Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

67

- Czy cie do reszty skurwiło!?- krzyknął Wood

- Masz przejebane- warknął Brad

- To tylko zemsta- prychnęłam

Bradley minął mnie i poszedł na góre.
Poszłam po chwili za nim.

Dosłownie zamknął mi drzwi przed nosem. Zapukałam ale to nic nie dało

Po kilkanastu minutach wyszedł z torbą

- Co ty robisz?-spytałam

- Wyprowadzam sie z tąd- warknął i mnie minął

- No chyba cie pojebało- powiedziałam i szarpnęłam jego ramie

- Puść mnie- syknął

- Jak sobie życzysz- szepnęłam i poprostu poszłam do swojego pokoju

Zmyłam wszystko z siebie w łazience, zmieniłam tampon i poszłam ubrać się w czarną bluzę i szare legginsy

Zeszłam na dół i wzięłam nutelle oraz solone paluszki

Usiadłam na kanapie i zaczęłam jeść.
Nagle wzięło mnie na płakanie

Łzy powoli sobie spływały po moich policzkach ale ja dalej wpierdalałam nutelle

Nagle Wood objął mnie ramienie i pocałował moją głowę

- Czemu płaczemy?-spytał mnie jak dziecko tylko że w jego oczach nie widziałam żadnej oznaki że to jest chamskie

- Bo Bradley, on sobie wyszedł!! I Nutella się kończy!!- wyryczałam krzykiem

-Mam kilka słoików chcesz jeden?-spytał

- A mogę?-spytałam jak małe dziecko

- Możesz kochanie- zaśmiał się

- Kochanie, to ty miałeś w parku- wypaliłam poczym zacisnęłam usta w cienką linie

Po co ja to powiedziałam?

Chłopak zmarszył brwi i zmrużył oczy

- Śledziłaś mnie?-spytał z warkotem

- Nie!- krzyknęłam kategorycznie zaprzeczając- Byłam z Hulkiem na spacerze

- Co widziałaś?

- Gówno- syknęłam i poszłam do swojego pokoju

Czy wszystko musiało sie spierdolić

Bradley sobie od tak wyszedł i jeszcze powiedziałam Wood'owi o tym co widziałam

No prawie powiedziałam ale on głupi nie jest i pewnie sam sie domyślił


                               ***

Od kilku dni Bradley nie wrócił do domu.

Nie powiem że mnie to nie ruszało bo ruszało i to bardzo

Myślałam że mu się coś stało

Inny wiedzieli gdzie on jest ale nikt nie puścił pary z ust

Siedziałam na kanapie i gapiłam sie za okno z myślą że za chwilę mój brat wróci

Nagle drzwi od willi otworzyły się z wielkim hukiem a przez nie wleciał Wood z moim bratem na rękach

Zakrwawionym Bradley'em

Szybko podbiegłam do nich z łzami

- Co mu się stało?!!- krzyknęłam

- Miał wypadek- rzucił i pobiegł na góre gdzie miał być już Miko bo,go wołali

Ktoś zaciągnął mnie na kanape. Ręce mi się zaczęły trzęść tak samo jak i nogi.

- Chcesz wody?-spytał Cam

- Yhy

Chłopak poszedł mi po nią a po chwili wrócił

- Jesteś strasznie blada. Wszystko jest dobrze?-spytał dotykając moje policzki- Słabo ci?-spytał

Gapiłam się na niego nieobecna aż do momentu gdy nie opadłam z płaczem na oparcie

Ryczałam jak małe dziecko. Nie mogłam się uspokoić

Przez kilka następnych godzin do willi weszło kolejnych trzech lekarzy

- Dajcie mi go zobaczyć- błagałam ich o to od kilkudziesięciu minut

- Twój brat ma bardzo poważne obrażenia. Jest teraz w śpiączce, nie oddycha samodzielnie- powiedział mi Miko

Gdy usłyszałam że jest w śpiączce i że nie oddycha sam zrobiło mi się bardzo słabo

Wszystko zaczęło wirować a potem zemdlałam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro