc Leona i Violettę razem w jednym łóżku. Przed porwaniem pewnie wpadłby w szał, widząc taką sytuację, ale teraz to nie. German zaufał Leonowi.
– Nie, German. Oni tak ładnie wyglądają – szepnęła Angeles.
– Policja już jest na dole. – Usłyszeli głos Olgi, która weszła do sypialni nastolatki. Wszyscy zeszli na dół.
– Dobry wieczór państwu – oznajmił policjant. - Czy moglibyśmy porozmawiać z pana córką?
– Violetta w tej chwili śpi. Najlepiej będzie, jeśli jutro państwo przyjadą porozmawiać z Violettą – odparł German.
***
W tym samy czasie Francesca zadzwoniła do Camili z dobrą wiadomością.
– Co jest aż tak ważnego, że budzisz mnie w środku nocy, Fran? – zapytała się zaspana Camila.
– Nie uwierzysz – odparła podekscytowana Fran. – Violetta się odnalazła!
– Mówisz poważnie? – Ożywiła się rudowłosa. – To wspaniała wiadomość – dodała.
– Wiem Cami – zgodziła się czarnowłosa z przyjaciółką. – Nasze modlitwy zostały wysłuchane – rzekła włoszka ze wzruszeniem. W końcu wiedziała, że jej najlepsza przyjaciółka jest w domu. Teraz Violetta jest bezpieczna.
– Jutro musimy iść do niej – oznajmiła Włoszka.
– W tym momencie potrzebuje nas bardziej niż kiedykolwiek. Musi wiedzieć, że sama nie jest z tym wszystkim – odparła Torres.
– Teraz potrzebuje przyjaciół.
***
Następnego dnia Violetta obudziła się w swoim łóżku. Na początku była dezorientowana, tym gdzie jest, ale potem przypomniała sobie, że jak uciekła, a następnie znalazł ją Leon. Mimowolnie zaczęła płakać. Kiedy myślała, jaki miała koszmar, to nie wytrzymywała. Jak jakiś obcy jej facet dotykał ją tam, gdzie nie chciała. To było okropne. Szatynka skuliła się na materacu, chowając głowę w kolanach. Przed oczami miała sceny, jak była przetrzymywana bez jej zgody.
– Nie chcę żyć – szepnęła, czując do siebie odrazę.
– Violetto nie mów tak. Masz po co żyć – usłyszała głos Leona, który wszedł do jej pokoju. Złapał za jej policzki, żeby spojrzała na niego.
– Masz po co żyć, dla rodziny, dla swojego ojca, dla Angie, dla przyjaciół i... dla mnie – wyszeptał szatyn. – Gdybyś umarła, to umarłbym z tobą – wyznał Leon.
– Kocham Cię, Violu.
– Nie jestem wart kochania – oznajmiła. – Powinieneś po tym wszystkim mną gardzić.
– Dlaczego miałbym?
– Chcesz kochać dziewczynę, którą zgwał...
Violetta nawet nie mogła wypowiedzieć ostatniego słowa, bo się rozpłakała. Leon przytulił szatynkę, a ta się szybko oderwała od niego i uciekła do łazienki. Wzięła w ręce żyletkę. Spojrzała zapłakanym wzrokiem na swoje odbicie, po czym przejechała metalowym ostrzem po nadgarstku. W tle dało się słyszeć dobijanie się do drzwi, za nim dziewczyna straciła przytomność. Castillo była słaba emocjonalnie i pragnęła teraz tylko śmierci. Nawet Leon nie trzymał jej na tym świecie. Uważała, że bez niej będzie mu lepiej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro