Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29

-...tak więc powinnaś wyjechać do rodziny we Francji-Takimi słowami Lucjusz zakończył długi monolog. Miał w planach mówić dłużej, ale widział że Liliana już prawie zasypia.

-Chętnie-Odpowiedziała spokojnie dziewczyna.

-Żadnego sprzeci...-Zaczął Lucjusz, nim zrozumiał odpowiedź córki.

-Zgadzasz się?-Zapytał zdziwiony.

-Tak-Odpowiedziała Lil.

-Mogłabyś przy okazji dostarczyć mojemu kuzynowi jego udział w zyskach naszej wspólnej firmy? Gobliny ostatnio życzą sobie za dużo-Zapytał Lucjusz, na co Lil skinęła głową.

Po godzinie Lil była już spakowana i gotowa na podróż do Paryża.

-Gobliny przygotowały już pieniądze?-Zapytała ojca, chcąc jak najszybciej wyjechać.

-Tak-Odpowiedział Lucjusz, po czym pożegnał się z córką.

Narcyza i Draco byli nieobecni i pożegnali się z Lil wcześniej.

-To udam się na Pokątną, a potem Paryż-Powiedziała Liliana i deportowała się na Pokątną.

W banku wystarczył jeden podpis po kontroli tożsamości, pieniądze trafiły do zmniejszonego kufra i Lil mogła udać się w stronę punktu deportacyjnego.

W połowie drogi poczuła że zahaczyła o coś butem.

Przystanęła i ze zdziwieniem zauważyła, że zaplątała jej się noga o jakiś antyczny zegarek na łańcuszku.

*Ładny-Pomyślała i schyliła się po zegarek.

Tuż po dotknięciu zegarka wyprostowała się i odkryła że jest w Hogwarcie, a konkretnie na błoniach.

*To musiał być świstoklik-Pomyślała zdziwiona.

-Mogę w czymś pomóc?-Usłyszała nagle znajomy głos Albusa Dumbledore'a.

Chciała się przywitać i deportować po chwili do Paryża, lecz zauważyła coś dziwnego.

*Dumbledore zafarbował włosy-Pomyślała zdziwiona.

Otóż Dumbledore miał kasztanowy kolor włosów.

-Ładny kolor-Powiedziała.

-Dziękuję-Powiedział Dumbledore, uśmiechając się-Mam go od urodzenia-Dokończył.

-Kim pani jest?-Zapytał w końcu Albus.

*Jak  to kim?-Pomyślała zdziwiona.

Jej wyraz twarzy musiał idealnie odzwierciedlać jej myśli, gdyż Dyrektor zapytał:

-Znamy się?

Teraz to Lil kompletnie zgłupiała.

-Czy nie spotkaliśmy się aby w zeszłym tygodniu na 375 rocznicy bitwy pod Fordem?-Zapytał nagle Dyrektor.

*Ale ta rocznica była w 1942-Pomyślała zdezorientowana Liliana.

-Przepraszam, ale który mamy rok?-Zapytała w końcu Lil.

-1942-Odpowiedział Dumbledore, śmiejąc się.

-Ach ta młodzież, taka zabiegana że zapomina nawet jaki jest rok-Zaśmiał się Albus pod nosem.

Lil kompletnie zbladła. 

*To nie był zwyczajny ślistoklik-Podsumowała swoje odkrycie.

*Co teraz?-Pomyślała załamana.

W tych czasach nawet jej rodziców jeszcze nie było.

-Jakiś problem?-Zapytał zdziwiony Albus.

Lil udała że traci przytomność.

*Potrzebuje więcej czasu do namysłu-Stwierdziła, czując jak Dyrektor unosi ją zaklęciem i biegnie do Skrzydła Szpitalnego.

*Myśl, myśl-Lil starała się zmusić do wymyślenia jakiejś historyjki co tu robi.

*Co by zrobili rodzice i Draco?-Zastanawiała się dziewczyna.

Już po chwili Dyrektor położył ją na jakimś łóżku i gdzieś pobiegł.

*Skrzydło Szpitalne-Pomyślała dziewczyna i otworzyła oczy.

Po chwili do jej łóżka podbiegła pielęgniarka z Dyrektorem.

-Już się obudziłaś-Pielęgniarka odetchnęła z ulgą i zaczęła badać dziewczynę.

-Bardzo wysokie tętno-Mówiła pod nosem pielęgniarka, oceniając że tylko to jest nie w porządku.

-Coś musiało ją wystraszyć-Powiedziała do Albus'a, a ten dziwnie się przyglądał Lil.

-Więc, jak się pani nazywa?-Zapytał dyrektor.

-Liliana Greenwood-Odpowiedziała bez zająknięcia Lil.

Lil wiedziała od ojca że ta rodzina wieki temu odgrodziła się od reszty czarodziejskiego świata i nie było sposobu na skontaktowanie się z nimi. Byli bogaci i czystej krwii, więc jej zwyczajne zachowanie nie wyda się nikomu dziwne.

-Panna Greenwood-Powiedział lekko podejrzliwym tonem Dyrektor, lecz nie miał podstaw aby nie uwierzyć.

-W jakim celu przybyła pani do zamku?-Zapytał dyrektor.

-Chciałabym dołączyć na 5 rok-Powiedziała.

5 rok wydał jej się najlepszym rozwiązaniem.

-Nie będzie z tym problemów, zapraszam do mojego gabinetu-Powiedział Dyrektor, po czym oboje wyszli.

Po kilkunastu minutach znajdowali się w gabinecie Drops'a, a Lil miała nakładaną tiarę na głowę.

*Seksualna, niebezpieczna...-Lil usłyszała nagle w swojej głowie śpiew tiary, która widocznie nawet nie zauważyła, że znajduje się na czyjejś głowie.

*Przepraszam?-Zapytała Lil w myślach.

Tiara lekko podskoczyła i pisnęła.

*Wybacz, myślałam że mam urlop aż do 1 Września-Powiedziała zdziwiona tiara i zaczęła wymieniać cechy Lil.

-Slytherin!-Zawołała po chwili tiara i zaczęła nucić jakąś piosenkę.

Albus napisał coś na kartce papieru i machnięciem różdżki wysłał ją.

-Twój Opiekun Domu zaraz się zjawi-Poinformował dziewczynę.

Do gabinetu po kilku minutach ktoś zapukał.

-Proszę-Powiedział Dumbledore.

Do środka wszedł

*Horacy Slughorn-Pomyślała Lil, patrząc na niskiego mężczyznę z pokaźnym brzuszkiem i czarnych włosach. Znała go z albumu mamy i z kilku przyjęć w jej domu.

-Profesorze Slughorn, bardzo mi miło pana poznać-Powiedziała Liliana, wiedząc że mężczyzna uwielbia komplementy.

-Mi również-Odpowiedział uradowany Slughorn, po czym zapytał-Panno...?

-Liliana Greenwood-Odpowiedziała Lil.

-Greenwood-Powiedział cicho nauczyciel, uśmiechając się szeroko.

-Panna Greenwood dołączy na 5 rok i będzie w twoim domu-Powiedział Dyrektor.

-To wyśmienicie-Odpowiedział nauczyciel i podał dziewczynie ramię, które ona przyjęła. Po chwili pożegnali się z Albusem i ruszyli w stronę lochów.

-Jaki jest pani ulubiony przedmiot?-Zapytał zaciekawiony Horacy.

-To zależy od nauczyciela, więc zapewne będą nim eliksiry-Lil nadal podlizywała się mężczyźnie. W końcu Slughorn'a zawsze warto było mieć po swojej stronie.

-Bardzo mi pani schlebia-Odpowiedział szczęśliwy nauczyciel.


Jak coś, to Dumbledore od początku roku szkolnego jest już Dyrektorem w tych czasach :)



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro