Rozdział 33
Leżała na czymś bardzo wygodnym.
Mimo że miała zamknięta oczy, to była pewna że ktoś oprócz niej znajduje się w pomieszczeniu.
Udając że nadal śpi, obróciła się na lewy bok. Chciała po prostu upewnić się, że jej nogi i ręce nie są niczym przykute.
W końcu skąd ma wiedzieć, jak zareagował Voldemort?
Usłyszała ciche kroki i następnie poczuła czyjś oddech na swojej twarzy.
Czuła, jak oddech coraz mocniej atakuje jej twarz-Twarz tej osoby się zbliżała do jej twarzy.
Lil szybko otworzyła oczy i ujrzała pochyloną nad nią dziewczynę.
Była to około piętnastoletnia szatynka o zielonych oczach i delikatnym uśmiechu na ładnej twarzy.
Dziewczyna ubrana była w czarną szatę, jaką Lil widziała u mijanych po drodze do gabinetu Voldka śmierciożercach, ale czymś się różniła.
Niestety Lil na razie nie mogła stwierdzić na czym polega jej inność.
-Obudziłaś się!-Zawołała uśmiechnięta szeroko szatynka.
-Tak-Odpowiedziała zdziwiona entuzjazmem dziewczyny Lil.
-Mówią na mnie KC-Powiedziała rozentuzjazmowana brunetka.
-Liliana-Odpowiedziała niepewnie Lil, po czym zapytała-KC?
-Nie ważne-Zaśmiała się zbyt sztucznie brunetka i jednocześnie machnęła zbywająco ręką.
-Prawie zapomniałam!-Krzyknęła nagle KC i znów się zaśmiała, po czym pstryknęła palcami.
W pokoju pojawiła się młoda skrzatka, ubrana w poszarpaną poszewkę na poduszkę i ukłoniła się nisko.
-Czym Służka może pomóc swej Pani?-Zapytała skrzatka, po wykonaniu ukłonu i wyprostowaniu się, patrząc niepewnie w oczy KC.
-Mogłabyś przestać mi się kłaniać-Powiedziała KC, kręcąc głową.
Skrzatka wyglądała jakby ktoś przerażoną tą myślą.
-Pan by ukrócił Służkę o głowę-Zapiszczała skrzatka, przykładając ręce blisko swojego serca.
-I tak już Służka uległa Panience i nie mówi jej...-Zaczęła znów, lecz spojrzenie KC nakazało jej się zamknąć.
-Na czym to ja?-Zastanawiała się KC, aż nagle podskoczyła i zwróciła się ponownie do skrzatki.
-Wezwij Severusa-Powiedziała KC do skrzatki, a ta szybko deportowała się.
*Jest z Profesorem na ty?-Zdziwiła się Lil-Musi być kimś ważnym-Pomyślała.
-Może jest z nim spokrewniona?-Pomyślała jeszcze Lil, lecz nim zdążyła o to zapytać, drzwi się otworzyły i stanął w nich Snape.
Snape chciał coś powiedzieć do KC, lecz ta wskazała na niego palcem i warknęła:
-Nawet nie próbuj!
Sev pokręcił głową z niedowierzaniem, podszedł spokojnie do łóżka i zaczął badać Lil.
-Jak się czujesz?-Zapytała KC, patrząc na Lilianę.
-Dobrze-Odpowiedziała po chwili Lil i uśmiechnęła się niepewnie do KC, która uśmiechnęła się szeroko widząc uśmiech Malfoy'ówny.
-Chyba będziesz miała szansę-Stwierdził Snape, przypatrując się Lil, lecz słowa kierując do KC.
-Choć raz-Ucieszyła się KC, a Lil nie wiedziała o co im chodzi.
-Tylko nie za długo bo ją utracisz-Ostrzegł jeszcze KC mężczyzna, nim zniknął za drzwiami.
-Więc, może chcesz się przejść?-Zaproponowała KC.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro