Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6





15:59 ii 16:00. Do domuu!!

Zawsze na koniec tej pracy cieszę się jak dziecko z podstawówki, że już nie musi siedzieć w szkole.
Zadowolona wyszłam z wieżowca i wzrokiem wyszukałam auta James'a. Wsiadłam do środka i bez zbędnych pogadanek kazałam mu jechać pod kawiarnie a stamtąd po zabramiu Isabelle ruszyliśmy w strone jej dzielnicy.

Gdy kobieta chciała powiedzieć nam dowidzenia, niespodziewanie wyszłam z auta z promiennym uśmiechem...

- Isabelle czy mogłabym poznać twoje dzieci?- spytałam- I przy okazji skorzystać z toalety?

Achh jak ja kłamiee..

- Ale..- zaczęła, ale zrobiłam taką minę, że umilkła i odpowiedziała- Dobrze
Była zestresowana..pewnie zastanawiała się czy w jej domu napewno nie ma pewnej osoby

- Proszę- zaprosiła mnie do środka.

Weszłam do skromnie urządzonego mieszkania, w salonie siedział tylko chłopczyk co mnie zdziwiło bo przecież miała dwójkę dzieci..

- Mama!- krzyknął i przybiegł by przytulić kobietę

- Isaa!!- do salonu wszedł najebany jak bela mąż kobiety którego niby wyrzuciła jak to było w umowie- A ty kim jesteś dziwko?- spytał z pijackim bełkotem patrząc na mnie

- Niech pan się zachowuje jak na dorosłego faceta przystało!- podniosłan lekko głos

- Ja przepraszam..nie wiem co on tu- nie dokończyła bo pijany mężczyzna stłukł wazon

Bałam się, że chłopakowi może stać się krzywda, więc pociagnęłam mężczyzne za ramie na klatke schodową.

- Widzimy się jutro rano. Będziemy musiały poważnie porozmawiać, jeżeli jutro on tu będzie zwolnie cie- zagroziłam

Zamknęłam drzwi i wypchałam tego najebańca przed kamienicę

- Co ty robisz suko!?- krzyknął na mnie

- Ryj w kubeł bo ci coś zrobie- powiedziałam ze spokojem, jednak on wogóle się nie przejął i dalej sie szarpał - No żesz kurde- kopnęłam go pod kolanem by klęknął po czym pchnęłam na ziemię- Ostatni raz cie widzę w tej dzielnicy stary rybojeżu- kucnęłam jeszcze i szarpnęłam go w górę po czym puściłam

Odeszłam z tamtąd i wróciłam do auta, James miał niezadowoloną minę. Nie odezwał się ani nic tylko ruszył z miejsca do domu.

W ciszy siedzieliśmy w salonie oglądając wiadomości. Taa mam 19 lat a żyje jak baba po 30.

- Chcesz coś do jedzenia?-spytałam

Nie odpowiedział mi tylko pokręcił głową. Westchnęłam i przełączyłam kanał na jakiś horror bo akurat leciał, był straszny ale dupy nie urwało.

Czasem nawet się śmiałam z głupoty bohaterów, no bo patrzecie.. Jesteście w lesie znajdujecie opuszczony dom, wchodzicie do środka rozgladacie się, jakieś tam zabite ludzie, no ogólnie jakieś kanibale tam mieszkają... po chwili ci ludożercy wracają a wy pod łóżko zamiast stamtąd spierdalać..no helloł!?

*********

Dobra, teraz to jest dziwnie..James nie odzywa się do mnie, ani słówka dosłowne NIC

- Co ci jest?- spytałam siadając w jego stronę

- Mi?

- Nie, oczywiście, że nie..przecież ja mówię o tym glonojadzie za tobą- prychnęłam- Oczywiście że tobie

- Wszystko okej

- No to żeś masz co chciałaś- szepnęłam- James, powiedz mi co ci jest. Boli Cię coś? Zrobiłam coś? Zabiłam kogoś?

- Odczep się- powiedział

Uchyliłam lekko usta i poszłam na górę.
Prawdopodobnie jestem nienormalna, albo nadwrażliwa bo zaczęłam powoli płakać i zastanawiać się czemu jest taki dla mnie.
Może mu już nie wystarczam? Albo już mnie zdradził z kimś innym i teraz tylko myśli jak mi o tym powiedzieć

- Jezu- jękłam sflustrowana w poduszkę a łzy ją powoli zalewały

- Lily- usłyszałam obok siebie- Jezu, nie płacz. Kochanie..spójrz na mnie

- Boje się że przez twój krzywy ryj jeszcze bardziej zaczne płakać- chłopak się zaśmiał cicho i pogłaskał moje plecy

- Dlaczego płaczesz?

-Nie wiem!- krzyknęłam na niego

- Spokojnie..- powiedział i sprawdził coś w telefonie- Dzisiaj 14... to dlatego- mruknął jakby sam do siebie

- Co dlatego?

- Okres ci się zacznie jeszcze dzisiaj albo jutro- wyjaśnił

Otworzyłam szeroko oczy patrząc na niego jak na kosmitę. Ja nie pamiętam a on tak!?

- Chodź tu malutka- rozłożył ręce

Usiadłam na niego rozkrokiem i przytuliłam przewalając na łóżko, a ten osioł klepnął dwa razy moją dupę

- Mam wolne w twoje urodziny- szepnął i pocałował mój policzek

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro