Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19


Pogoda była okropna. Burza z piorunami, do tego silny wiatr, lecz ona  wydawała się nawet tego nie zauważać.

Narcyza ubrana w czarny płaszcz stała nad trumną i płakała. Była jedyną osobą na pogrzebie, co było jeszcze dziwniejsze niż to, że nie zauważała piorunów, uderzających w ziemię.

Narcyza patrzyła na twarz swojej córki, wspominając wszystkie wspólne chwile.

Choć miała jeszcze syna i męża, czuła że bez córki jej życie traci sens. Choć raz już ją straciła na długo, tym razem nie mogła jej już odzyskać.

Kobieta podjęła decyzję. Wyciągnęła różdżkę, przyłożyła do klatki piersiowej i już chciała wypowiedzieć zaklęcie, gdy usłyszała jak ktoś ją woła.

-Cyziu-Usłyszała jakby ktoś szeptał do jej prawego ucha, więc się odwróciła. Nadal była sama na cmentarzu.

Kobieta znów chciała spróbować wypowiedzieć zaklęcie, gdy poczuła jak ktoś nią potrząsa. 

Okazało się że to wszystko, to był zwykły koszmar.

Narcyza leżała w łóżku, obok zmartwionego Lucjusza, który od kilku minut próbował ją obudzić.

-MAMO! TATO!-Usłyszeli krzyk zza drzwi, po czym do ich pokoju wpadł Draco, z listem w dłoni.

-Przysłali drugi!-Krzyknął Draco, po czym dał im list.


Jeśli macie już pieniądze, to dziś o 22 połóżcie je przed bramą.

Nikt ma nie opuszczać dworu!

Jeśli to będzie zasadzka, to wasza córka zginie. 

Jeśli nie zostawicie pieniędzy, to wasza córka zginie

Nie kombinujcie!

"Aurorzy"

-Która godzina?!-Krzyknęła Narcyza, patrząc z przerażeniem na ciemny ogród.

-Spokojnie, 2 rano-Odpowiedział Lucjusz, na co Narcyza lekko się uspokoiła, po czym chwyciła swój budzik i ustawiła go na 21:30.

Opuszczona rudera na odludziu, "pokój Lil": 

-Malfoy!-Lil usłyszała krzyk zza drzwi, więc szybko wstała i pociągnęła swoją współlokatorkę pod ścianę.

 Drzwi otworzyły się i stanął w nich mężczyzna w czarnej szacie, z kapturem na głowie.

-Malfoy, to twój ostatni dzień w tym pokoju.  Wrócisz do rodziny lub zginiesz, jeśli nie zapłacą-Powiedział mężczyzna, po czym zatrzasnął drzwi i oddalił się.

-W końcu!-Ucieszyła się Lil.

-Czyli będę miała tu czekać ponad dwa tygodnie?!-Przeraziła się Elania.

-Może u ciebie zażądają szybciej okupu-Próbowała ją pocieszyć Lil.

Lil starała się pocieszyć współlokatorkę, gdy usłyszała ciche pikanie.

-Co to?-Spytała zdziwiona.

-Bateria w telefonie mi pada-Odpowiedziała Elania, pociągając nosem.

-Masz telefon?-Spytała wściekła Lil.

Elania zrobiła face palm, po czym wyciągnęła komórkę, lecz ta właśnie padła.

*Co za idiotka-Pomyślała Lil.

-A co jeszcze masz w kieszeniach?-Lil wolała się upewnić.

-hmm 30 galeonów, 5 sykli, latarkę, paczkę gum do żucia, chusteczki i spinacz-Powiedziała Elania, sprawdzając kieszenie.

*Szkoda że nie umiem otwierać spinaczem zamków-Pomyślała Lil, po czym usiadła pod ścianą i czekała.

Godzina 21:30, Malfoy Manor:

-Idź już!-Narcyza od kilku minut poganiała Lucjusza.

Pieniądze spakowali już rano i nikt dzisiaj nie opuszczał dworu, nawet skrzaty były pilnowane przez Narcyzę.

-Dobra-Odpowiedział Lucjusz, po czym wziął reklamówkę z Biedronki, gdzie włożyli pieniądze i ruszył w stronę bramy.

Lucjusz podszedł do bramy, otworzył ją, po czym położył po drugiej stronie reklamówkę, zamknął bramę i ruszył do domu.

W tym samym czasie Narcyza bacznie obserwowała trze zegary, czekając aż wskażą 22:00. Na razie była 21:33.

-Ruszcie się, bo strzelę w was Avadą-Powiedziała Narcyza, patrząc na zegary.

Gdy zegary w końcu wybiły 22:00, Narcyza usiadła w fotelu przed kominkiem i czekała na córkę.

-Ktoś tam jest-Powiedział Draco, obserwując z okna bramę.

-Draco, odejdź od okna!-Krzyknął Lucjusz.

Draco niechętnie usiadł na kanapie i razem z rodzicami czekał.

O 22:30 usłyszeli gong i cała trójka zaczęła biec do bramy.

Po drugiej stronie bramy, leżała związana Liliana Malfoy.

-Lil!-Krzyknęła Narcyza, otwierając szybko bramę i przytulając córkę, po chwili dołączyli do niej Lucjusz  i Draco.

-Mmmmm!!!-Odezwała  się Lil.

-Co?-Spytał Draco, nie rozumiejąc.

-Mmmmm!!!!-Lil próbowała coś powiedzieć, lecz miała jakąś szmatę w ustach.

-Nie rozumiem ciebie przez tą szmatę w twojej buzi-Odpowiedział Draco, podczas gdy ich rodzice nadal przytulali Lil.

-Mmmmm!!!!!-Lil tym razem posłała bratu spojrzenie bazyliszka.

-Chodzi ci o to, żebym wyjął ci tą szmatę?-Zapytał Draco, patrząc na siostrę.

-Mmm!!!!-Odpowiedziała Lil.

-To znaczyło tak, czy nie?-Zapytał Draco.

Lil zwątpiła w inteligencje brata i postanowiła spróbować czegoś innego.

-Mmmmm!-Powiedziała Lil.

Momentalnie obok niej pojawiła się skrzatka, patrząc z przerażeniem na swoją Panią.

Skrzatka pstryknięciem palców pozbyła się szmaty z buzi Lil oraz lin, którymi jej Pani była związana.

-Dziękuję Mrusiu, chociaż ty się domyśliłaś, że nie chcę być związana i mieć szmaty w buzi-Powiedziała Lil, patrząc z wyrzutem na brata.

-Skąd miałem wiedzieć, że chcesz się pozbyć szmaty i lin?-Zapytał Draco.

-Stąd-Powiedziała Lil, po czym zabrała ojcu różdżkę i związała oraz zakneblowała brata.

-Mmmm!-Odezwał się Draco, który był chyba niezadowolony.

-Mrusiu, Draco powiedział że chce żeby go położyć spać i aby nikt mu nie przeszkadzał-Powiedziała Lil, udając że stara się zrozumieć słowa brata.

-Oczywiście-Odparła skrzatka i teleportowała Draco do jego pokoju.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro