Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

68

Gdy otworzyłam oczy nade mną stał Cameron i Wood

Poderwałam sie do góry i mocno przyciągnęłam Wood'a za róg koszulki

- Chce do Bradley'a- syknęłam

- Zaprowadze cie- powiedział- Tylko mnie puść wariatko- wziął i odczepił moją ręke od jego koszulki

Wstałam z łóżka napiłam sie o ruszyłam za chłopakiem

Przed pokojem brata zatrzymał się i powiedział

- Tylko bądź spokojna

Kiwnęłam głową i weszłam do pokoju. Usiadłam na pufie obok łóżka i wzięłam ręke brata pomiędzy moje i delikatnie głaskałam kciukiem

- Dlaczego ty?-spytałam chociaż wiedziałam że i tak mnie nie słyszy

Siedziałam tak późno że aż tam zasnęłam. A raczej na jego dywanie

Obudziłam się dopiero wtedy gdy Cameron po mnie przyszedł i kazał iść spać do siebie

- Daj mi tu zostać- poprosiłam

- Musisz spać w łóżku nie na dywanie

- Ale on jest miękki jak materac. Błagam Cię- spojrzałam na niego błagalnie

- Dobra, ale jak coś to niby byłaś w pokoju i spierdoliłaś spowrotem

- Dziękuję

                                ***

Rano obudziłam się w swoim łóżku, ktoś musiał mnie przenieść

Leżałam gapiąc się w sufit i myśląc nad tym co sie ostatnio tutaj dzieje

Na końcu doszłam do wniosku że Bradley i reszta mogą się tak mścić

Skoro ja upozorowałam śmierć to czemu on by nie mógł tego zrobić?

Poszłam do pokoku Wood'a i rzuciłam się na  niego z pięściami

- To jest wasza zemsta!?- krzyknęłam pomiędzy uderzeniami w chłopaka

- O czym ty kurwa mówisz?- zepchał mnie z siebie

- Ten cały wypadek! To jest zemsta za to co ha zrobiłam tak!?

- To nie jest zemsta Lily- powiedział podchodząc trochę bliżej

- To prawdziwy wypadek?

- Tak- westchnął

- Boże....Przepraszam. Mam jakieś chore inscenizacje- uśmiechnął się lekko

Obkręciłam się na pięcie i wyszłam zamykając ostrożnie drzwi

Poszłam do pokoju brata i ucałowałam jego czoło. Potem odwiedziłam Rey'a któy miał się bardzo dobrze a nawet i lepiej bo już mnie zwyzywał

-Chcesz coś do picia?-spytałam

- Nie, ale możesz mi chipssy o smaku pizzy przynieść

- A możesz takie rzeczy jeść?-spytałam

- Moge, a co więcej jak będe chciał wpierdolić sobie kilkanaście takich paczek to wpierdole ich tyle- zaśmiał się a ja mu zawtórowałam

Dobra ide ci po nie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro