Rozdział 23
Stało się coś, czego większość uczniów się boi i modli aby nie nadeszło.
Coś co mimo tego że wiemy kiedy nastąpi, to i tak przeraża nas zbliżający się tego termin.
Nadszedł czas powrotu do szkoły!!!(Dla młodych Malfoy'ów).
Malfoy'owie jedli właśnie śniadanie w jadalni, gdyż była dopiero 8:00, a w szkole mieli być o 9. Mieli się tam dostać za pomocą sieci fiuu.
Nagle ciszę w salonie przerwało pukanie do okna, za którym znajdowała się duża, czarna sowa.
-O nie-Załamała się Narcyza, patrząc na sowę.
-Daliby chociaż chwilę spokoju-Powiedział Lucjusz, pstrykając palcami na skrzata.
Skrzat posłusznie skłonił się i ruszył po list, po czym sprawdził go zaklęciami i na srebrnej tacy podał Narcyzie.
-Pani-Powiedział uprzejmie skrzat, przysuwając tacę z listem.
Narcyza niechętnie sięgnęła po list, po czym go otworzyła.
Autorem listu była Fiodora Vende, która kilka razy dziennie pisała do Narcyzy.
Droga Cyziu,
*Od kiedy my jesteśmy na ty?-Pomyślała Narcyza.
Mam nadzieję że u ciebie wszystko dobrze, gdyż nie dostałam odpowiedzi na poprzedni list.
*A komu by się chciało odpisywać na te bzdury?-Pomyślała znów Pani Malfoy.
W tym liście nie chcę ponownie poruszać kwestii zaręczyn naszych dzieci, choć nie każdy chłopak odziedziczy dobrze prosperujący sklep mięsny w centrum Pokątnej.
*To ma być niby zaleta? Raczej wątpię-Pomyślała Narcyza.
Chcę zapytać o której godzinie pojawicie się w Hogwarcie, abyśmy mogli wspólnie odprowadzić nasze dzieci. Mój syneczek bardzo zaprzyjaźnił się z twoimi i ciągle mówi o Draco.
Pozdrawiam,
Fiodora
Narcyza prychnęła i postanowiła zrobić z tym listem to samo co z poprzednimi.
-Spal-Powiedziała odkładając list na tacę, z którą nadal stał skrzat.
-Tak jest, Pani-Odpowiedział skrzat, kłaniając się i po chwili stek bzdur się spalił.
Narcyza chciała zabrać się za znów za śniadanie, lecz kątem oka zauważyła, że sowa czeka na odpowiedź.
-Gaduła-Powiedziała Narcyza i już po chwili stała obok niej, jej osobista skrzatka.
-Pani?-Spytała skrzatka, kłaniając się.
-Przekaż Fiodorze Vende że twoi państwo już wyszli i odczytają list dopiero po powrocie-Rozkazała Narcyza, na co skrzatka skłoniła się i deportowała.
-Powinniśmy już się szykować-Powiedział nagle Lucjusz, na co wszyscy wstali od stołu i poszli się przygotować do wyjścia.
Dokładnie o 9:00 Malfoy'owie zjawili się w gabinecie Dyrektora Hogwartu, gdzie niestety byli ich okropni sąsiedzi i ich syn.
-Lucek-Krzyknął Pan Vende i poklepał Lucjusza po plecach, na co ten posłał mu spojrzenie bazyliszka.
-Cyziu-Powiedziała Fiodora, starając się zachowywać jak dama, choć nie każda dama żuje gumę na spotkaniu z Dyrektorem Hogwartu.
-Fiodoro-Odpowiedziała Narcyza, siadając na krześle.
-Zacznijmy może od tego, że Liliana i Draco pójdą do swojego pokoju wspólnego, aby przywitać się ze znajomymi, dobrze?-Zapytał z uśmiechem Dumbledore, po czym zaproponował wszystkim cytrynowe dropsy.
Liliana i Draco ruszyli do Pokoju Wspólnego Slytherinu. Draco z ulgą zamknął za nimi drzwi gabinetu, gdyż wtedy przestał czuć wzrok Kris'a na swoim tyłku.
-Jak trafi do Slytherinu, to będę musiał zamykać drzwi na noc-Jęknął Draco, na co jego siostra się zaśmiała.
-Pomogę mu je otworzyć-Powiedziała Lil, udając że mówi serio.
Draco posłał jej spojrzenie bazyliszka, choć Lucjusz rzuca lepsze.
Lil tylko się na to zaśmiała i pociągnęła brata za rękę, w stronę Pokoju Wspólnego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro